Rozdział 40

62 8 0
                                    

Kylie spojrzała po sobie i stwierdziła, że jest w mundurze. Była... znów była w ciele Daniela Brightena. „Czy to znaczyło, że jednak nie umarła?"

Spojrzała na swoje ciało i zobaczyła, że Derek walczy z dwoma innymi wampirami, które próbują do niej podejść. A Della mu pomaga.

Przypomniawszy sobie, że przecież może im pomóc jako duch Daniela, Kylie ruszyła w ich stronę. I nagle sobie uświadomiła, że znów jest w swoim ciele. Próbowała poderwać się z ziemi, by nie leżeć tak bezczynnie, ale ruch sprawiał jej ogromny ból.

Nagle ktoś pojawił się obok Dereka i Delli. Kylie próbowała zobaczyć, kto to.

„Sky?"

Rozbłysły reflektory. Ciemności, a wraz z nimi część atakujących, zniknęły.

Burnett i kilku innych pracowników JBF zdawało się nadciągać ze wszystkich stron. Złapali kilku wampirów i zakuli ich w kajdanki na rękach i kostkach nóg.

Derek podbiegł do Kylie.

- Wszystko w porządku?

Skinęła głową, chociaż ciało bolało ją w miejscach, o których istnieniu nawet nie wiedziała.

- Co tu się, do licha, wydarzyło? - Burnett zwrócił się do Dereka. Wyciągnął ręce, jakby i jego zamierzał zakuć.

- To moja wina - zawołała Kylie. - Namówiłam go. - Nieprawda - odparł Derek.

- Nie, to był mój pomysł - podbiegła do nich Della.

- Nie, oni wszyscy kłamią. To nie ich wina - wtrąciła się Sky. Zapadła cisza, a potem odezwał się Derek.

- To Sky zrobiła te ślady krwi, które prowadziły do obozu. Pomagała tym wyrzutkom zabierać zwierzęta. Ale na koniec stanęła w naszej obronie.

Kylie wiedziała, że Derek dowiedział się o tym podczas kontaktu z lwami. Lwy rozmawiały z nim, dokładnie tak, jak na to liczyła. Mimo wszechogarniającego chaosu poczuła radość, że miała rację, i napawała się nią.

- On mówi prawdę - Sky podała ręce do skucia. Burnett założył jej kajdanki.

- Czemu? - zapytał, patrząc na nią z obrzydzeniem.

- Oni - spojrzała na złoczyńców - mają moją siostrę. Zagrozili, że ją zabiją, jeśli nie pomogę im doprowadzić do zamknięcia obozu.

Sky spojrzała na Kylie.

- Zrobiłabym to, gdyby tylko chcieli, ale... Obiecali, że nikomu nie stanie się krzywda. Nie wiem, jak ten lew trafił do twojego domku, Kylie, przysięgam. Kazano mi zabrać czarownice na wycieczkę. Wiedziałam, że coś planują, ale nie sądziłam... Powiedzieli, że nikomu nie stanie się krzywda. - Potrząsnęła głową i spojrzała na Burnetta. - Próbowałam tylko ratować siostrę.

- Oni? Jacy oni? - warknął Burnett i spojrzał na leżącą na ziemi dwójkę skutych wampirów.

Jeden warknął na Burnetta i zaczął się szarpać z kajdankami, ale szybko zajęło się nim dwóch innych agentów JBF.

Kylie uświadomiła sobie nagle, że rudowłosy wampir, ten, który dopadł ja pierwszy, uciekł. I z jakiegoś powodu ta myśl przyprawiła ją o dreszcze.

- Krwawi Bracia - odpowiedziała Sky. - Gang wampirów.

- Czemu chcieli doprowadzić do zamknięcia obozu? - zapytał Burnett.

Urodzona o północyWhere stories live. Discover now