Rozdział 26

68 9 0
                                    

Znalazłam go, jak zakradał się do obozu. Chyba lepiej, że trafił na mnie niż na kogoś innego. - Della wpatrywała się w Kylie. - Chcesz z nim pogadać? Zmierzyła Treya wzrokiem.

- Jest nawet uroczy, jak ktoś lubi taki typ.

Kylie otworzyła usta, by coś powiedzieć, ale nie zdołała wyksztusić słowa. Siedziała tak tylko, z otwartymi niczym idiotka ustami, wpatrując się w Treya.

- Hej - odsunął Dellę i wszedł do sypialni.

- Nie tak szybko! - Della odciągnęła go na jakiś metr do tyłu i spojrzała na Kylie. - Chcesz go zatrzymać, czy mam go rzucić wilkom na pożarcie? Podobno są głodne.

Trey, z zaskoczeniem wpatrując się w Dellę, która miała niewiele ponad półtora metra wzrostu, a tak łatwo zdołała go przesunąć, stał tylko i rozcierał ramię, za które go pociągnęła. - Dobra - wykrztusiła z trudem Kylie.

- Dzięki - Trey posłał Delii dziwne spojrzenie i Kylie nie wiedziała, komu właściwie podziękował: jej, że zgodziła się z nim spotkać, czy Delii za to, że go tu przyprowadziła.

- To na razie - Della nachyliła się. - A tak przy okazji, to nikt oprócz mnie nie wie, że on tu jest, więc będziesz go musiała jakoś po kryjomu wyprowadzić.

Della pomachała im i zamknęła za sobą drzwi. Trey znów roztarł ramię i jeszcze chwilę wpatrywał się w drzwi, po czym odwrócił się do Kylie.

- Ależ dziwna i silna suka.

Kylie rzuciła okiem na drzwi w obawie, że Della wpadnie z powrotem i zacznie się bronić.

- Nie jest suką. To moja przyjaciółka. A ty co tu robisz?

- A jak sądzisz? Przyszedłem się z tobą zobaczyć. Kylie potrząsnęła głową.

- Powiedziałeś, że będziesz tu dopiero za tydzień.

- Tak, ale mój kuzyn mieszka kilka kilometrów stąd. Namówiłem mamę, by pozwoliła mi wcześniej przyjechać, żebym mógł się z tobą spotkać. - Spojrzał na komórkę, którą wciąż trzymała w ręku. - Dzwoniłem do ciebie przynajmniej dwa razy i zostawiłem wiadomości. Nie odsłuchałaś ich?

Kiedy sobie uświadomiła, co zrobił, by się z nią zobaczyć, ogarnęło ją poczucie winy, że nie odbierała jego telefonów ani nie sprawdzała wiadomości.

- Ja... miałam tu urwanie głowy - i kilka łez spłynęło jej po policzkach.

Zamrugała, próbując je powstrzymać i tylko na niego patrzyła. Jego jasnobrązowe włosy były trochę dłuższe, niż pamiętała, i sięgały aż po brwi. Miał na sobie ciemnozieloną koszulkę i dżinsy. Spojrzała na jego klatkę piersiową. Zawsze lubiła się do niej przytulać. Tyle że wtedy jej się wydawało, że jest szersza. A może myślała o klacie Dereka?

- Płaczesz - podszedł do niej, a w jego zielonych oczach widać było, że naprawdę szczerze się o nią martwi. - Wszystko w porządku?

Współczucie w jego oczach sprawiło, że znów poczuła przypływ emocji. Przestała myśleć o tym, jak on wygląda i po prostu chciała być kochana. Skinęła głową, ale nie zdążyła powstrzymać cisnących się na usta słów.

- Nie. Wszystko w moim życiu się rozpada.

Trey podszedł do niej, nim zdołała go powstrzymać i zrobił to, w czym był najlepszy - przytulił ją. Usiadł obok niej na łóżku. Oparła policzek o jego pierś i słuchała równego rytmu jego serca. Wciągała jego znajomy zapach i zamknęła oczy. Na chwilę ulegnie. Tylko na moment. A potem go odepchnie.

Urodzona o północyWhere stories live. Discover now