Rozdział 32

66 10 0
                                    

- Znasz go? - zapytał Lucas, opiekuńczo ocierając się o nią ramieniem.

Kylie była zbyt zaskoczona, by mówić, i tylko skinęła głową. I wtedy Trey przebiegł do nich przez strumień.

- Wszystko w porządku? - zapytał.

Nie patrzył na nią. Wpatrywał się w Lucasa. A raczej jego nagą pierś.

- Tak - zdołała w końcu wyksztusić. - My... oglądaliśmy po prostu skamieniałości dinozaurów.

- Czy to jest Derek? - zapytał Trey oskarżycielskim tonem. Nie miał co prawda do lego żadnego prawa, biorąc pod uwagę wszystko, co się między nimi wydarzyło. Ale ból w jego oczach był szczery i aż ją chwycił za serce.

- Trey, to mój kolega Lucas. Lucas, to Trey.

Chłopcy popatrzyli po sobie i zamiast uścisnąć sobie ręce, skinęli tylko chłodno głowami.

- Powinniśmy już iść - zwróciła się do Lucasa i skinęła Treyowi na pożegnanie.

Ruszyli przez strumień. Lucas szedł obok niej. Znów prawie się poślizgnęła, ale Lucas złapał ją i przytulił do piersi, podczas gdy Trey obserwował ich z drugiej strony strumienia.

- To twój chłopak? - zapytał, rozluźniając uścisk.

- Były - dotarła na drugą stronę i usiadła na trawie, by założyć buty, ale wciąż czuła na sobie wzrok Treya. Doskonale wiedziała, jak się czuł. Tak samo jak ona wtedy, gdy zobaczyła go z tą dziewczyną na imprezie. Sprawiedliwości stało się zadość, pomyślała, ale tak naprawdę wcale tego nie czuła.

- Czemu spytał, czy to ja jestem Derek? - zapytał Lucas.

- To długa historia. - I nie miała ochoty teraz jej opowiadać. Gdy wiązała tenisówki, poczucie winy wiązało jej wnętrzności w supełki. Nie powinna czuć się winna. A jednak się czuła.

Wstała i ruszyła przed siebie, nie odwracając się ani razu. Miotały nią najróżniejsze uczucia. Lucas znów przytrzymał płot, a ona przecisnęła się przez dziurę, tym razem nawet go nie dotykając.

Gdy tylko uznała, że Trey już jej nie widzi, przestała o nim myśleć i skupiła się na pocałunku. Musiała spojrzeć na to z jakiejś perspektywy. Tak, to był dobry pocałunek, ale nie tylko pocałunek. Prawda?

W drodze powrotnej prawie nie rozmawiali. I starała się na niego nie patrzeć, bo jego widok bez koszulki... sprawiał, że nie mogła myśleć. Kiedy już dochodzili do ścieżki prowadzącej do obozu, Kylie uświadomiła sobie, że nie zadała mu tego jednego pytania, na którym jej zależało. Czy Lucas ją pamiętał?

Zastanawiała się, jak to zrobić, żeby nie zabrzmiało, że chciała, aby ją pamiętał. Jakby sądziła, że to, co przeżyli jako dzieci, jakoś ich łączyło. A tak nie było. Jak mogłoby tak być, skoro nawet zaproponował, by zapomniała o pocałunku? Poczuła, że coś ściska ją w piersi. Boże, czemu jego słowa tak bardzo bolały?

Odetchnęła głęboko. Mogła po prostu dodać to pytanie do coraz dłuższej listy, którą rozpoczęła, gdy przyjechała na obóz. I chociaż większość z nich mogła poczekać, akurat to nie mogło. Chciała wiedzieć, musiała wiedzieć, czy ją pamiętał.

„Po prostu to wyksztuś. No już". Pomiędzy drzewami widać już było polanę i wiedziała, że zaraz straci okazję. Kto wie, czy jeszcze będzie mogła z nim porozmawiać przed wyjazdem.

- Wiesz, kogoś mi przypominasz - powiedziała.

- Tak? - nawet na nią nie spojrzał.

Urodzona o północyDonde viven las historias. Descúbrelo ahora