5.

208 16 27
                                    

Piątkowy poranek napawa mnie radością, czując ciepłe promienie słoneczne na odkrytej skórze. Spoglądam na błękitne niebo, które przyozdabiają nieliczne kłęby chmurek. Wiosna daje się we znaki. Chciałoby się rzecz, że jej zapach unosi się w powietrzu, jednak byłoby to kłamstwo, ponieważ czuję wyłącznie opary tytoniu, które wydostają się z kilkudziesięciu sztuk szlugów, trzymanych w dłoniach nastolatków.

Siedzę na murku, który właściwie stoi...bo stoi. Nie służy nikomu, ani niczemu. Chyba, że mowa o codziennych spotkaniach młodzieży z pobliskiego liceum podczas długich przerw w okresie od września do czerwca. Bardziej kreatywne jednostki wolą inne miejsca, jednakże stanowią niewielką garstkę osób.

Tak, dobrze myślicie - znajdujemy się na nieoficjalnej szkolnej palarni.

Pomyślicie - cholera, Luke jest palaczem? Otóż, nie jestem. Jednak moi znajomi to inna sprawa. A gdzie oni, tam i ja. Wiecie, trzej za jednego, jeden za trzech. Z tą różnicą, że nas jest czwórka, ale to nieistotne.

Teraz myślicie - z kim poszedł Luke na palarnie, skoro Ashton nie pali? Nasuwa się wam na myśl niepaląca Ashley, a za nią...Beatrice, która ostatnio popalała papierosy w tajemnicy wraz z Irwinem u boku. Dlatego myślicie, że ona nas tutaj zaciągnęła i nie wyprowadzę was z błędu, ponieważ macie racje. Cała nasza trójka poszła za Beatrice, chociaż właściwie nie musiała, jednak zrobiła to.

Nie mieliśmy ochoty siedzieć w zapyziałej szkole, mając do dyspozycji ładną pogodę, sięgającą powyżej piętnastu stopni Celsjusza. Wielka część naszej społeczności ulotniła się z budynku, chociażby na szkolne boisko. W powietrzu wyczuwamy pierwsze powiewy lata, kojarzące się z wakacjami oraz wolnością.

Zajmuję miejsce obok Ashley. Na nasze skóry ramion padają złociste promienie słoneczne, które również drażnią gałki oczne. Ashton stoi po prawej stronie, schowany w cieniu drzewa, ponieważ gorąco mu w każdym miejscu przez ubiór, na który składa się gruba bluza oraz dresowe spodnie. Wpatruję się w Beatrice, z którą przeprowadzamy dyskusję. Dziewczyna niespiesznie spala papierosa, wypuszczając dym z daleka od nas, abyśmy nie prześmierdli. I jest całkiem przyjemnie. Mógłbym zostać tutaj na resztę dnia, dopóki słońce nie schowałoby się za horyzontem.

- Jakim cudem cała drużyna koszykarska pali jak smoki, a zarazem mają najlepszą kondycję w szkole? - Zastanawia się Irwin, skupiając swoje spojrzenie na chłopcach, ubranych w bejsbolówki z logo na piersi. Chowają się za samochodem przypadkowego przychodnia, paląc czerwone Marlboro. Z ich grupy dochodzą głośne salwy śmiechu oraz krzyku.

- Taka przypadłość sportowców szkolnych - rzuca Beatrice, poprawiając czarną spódniczkę w białą kratę, która podkreśla jej talię. Założyła również T-shirt z zespołem z lat dziewięćdziesiątych, a pod niego koszulkę na długi rękaw. Nogi przyozdabiają tradycyjnie kabaretki oraz martensy.

- Odreagowują stres? - Dołącza Ashley do ich wymiany zdań, mnąc w palcach materiał białej spódniczki, do której dopasowała koszulkę oraz sweterek w kolorze błękitu. Wygląda ślicznie. - Walczą o stypendia do najlepszych uniwerków w USA, więc muszą odczuwać presję ze strony rodziców, nauczycieli oraz siebie samego.

- Niczego nie wykluczamy - odpowiada dziewczyna, zaciągając się używką. - Właściwie to mądra teoria, jednak myślę, że to przypodobanie się rówieśnikom oraz niechęć bycia wykluczonym. Nie każdy potrafi odmówić, kiedy idzie z całą grupą palących. Słynna asertywność się kłania.

- A ty dlaczego palisz? - zagaduje Ashton, poświęcając jej uwagę.

- Cóż... - Popada w zadumę, wypuszczając dym spomiędzy ust. - Czasami dla odreagowania, jednak w większości to wyłącznie przyjemność.

Youth || Muke Clemmings ✔️Where stories live. Discover now