Rozdział 33

64 10 0
                                    

Kylie obróciła się gwałtownie. Miała wrażenie, że serce próbuje wyskoczyć jej z piersi. Gdy tylko zobaczyła, że to Sky, odetchnęła z ulgą.

- Przestraszyłaś mnie.

Gdy Sky zwiększyła uścisk, Kylie znów zaczęła się niepokoić.

- Ja... muszę porozmawiać z Holiday. Powiedziała, że mogę do niej przyjść, jeśli będę potrzebowała. I że pora nie ma znaczenia. Sky dalej jej się przyglądała, ale wreszcie zwolniła uścisk. - Czemu chcesz się z nią spotkać?

- Znów miałam zły sen. Tyle że ten pamiętam. Był w nim duch. Sky cofnęła rękę i odsunęła się, jakby nie chciała mieć nic wspólnego z duchem Kylie. - Wiesz, w którym domku mieszka?

Kylie kiwnęła głową. Sky skinęła, by szła dalej, więc tak też zrobiła, ale wciąż czuła, że ta ją obserwuje. Nie wiedziała, czemu, aż wreszcie do niej dotarło, że pewnie Sky sądziła, że idzie albo wraca z randki z chłopakiem.

Kylie stanęła przed drzwiami domku Holiday i zapukała. Kilka sekund później otworzyła jej komendantka obozu w koszuli nocnej.

- Kylie? - odezwała się zaniepokojona. - Wszystko w porządku? Zmartwienie w jej głosie znów otworzyło u Kylie tamy. Do oczu napłynęły jej łzy, a gardło się ścisnęło.

- Nie - Kylie potrząsnęła głową. - Nie jest w porządku. Holiday wciągnęła Kylie do środka i przytuliła mocno. Kylie pozwoliła się ściskać przez kogoś, kto zdawał się rozumieć. A gdy uścisk się skończył, powiedziała.

- Chyba wiem, czego chce ode mnie mój duch.

O wschodzie słońca Kylie wciąż jeszcze siedziała na kanapie Holiday, rozmyślając o swoim śnie. Komendantka potwierdziła jej podejrzenia. To nie był zwykły koszmar, ale doświadczenie poza ciałem. Duch zabrał Kylie w swoje ostatnie wspomnienia. Holiday przyznała, że Kylie może mieć rację, że duch został oskarżony o popełnienie zbrodni, którą próbował powstrzymać i przy tym zginął, a teraz pragnął, by ktoś oczyścił jego imię. Kłopot w tym, że Holiday stwierdziła, iż to rzadko jest takie proste.

- Myślisz, że znów będzie próbował to zrobić? - zapytała Kylie, obejmując rękami kolana.

Chociaż nie mogła zaprzeczyć, że zaczęła darzyć go podziwem, a nawet go opłakiwała, to nie chciała tego powtarzać. Za każdym razem, gdy przypominała sobie krzyki tej kobiety i moment, gdy pociągała za spust, by zabić napastnika, robiło jej się niedobrze.

Holiday ścisnęła dłoń Kylie.

- Obawiam się, że duchy nie zdają sobie sprawy, jakie to dla nas trudne. Czasami są nieustępliwe.

Kylie potrząsnęła głową.

- Nie mam na to siły, Holiday. Nie mam dość odwagi. - Znów zaczęła się trząść w środku.

Holiday westchnęła.

- Nic ci nie będzie. A w razie potrzeby zawsze tu jestem. Może wrócisz do siebie i spróbujesz się przespać? Zrób sobie wolne i po prostu odpocznij.

- A co, jeśli to się powtórzy? Holiday sięgnęła po karteczkę.

- Dam ci mój numer komórki i jeśli będziesz mnie potrzebowała, to jestem pod telefonem.

Czy nie tak powiedział jej ojciec? Ale po kolejnym przytuleniu Kylie prawie jej uwierzyła.

Około południa Miranda i Della przyniosły Kylie obiad.

Urodzona o północyWhere stories live. Discover now