⭐️23

985 64 2
                                    

- Jak dobrze, że wszyscy jesteśmy razem. – cała rozpromieniona postawiła na stole półmisek z Mandu i usiadła przede mną.

Nie wszyscy, mamo..

- Znowu w komplecie.. – spojrzała na mojego brata z żoną. – Wy tacy szczęśliwi z dzieckiem w drodze..

Małżeństwo posłało sobie spojrzenie pełne miłości, która biła od nich 24/7.

Swój wzrok przeniosła na mnie, jej uśmiech trochę przygasł, a ja widziałam, że patrzy na mnie trochę smutno.

- Tylko nasza biedna Mi musi sobie radzić sama..

Dzięki, mamo za słowa otuchy.

- Moja koleżanka z pracy też ma syna. Kawaler z dobrą pracą, lubi dzieci. – posłała mi sugestywne spojrzenie.

Odpala się mamuśka.

- Mamo, proszę cię.. – westchnęłam.

Okres mi się spóźnia i rano posprzeczałam się z Woo. Moje nerwy wiszą na cienkiej lince.

- Ale jest przystojny i co ci szkodzi się z nim spotkać? To miły chłopak.

- Ale ja nie chce się z nikim spotykać. – odparłam za bardzo chamsko.

- Ale powinnaś.. – przerwałam jej.

- Ale nie chce. – posłałam jej twarde spojrzenie.

Wiedziałam, że jeśli będziemy ciągnąć temat to nie da mi spokoju, o którym w tej chwili marzyłam.

- I ciągle będziesz myślała o JeongGuku? Przecież cię skrzywdził.

Linka się zerwała.

- Wy też mnie skrzywdziliście, ale jednak nikt wam o to wyrzutów nie robi.

Spojrzała na mnie zdziwiona, nikt się nie odezwał.

- Rozmawialiśmy już o tym. Wszystko wyjaśniliśmy, a on cię zostawił.

- Ale nie chciał. Każdy popełnia błędy, ale on w przeciwieństwie do was potrafił sam się do tego przyznać.

- My też. – delikatnie podniosła głos.

Woo z Kyu spojrzeli na nas z salonu, w którym oglądali bajki.

- Gdyby nie YoonGi to nawet byście palcem nie ruszyli.

- A on niby lepszy, tak?! – krzyknęła wstając z krzesła.

- Tak! – również wstałam.

Patrzyłyśmy na siebie z chęcią mordu.

- Jakby był lepszy to by tu teraz był. – warknęła w moją stronę.

Przekroczyła każdą możliwą granice.

- Jakby tu był to nas by tu nie było.

Odeszłam od stołu i spojrzałam na Woo.

- Idziemy.

Bez słowa wstał, ubraliśmy buty i płaszcze. Złapałam za torebkę, a w progu stanął Yoon.

- Mi, proszę cię.

- Nie. – spojrzałam na niego twardo. – Zrobił co zrobił, ale oni lepsi nie są. Nie pozwolę go obrażać.

Już nic się nie odezwał. Wyszłam z synem na dwór i teraz pożałowałam, że przyjechaliśmy tu autem Yoona.

Szliśmy przed siebie w ciszy.

Bolało mnie, że rodzice uważają, że są bez winy.

Mimo, że nie chce to zawsze będę miała do nich delikatny żal.

Dotarliśmy do parku i usiedliśmy na ławce.

- Mamo? – usłyszałam cichy głos YongWoo, spojrzałam na niego.

Patrzył na mnie smutnym wzrokiem, przybliżyłam się do niego i przytuliłam.

- Przepraszam, Woo.. przepraszam za wszystko. – po policzku spłynęła mi łza.

Siedzieliśmy chwile w ciszy, dopóki nie podbiegł do nas szatyn mniej więcej w wieku Woo.

- Zagrasz z nami? Brakuje nam jednego zawodnika. – zapytał miło trzymając piłkę w dłoniach.

Brunet spojrzał na mnie, uśmiechnęłam się delikatnie.

- Idź.

Uśmiechnął się i pobiegł do grupki chłopców.

Westchnęłam, mój nos stawał się delikatnie różowy od niskiej temperatury.

Czułam się bezbronna, bezradna.. czułam się nijak.

Bardzo cię teraz potrzebuje..

Nie możesz mnie kochać /Jeon JeongGukWhere stories live. Discover now