Rozdział 23

68 10 0
                                    

- Hej, gdzie się podziewałaś? - zapytała Miranda, gdy piętnaście minut później Kylie usiadła obok niej i Delii w stołówce.

- Rozmawiałam z Helen - Kylie odgarnęła za ucho kosmyk włosów. Wciąż była zdenerwowana.

- Jaką Helen? - Della uniosła do ust szklankę z „sokiem", bo tak postanowiła o tym myśleć Kylie.

- Helen Jones. - Kylie wskazała cichą dziewczynę, która akurat siadała przy innym stole. Kylie zaprosiła ją do ich stołu, ale Helen odmówiła, mówiąc, że tego dnia obiecała siedzieć z innymi elfami.

Kylie patrzyła, jak Helen siada obok Dereka, pochyla się do niego i szepce mu coś na ucho. Kylie nie potrzebowała nadludzkiego słuchu, by wiedzieć, że Helen poinformowała go o braku guza w jej mózgu. Jakby na potwierdzenie tego, Derek spojrzał w oczy Kylie i uśmiechnął się.

Odpowiedziała tym samym. I chociaż pocieszała ją myśl, że Helen nie ujrzała w jej mózgu żadnych czarnych plam, jak to miało miejsce w przypadku jej siostry, to informacja ta sprawiała, że była coraz bliższa zaakceptowania tego, że... no cóż, nie jest człowiekiem. A to wcale nie było pocieszające. Della nachyliła się i szepnęła.

- I jak poszło przesłuchanie? Udało ci się odkryć, o co cię podejrzewają?

- Jakie przesłuchanie? - Miranda zrobiła wielkie oczy. Kylie rozejrzała się po ludziach.

- Powiem wam później. Miranda skinęła głową.

- Och, a słyszałyście, że dostaniemy komputer? Wstawią po jednym do każdego domku.

- Świetnie - odpowiedziała, nie słuchając uważnie. Była skupiona na rozważaniach, czy powodem dziwnego wzoru jej umysłu mogła być niepoczytalność. Na pewno czasem jej się wydawało, że jest szurnięta, a już szczególnie w ostatnich tygodniach.

- Lepiej idź po obiad, bo zaraz przestaną wydawać - odezwała się Della.

Kylie zauważyła, że niektórzy obozowicze zbierali już swoje tace i wychodzili. Sprawdzanie mózgu zajęło im więcej czasu, niż sądziła. - Racja - Kylie wstała.

- Och - zawołała Miranda. - Perry cię szukał.

Kylie zmarszczyła brwi i nachyliła się do dziewczyn. - Czego chciał?

- Może żebyś znów sprawdziła jego płeć? - zachichotała Della. Kylie jęknęła.

Miranda roześmiała się, ale po chwili spoważniała.

- Chciał chyba przeprosić. Powiedział, że nawet próbował ci uciec i że to ty zabrałaś go do środka.

Kylie przypomniała sobie, że kotek, czyli Perry w przebraniu, rzeczywiście stawiał opór, gdy zabierała go do domku. Tak samo, jak przy rozsuwaniu mu tylnych łapek.

Tak czy inaczej, nie powinien był zaglądać w nasze okna.

- To prawda - odezwała się Miranda. - Ale przynajmniej chce przeprosić. To wymaga odwagi.

- Albo wynika z obawy, że naskarżę na niego Holiday - odparła Kylie. - Ona ma rację - stwierdziła Della.

Kylie podeszła do okienka, w którym wydawano jedzenie. Za ladą stała skrzatka, która wcześniej prowadziła autokar. Mając niecały metr wzrostu, ledwie sięgała głową blatu. Odchyliła głowę i spojrzała na Kylie, intensywnie poruszając brwiami. r Ustaliliśmy już, czym jesteś? - zapytała, podając Kylie tacę z jedzeniem.

Urodzona o północyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz