- Zmień się z powrotem albo zaraz cię wykastruję! - Groźba Mirandy obudziła Kylie kilka minut po trzeciej po południu. Wcale nie miała ochoty na pobudkę. Przykryła głowę poduszką i powtórzyła w myślach ostatnie zasłyszane słowa.
„Wykastruje?" Przecież Della nie była facetem. To komu groziła Mirandą?
O nie! Łapkowi juniorowi?
- Dobra - Miranda znów podniosła głos. - Sam tego chciałeś.
- Stój! - krzyknęła Kylie i wyskoczyła z łóżka. Zobaczyła, jak Miranda trzyma kociaka i celuje w niego małym palcem.
- Myliłaś się - warknęła Miranda. - To nie mnie lubi. Był w łóżku z tobą.
- Nie, nie - Kylie odgarnęła z twarzy włosy i próbowała zapanować nad śmiechem. - To nie Perry. - To kto?
- Nikt. To prawdziwy kotek.
- Znów cię nabrał.
- Nie, nikogo nie nabiera. To prawdziwy kotek. Dostałam go do Lucasa.
- Od Lucasa? - Miranda zrobiła wielkie oczy. - Właśnie o nim przyszłam ci powiedzieć. Zaginął. JBF wszędzie go szuka.
- Wiem - powiedziała Kylie.
- Skąd wiesz? - zapytała Della, wchodząc do jej pokoju. Kotek miauknął żałośnie. Kylie zabrała Mirandzie przerażone zwierzątko. - Jakiś czas temu Holiday i Burnett przyszli tu i szukali Lucasa.
- Był tutaj? - zapytała Miranda.
- Już sobie poszedł. - Kylie się zawahała. - O co go posądzają?
- Nie mam pojęcia - odpowiedziała Miranda. Kylie mocniej przytuliła kotka.
- Ale to musi być coś poważnego - powiedziała Della. - Przyprowadzili nawet ludzką policję, żeby pogadała z Holiday. Wpakował się w kłopoty po uszy.
Gdy Della i Miranda wyszły, a Kylie siedziała na podłodze w saloniku i bawiła się z Łapkiem, do drzwi zapukała Helen.
- Cześć - powiedziała Kylie i zaprosiła ją do środka.
- Słyszałam, że źle się czujesz.
- To nic takiego - odpowiedziała Kylie, zastanawiając się, czy Helen chciała zaproponować jej swoje uzdrowicielskie moce.
A potem zauważyła, że elfka dziwnie się zachowuje, zupełnie jakby chciała coś powiedzieć, ale nie mogła tego wyksztusić. W pierwszej chwili Kylie zaniepokoiła się, że może jednak zmieniła zdanie co do jej guza mózgu.
- Co się stało? - zapytała.
- To nic takiego - stwierdziła Helen. - Ale... potrzebuję rady.
- Ode mnie? Helen skinęła głową.
- Bo widzisz, to jest tak, że Jonathon mi się trochę podoba, ale on chyba nie wie, że go lubię. Nigdy nie umiałam sobie radzić w tych sprawach z chłopakami. I pomyślałam, że może byś mogła... no wiesz, powiedzieć mi, jak to zrobić.
- Ja? - Kylie prawie się roześmiała. - Naprawdę, nie jestem odpowiednią osobą do udzielania rad w tej kwestii.
Helen wydawała się zawiedziona.
- Ale ja nigdy nie miałam chłopaka. I nie znam nikogo innego, kogo mogłabym spytać.
CZYTASZ
Urodzona o północy
FantasyŻycie Kylie Galen zdaje się walić w gruzy. Umiera jej ukochana babcia, rzuca ją chłopak, jej rodzice się rozstają, a w dodatku ciągle widuje dziwną postać, której nikt poza nią zdaje się nie zauważać... Pewnego wieczora Kylie Galen ląduje na nieodpo...