Toast

1.7K 78 102
                                    

* * * 
Hermiona

Sześć kieliszków napełnionych do połowy różnego rodzaju winami, stuknęło się w powietrzu nad stołem pełnym najróżniejszych potraw.

– No to za przeszłość i przyszłość – powiedział Harry, unosząc swój kieliszek. – Żeby ten rok i następny nie okazały się kompletną katastrofą.

– Żeby ten pieprzony plan Zakonu wypalił – dodał Weasley.

– Żeby nikt z nas nie zginął – dorzuciła Lilith, wolną dłonią ściskając palce swojego chłopaka.

– Za naszą międzynarodową współpracę – rzucił wesoło Caleb.

– A ja chciałabym wypić, za to, by każde z nas w końcu znalazło swoją drugą połówkę. – Sha pochyliła się w bok i ucałowała rudzielca w policzek.

No tak. Drugą połówkę. Zapewne...

– A ty , Herm?

Harry wpatrywał się w nią z wyraźną troską. Cholera, kochała go. Kochała jak brata i chyba rozpadłaby się na kawałki, gdyby go zabrakło. Tak bardzo się bała, że nadchodzące miesiące mogą przynieść coś strasznego. Bała się o niego. Bała się o każdą osobę w tym pomieszczeniu. Bała się o wszystkich, których kochała.
Spojrzała na swój kieliszek, w którym lekko kołysało się białe wino.

– Za naszą przyjaźń.

***

Po prostu siedzieli. Siedzieli i beztrosko rozmawiali o wszystkim i o niczym. Co chwila przy stole w rezydencji Ministerstwa wybuchał śmiech, Lilith dogryzała Harry'emu, Sha co rusz dokładała Weasleyowi amerykańskich potraw, które Caleb przyrządził własnoręcznie, uprzednio wyganiając wszystkich z kuchni i salonu.

– Choela, naplawde doble – zamruczał z zadowoleniem rudzielec, gdy dziewczyna wsunęła mu w usta widelec z kawałkiem grillowanego żeberka polanego sosem barbecue. Przez chwilę delektował się smakiem, przełknął i zwrócił się do Colemana: – Stary, gdy to całe gówno z Riddlem się skończy, przeprowadzam się do Ameryki. Kupię dom obok ciebie i będę wpadał na żarcie.

– Nie radzę, Cal – parsknął śmiechem Wybraniec, odginając się na krześle. – Jak dorwie się do twojej lodówki, to będzie gorszy niż szarańcza.

– Odezwał się – prychnął Weasley, mierząc przyjaciela wzrokiem pełnym udawanego oburzenia. – Przypomnieć ci, kto napycha się muffinkami Hermiony w nocy?

Och i znalazł się winowajca. A długo się zastanawiała, gdzie znikają jej babeczki. Podejrzewała Rona, a tu takie zaskoczenie.

– Moja wina, że robi takie dobre? – wzruszył ramionami brunet, upijając kolejny łyk czerwonego wina. – Wiecie co? Będzie mi brakować takich wieczorów z wami – dodał posępnie.

– Przecież nadal będziemy razem mieszkać – zauważyła Shari.

– No niby tak, ale... myślicie, że będziemy mieć czas i siły, żeby robić sobie takie imprezy i siedzieć przy winie do rana? Podejrzewam, że najczęściej będziemy widzieć się na szkoleniach, testach i innych głupotach.

– Czy przy winie, czy przy dystrybutorze wody na korytarzach ministerstwia... ważne, że będziemy się spotkać – odezwała się w końcu. – To naprawdę musiało nadejść. Jesteśmy już dorośli, musimy zacząć żyć jak dorośli, a nie...

– Herm, nie psuj nastroju – mruknęła Lilith, opierając głowę o ramię bruneta. – A tak w ogóle zastanawiałam się nad czymś.

– A to nowość – parsknął Potter, by od razu dostać przez łeb dłonią swojej dziewczyny. – No co, żmijo? Przecież wszyscy tu wiedzą, że rzadko zdarza ci się...

Zlecenie 2 / DramioneWhere stories live. Discover now