* * *
Hermiona
Czemu musiała dzisiaj zaspać? Akurat gdy w końcu mieli robić coś bardziej pożytecznego od nadwyrężania swoich ciał do granic wytrzymałości.Wyskoczyła z łóżka, wzięła błyskawiczny kilkusekundowy prysznic, włosy wysuszyła zaklęciem i spięła spinką, by na samym końcu wcisnąć się w czarną spódnicę i białą koszulę.
Zerknęła w lustro, wsuwając stopy w szpilki i jęknęła, widząc roztrzepaną, potarganą dziewczynę o półprzytomnym wyrazie twarzy.
– Cholera – zaklęła, próbując ustać na szpilce, by włożyć drugi but. Zachwiała się i runęła do tyłu na, obolały po wczorajszym treningu, tyłek. – Ja pieprzę – jęknęła załamana, siadając i chowając twarz w dłoniach.
Za pięć minut miała znaleźć się na siódmym piętrze Ministerstwa Magii dokładnie pod drzwiami Archiwum, a wyglądała, jakby nadal tkwiła w ramionach Morfeusza.
– Pomóc?
Spojrzała w stronę drzwi. Stał w nich Coleman. Nonszalancko oparty ramieniem o framugę, z dłońmi wciśniętymi w garniturowe spodnie. Wyglądał obłędnie perfekcyjnie, chociaż tym razem nie miał krawatu, a koszula była rozpięta na jeden guzik.
– Jeśli wiesz, jak mnie ogarnąć w ciągu dwóch minut. – Wstała, czując się idiotycznie w jednym bucie. – Nie wiem, jak mogłam zaspać. Nigdy mi się to nie zdarzało. – Schyliła się, by chwycić leżącą obok czarną szpilkę.
– Po pierwsze, weź głęboki oddech, księżniczko.
Caleb podszedł i przykucnął, biorąc obcas w dłonie, po czym wsunął jej na stopę. Asekuracyjnie oparła dłoń o jego ramię, a wtedy uniósł wzrok do góry i uśmiechnął się, tak jak lubiła najbardziej, z tą lekką uwodzicielską nutą.
– Po drugie... – wstał, chwycił ją za ramiona i obrócił do siebie tyłem, by wyciągnąć z jej włosów spinkę, która przytrzymywała tylko część kosmyków. –... nie musisz być aż tak perfekcyjna, Herm. – Roztrzepał fryzurę, by po chwili przeczesać palcami. Chwycił ją za dłoń i pociągnął w stronę łazienki. Stanęli naprzeciw lustra. Złapał szczotkę, którą kilka chwil wcześniej próbowała się rozczesać i niesamowicie delikatnie zaczął rozplątywać niesforne fale.
– Po trzecie, nawet jeśli się spóźnisz... – spojrzał na odbicie w lustrze i znów uspokajająco się uśmiechnął – uwierz, Ministerstwo nadal będzie stało w tym samym miejscu.
– Ale... – chciała powiedzieć, że nie wypada się spóźniać. Nigdzie nie wypada. Czy to dom, czy urząd, gdy złapał ją za ramiona, pochylił się nad barkiem, patrząc w oczy jej odbiciu, po czym pocałował w policzek.
– A po czwarte, najseksowniej wyglądasz w rozpuszczonych. – Odłożył spinkę na blat obok umywalki, znów ją obrócił i dopiął jej koszulę. Dopiero teraz zdała siebie sprawę, że świeciła przed chłopakiem białym stanikiem. Merlinie, gdyby nie on, poszłaby do Ministerstwa pół naga.
– A po piąte, jak dla mnie jesteś gotowa i możemy już iść. – Pocałował ją w czoło.
– A makijaż? – Zerknęła szybko w stronę lustra. Musiała chociaż trochę zakryć tę zmęczoną, niewyspaną twarz.
– Naprawdę myślisz, że ci potrzebny? – Uniósł brew i splótł ramiona na piersi.
Chwyciła szybko podkład, ten, który ratował ją przed spłynięciem w upalne dni i szybko go nałożyła. Jeszcze tylko tusz...
– Dobra, jestem gotowa – mruknęła niezadowolona. Naprawdę nie chciała podpaść Remusowi.
***
YOU ARE READING
Zlecenie 2 / Dramione
Fanfiction- Jeśli mam umrzeć, to mam ostatnie życzenie skazańca. - Hm? - Kochaj się ze mną, Draco. Zawiera wulgaryzmy i sceny 18+