Rozdział 27

64 8 0
                                    

Kylie popatrzyła na swoje nowe przyjaciółki, zastanawiając się, czy powinna się z nimi dzielić czymś tak osobistym. Wciąż była poruszona ich uwagą o „normalnych", ale też czuła z nimi więź. Taką, jaką do tej pory miała tylko z Sarą.

- Tak, to znaczy nie. Nie zrobiłam tego... To pewnie znaczy, że nie dość, że jestem dziwolągiem, to jeszcze jestem dziewicolągiem. - Kylie spuściła wzrok, a chwilę później dodała. - Po prostu nigdy nie czułam, że to odpowiedni moment.

Miranda nachyliła się do niej.

- Nie martw się. Ja też jeszcze tego nie zrobiłam. Było blisko, ale, jak mawia mój wujek, prawie robi dużą różnicę.

Kylie i Miranda spojrzały na Dellę, która pobladła jeszcze bardziej niż zwykle.

Miranda uderzyła dłonią w stół.

- Dawaj, wampirze. My powiedziałyśmy. Kylie dała Mirandzie kuksańca w bok.

- Della nic nie musi mówić, jeśli nie chce. - Kylie odchyliła się na krześle i uznała, że należy zmienić temat. - Fredericka nakryła mnie na tym, jak się żegnałam z Treyem.

- O cholera - zawołała Della, a jej twarz znów przybrała normalną barwę. - Co zrobiła?

- Zagroziła, że na mnie naskarży i akurat wtedy ze stołówki wyszła Holiday.

- Powiedziała jej? - zapytała Della.

- Nie. Uznałam, że nie dam jej tej przyjemności i sama to zrobię.

- Co? - zawołała Miranda. - Powiedziałaś Holiday, że bez pozwolenia przyprowadziłaś do obozu normalnego człowieka? Wkurzyła się?

- Nie. Powiedziała, żebym tego więcej nie robiła - odparła Kylie. Della odchrząknęła.

- A powiedziałaś jej, że to ja przyprowadziłam go do naszego domku? Kylie ostentacyjnie przewróciła oczami.

- Oczywiście, że nie. - Wstała, by sprawdzić maila, z nadzieją, że może jednak matka jej odpisała.

- Wiecie, co słyszałam? - Miranda nachyliła się nad stołem, jakby chciała się podzielić jakąś soczystą plotką. - Podobno rodzice Fredericki są wyrzutkami. Ktoś musiał mieć niezłe dojścia, skoro tu trafiła.

- Co masz na myśli, mówiąc, że są wyrzutkami? - zapytała Kylie, której się przypomniało, że Burnett z JBF sugerował, iż jej rodzice też mogą być wyrzutkami.

- Wyrzutkami nazywa się tych, którzy nie chcą się dostosować do obowiązujących zasad. W przypadku wilkołaków zwykle oznacza to polowanie na jedzenie, które nie znajduje się na zatwierdzonej liście.

- A czy przez... niebędących na liście rozumiesz... ludzi? -Kylie przeszedł dreszcz.

- Albo inne istoty nadnaturalne i inwentarz, nawet zwierzątka domowe.

Kylie natychmiast przypomniał się Lucas Parker i jego rodzice. Czy to dlatego przyjaźnił się z Fredericką? Bo ich rodzice byli wilkołakami-wyrzutkami?

Della wstała i podeszła do lodówki.

- Chcecie coś do picia? - spojrzała na koleżanki.

- Dietetyczną colę poproszę - odezwała się Kylie. - Miranda? - zapytała Della.

- Też poproszę dietetyczna colę.

Urodzona o północyDonde viven las historias. Descúbrelo ahora