part twenty four;

237 14 18
                                    

Louis nie widywał Harrego często i był z tego bardzo zadowolony. Wprawdzie chłopak przestał być natrętny, lecz mury, jakie Louis zbudował wokół siebie nie chciały upaść, według mniemania jego chorej psychiki, chroniąc go.

Szatyn zaśmiał się na tę myśl i, był pewien, że jeśli jego umysł miałby kiedykolwiek się zmaterializować, to miałby twarz Zayna.
On zawsze chronił ich wszystkich. Troszczył się i wspierał emocjonalnie.

Jednak troska Zayna była inna niż Liama.

Zayn wspierał ich w ten mentalny, uczuciowy sposób. Kierował się swoim przeczuciem i częściej pomagał chłopcom cis przeżyć lub doświadczyć, niż zakazywał i nakazywał, czy doradzał i odradzał, jak Lima. Jak na przykład pierwsze zioło Nialla, które mulat, świadomy konsekwencji, odpalił razem z nim, mimo iż blondyn dusił się po nim przez trzy minuty, tarzając na podłodze, gdy przerażeni Liam i Louis wpychali jego płuca z powrotem do klatki piersiowej, gdy chłopak wypluwał je raz po raz. Lub kiedy Louis zapragnął przejechać się rollercoasterem, a Lima od razu stwierdził że to kretyński pomysł, więc Zayn przez całą jazdę trzymał Louisa za rękę, gdy piszczał jak mała dziewczynka i przeklinał wszystko i wszystkich, machające powietrzu swoimi krótkimi nóżkami, oraz gdy wymiotowali razem w krzaki, a Niall i Liam trzymali ich w pionie.

Lima troszczył się w zupełnie inny sposób.
Był zupełnie jak miś grizzly, najpierw fizycznie odgradzając ich od problemu, a następnie oferując swoje silne ramiona, chrupiące ciastka i całą tonę miłości. Liam zawsze ubierał się w poważne ciuchy i szedł na wywiadówki, gdy chłopcy dostali zagrożenie na koniec roku, czy podrzucał Louisowi drugie śniadanie, które zawsze mu robił, wiedząc ze chłopak zapomni swojego, lub też to Liam zawsze odkąd tylko pojawił się w ich paczce, przychodził do Zayna gdy była burza i tulił go, gdy mulat dostawał ataków paniki, mrucząc mu do ucha i gładząc jego plecy.

Jednak odkąd Zayna złapało przeziębienie, Louis i Niall spędzali sami o wiele więcej czasu niż wcześniej, starając się nie przychodzić do mieszkania Liama, tak często jak robiliby to normalnie, przynajmniej do czasu, aż ich przyjaciel poczuje się lepiej, dokładnie tak, jak surowo nakazał im Liam.

I mimo iż całe życie Louisa kręciło się wokół jego przyjaciół, nie mógł on zabronić im poznawać nowych. Nie mógł także zabronić Niallowi zaprosić Harrego na łyżwy, gdy blondyn spytał go o zgodę trzymając już słuchawkę przy uchu.

Gardził też sobą za bycie takim aroganckim dupkiem, bo był nim, udając że biedny, bogu ducha winny chłopak, jest jego śmiertelnym wrogiem, gdy nawet go lubił.

Szatyn gardził sobą również za to, że tak bezmyślnie przepadł dla chłopaka z parku, który co noc wędrował po skrytym za kotarą nocy mieście, niczym duch w nawiedzonym domu, a który z zainteresowaniem słuchał jego historii, nawet tych najbardziej bezmyślnych, śmiał się z jego żartów, które nie były ani trochę śmieszne, kiedy przykryty całunem zmęczenia opierał się ciężko o skrzypiącą ławkę, zupełnie nie myśląc, jakie głupstwa wypływają z jego ust, gdy tracili poczucie mijających dni i upływających godzin, nie myśląc nawet o krótkiej drzemce, gdy wszystkie sny spełniały się właśnie wtedy, właśnie tam.

Gdy porzucając istnienie czasu, nucili i majaczyli, kąpiąc się w poświacie wschodzącego słońca i bezsensowności swoich wyznań, a chłopak naciągał kaptur na niesforne loki, być może krótkie, takie za ucho, być może spływające falami aż do pasa, szatyn nie wiedział czy blond, brązowe jak najciemniejsza czekolada, lub jasne jak kora młodych drzew, czy kruczoczarne, pochłaniające światło gwiazd, czy może wyblakłe, jaśniejące w słońcu.

Lecz to, co trzymało Louisa przy zmysłach, byka ciągła myśl, że nieważne było to wszystko, nieważna barwa oczu, nieważna długość włosów, ani nawet jego wzrost, ponieważ Louis zakochał się w duszy błękitnego chłopaka. Poznał jego smutną, ciężką barwę głosu, poznał jego historię i najskrytsze sekrety i pokochał je całym sercem. Więc jego uczucie miało rację bytu i było nie gorsze od żadnego innego, gdyż o to właśnie chodzi w miłości, by pokochać wpierw wnętrze, później dopiero zachwycając się obciagającą je powłoką.

❝ we keep this love on a photograph ❞Where stories live. Discover now