Epilog

2.2K 90 156
                                    

Promienie zachodzącego słońca przyjemnie ogrzewały jej twarz, a rozgrzane ziarnka piasku pieszczotliwie otulały stopy, przypominając, że jeszcze chwilę temu same kąpały się w tym niesamowitym cieple ognistej kuli.

Niedbałym ruchem odgarnęła kosmyki włosów z twarzy i zmrużyła oczy, próbując dostrzec przez przyciemnione szkła okularów dokładny zarys pomarańczowej gwiazdy. Jednak w końcu się poddała i opuściła wzrok na niezwykle spokojną powierzchnię oceanu.
Jeszcze kilka dni temu ta sama granatowa toń szalała, zalewając tę niesamowitą plażę i rozbijając się o brzeg chroniący Los Angeles przed jej gniewem.

Uważała, że ocean to ona.

Kapryśna kobieta, której wystarczył ułamek sekundy, by z potulnej dziewczynki zamienić się w ogarniętą furią istotę, niezważającą na to, kto lub co stoi na jej drodze.

Miało się wrażenie, że w końcu postanowiła odpuścić i od rana ochładzała stopy turystów i mieszkańców Miasta Aniołów, którzy podziwiali jej piękno.

– Jesteś niesamowita – westchnęła, patrząc na delikatne fale, których szum i jednostajny ruch zaczynał wprowadzać ją w lekkie otumanienie. 

Kolejny podmuch wiatru sprawił, że biała sukienka załopotała przy udach, jakby próbował zmusić ją do ruszenia się z miejsca. Przygładziła materiał, gdzieś nieco poniżej biodra, mając nadzieję, że gwałtowne szarpnięcie powietrza nie ukazało zbyt wiele idącym wzdłuż wody ludziom.

Zaśmiała się cicho, gdy wiatr w odpowiedzi znów zarzucił jej brązowe kosmyki na twarz, przysłaniając widok na ocean.

Nagle poczuła idący po kręgosłupie charakterystyczny dreszcz. Odgarnęła włosy z oczu i obejrzała się przez ramię.

Przeczucie ją nie myliło.

Od strony deptaka szedł zniewalający mężczyzna, o tak niesamowitym leniwym uśmiechu, że gdyby mogła, opadłaby na piasek. Jednak nie chciała dać po sobie znać, że działa na nią aż tak intensywnie.

Zbliżał się lekko niedbałym krokiem, jednak utrudniona droga przez piasek nie zachwiała jego seksapilem. Z rękami wciśniętymi w kieszenie szorów, z torsem obleczonym białą koszulką, przydługimi ciemnymi włosami i dwudniowym zarostem, przyciągał wzrok wszystkich dziewczyn i kobiet, które w tej chwili korzystały z dobrodziejstwa ostatnich  promieni słońca.

Westchnęła cicho, próbując zebrać w sobie dość siły, by powstrzymać się przed padnięciem w ramiona tego niesamowitego faceta.

Gdy się zbliżył, nawet przez przyciemnione okulary zobaczyła charakterystyczny błysk w oczach. Uśmiech z leniwego zamienił się w uwodzicielski.

Przygryzła wargę, wiedząc, że działa to na niego tak samo ogłupiająco, jak na nią to jego cholerne uniesienie brwi.

– Cześć, mała – powiedział gardłowo.

– Cześć. – Przesunęła okulary na czoło i obróciła się przodem do mężczyzny. – Umawialiśmy się?

– Nie. – Pokręcił rozbawiony głową, po czym także odsłonił swoje niesamowite oczy o kocim kształcie.

Zrobił krok w jej kierunku, co sprawiło, że jej i tak oszalałe serce zaczęło gnać przed siebie na oślep.

Dotyk palców mężczyzny na policzku i muśnięcie kciukiem jej dolnej wargi, sprawiło, że cicho jęknęła, przymykając powieki.

To było od niej silniejsze.

Ciepły oddech na ustach i słodki zapach perfum wymieszanych z wonią papierosów zmusiły ją do otworzenia oczu, by od razu zobaczyć swoje odbicie w źrenicach szatyna.

Zlecenie 2 / DramioneWhere stories live. Discover now