Rozdział 25

61 9 0
                                    

Tego wieczora Kylie została w domku, podczas gdy Della z Mirandą poszły do stołówki na wieczorek muzyczny. Podobno niektórzy chłopcy mieli śpiewać i grać na gitarach, a potem Holiday i Sky miały puścić muzykę, żeby wszyscy mogli potańczyć. Kylie nie miała ochoty na tańce, ani nawet na słuchanie muzyki. Miała znacznie ważniejsze sprawy na głowie. Siedząc przy małym biureczku obok kuchni, ponownie przeczytała e-mail, który właśnie napisała, zastanawiając się, czy powinna go wysłać, czy raczej skasować to wszystko. Cześć

Mamo, mamy teraz w domkach komputery, więc pomyślałam, że do Ciebie napiszę, zamiast dzwonić.

Tak naprawdę uznała, że łatwiej jej będzie skłamać w liście niż przez telefon.

Zawsze mówisz, że przekraczam limit rozmów. W każdym razie mam się dobrze.

Kolejne kłamstwo. Wcale nie miała się dobrze. Jedyną dobrą rzeczą była jej przyjaźń z Mirandą i Delią.

Mam pytanie. Robimy tu jakieś przedziwne horoskopy i trzeba porównać swój czas narodzin z czasem narodzin rodziców.

I właśnie to było kłamstwo, które Kylie bała się wypowiedzieć na głos, ale i tak sądziła, że pomysł jest niezły.

Możesz mi powiedzieć, o której urodziłaś się ty i tata? I czy jest jakiś sposób, żeby sprawdzić, kiedy urodzili się dziadkowie z twojej strony? I jeszcze babcia i dziadek Galenowie? Nie mamy przypadkiem drzewa genealogicznego, które robiła Babcia? Czy wypisała tam także czas ich narodzin? Dzięki za pomoc.

Chciała jeszcze dodać „proszę, pospiesz się", ale postanowiła nie ryzykować. Jeśli będzie zbyt natarczywa, mama zacznie coś podejrzewać. Lepiej działać ostrożnie.

Wzięła głęboki oddech i kliknęła w ikonkę „wyślij". Ogarnęło ją podniecenie. Jeśli jej pomysł się sprawdzi, to uzyska odpowiedź - przynajmniej będzie bliżej poznania prawdy.

Poprosiła Mirandę, by jej wytłumaczyła, o co chodzi z tą zasadą rodzenia się o północy. Według czarownicy zdarzają się ludzie, którzy urodzili się o północy. Bywają też istoty nadnaturalne, które nie urodziły się o północy. Te ostatnie są nazywane nietykalnymi - demonami, zrodzonymi ze zła.

I chociaż Kylie uważała, że jej mama jest oziębła, to przecież nie zła. Gdyby jedno z jej rodziców było po części demonem, to by o tym wiedziała, prawda?

No i jeszcze kwestia tego przeskoku o pokolenie. Właśnie dlatego zapytała też o godziny narodzin dziadków. Oczywiście wiedziała, że mama będzie musiała poszukać tych informacji, ale pragnęła odpowiedzi, i to jak najszybciej.

Pół godziny później Kylie wciąż siedziała przy komputerze i co chwila sprawdzała pocztę. Zadzwonił jej telefon. Pobiegła do sypialni, aby go poszukać. Gdy tam wchodziła, przypomniała sobie, że jeszcze nie odsłuchała wiadomości od Treya. Dzwonił do niej podczas kolacji, ale też nie odebrała. Wmówiła sobie, że to dlatego, iż wokół było mnóstwo ludzi, którzy mogliby

podsłuchać ich rozmowę, ale przecież mogła wyjść z telefonem na zewnątrz. Mogła, ale tego nie zrobiła. W głębi serca wiedziała, że to coś znaczy. Tylko nie była pewna, co.

Złapała leżący na łóżku telefon i spojrzała na wyświetlacz.

Zmarszczyła brwi i odebrała.

- Cześć, mamo - usiadła na łóżku. - Nie dostałaś mojego...

- Maila? Tak, ale nie chcę maili ani esemesów. Chcę z tobą porozmawiać.

Urodzona o północyWhere stories live. Discover now