Pogoda dzisiejszego dnia rozpieszcza. Temperatura waha się w okolicach trzydziestu stopni Celsjusza. Niebo jest bezchmurne. Promienie słoneczne ogrzewają skórę, jednocześnie powodując opaleniznę. Oceaniczna bryza otula mnie, kiedy siedzę na rozgrzanym piasku. W prawej dłoni trzymam Piña Coladę, która przynosi orzeźwienie w ten upalny dzień. Z głośnika wydobywa się muzyka, której rytm wpasowuje się do letniego klimatu.
Znajduję się na plaży wraz z przyjaciółmi. Spędzamy wspólnie czas, świętując moje siedemnaste urodziny.
- Przepraszam, ktoś do mnie dzwoni. - Trzymam w dłoni telefon, na którego wyświetlaczu widnieje przychodzące połączenie. - Zaraz wracam. - Odstawiam drinka na koc, podnosząc się z miejsca.
Oddalam się na kilka metrów od moich przyjaciół, aby móc bezproblemowo przeprowadzić rozmowę przez telefon. Stopy zatapiają się w gruncie, kiedy stawiam kolejne kroki w stronę miejsca, które jest niezaludnione oraz cichsze.
- Halo? - Odbieram połączenie, znajdując się wystarczająco daleko, żeby móc dogadać się z osobą dzwoniącą.
- Hej, Lukey. - Głos Michaela Clifforda rozbrzmiewa w słuchawce. Z łatwością go poznaję.
- Hej, Mikey.
- Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin! - mówi z entuzjazmem w głosie. - Nie będę się rozgadywać, bo preferuję pisanie, ale wiesz o tym, jednak nie chciałem wysyłać suchego SMS'a i wolałem zadzwonić.
- Wiem, więc dzięki. Doceniam.
- Drobiazg - rzuca. - Jak się bawisz? Mam nadzieję, że dobrze.
- Jest trzydzieści stopni Celsjusza na termometrze, piję zimną Piña Coladę z parasolką przez słomkę na plaży, więc czego chcieć więcej od życia? - Śmieję się, grzebiąc stopą w piasku, który dostaje się między palce. - Szkoda, że ciebie nie ma - dodaję, zagryzając wargę. Mówię to dosyć cicho, aby tylko on mnie usłyszał.
Boję się, że ktokolwiek mógłby zarejestrować moje wyznania. Nie wstydzę się swoich uczuć, którymi go obdarzam, aczkolwiek samemu ich w pełni nie pojmuję, więc ciężko byłoby wyjaśnić innym to, co przeżywam w sercu oraz głowie. Wolę chwilowo zostawić to wyłącznie dla siebie.
- Wiem, również żałuję i jeszcze raz przepraszam, że nie mogę się pojawić...
- Nie przepraszaj, bo nie masz powodu. - Niegrzecznie przerywam wypowiedź chłopaka, ale nie mogę się powstrzymać, żeby tego nie zrobić. - Wiem, że po sesjach jesteś bardzo wrażliwy i musisz ułożyć sobie w głowie myśli. Nie jestem zły, ani smutny, serio. W życiu są priorytety, a twoja terapia zdecydowanie do nich należy. - Rozwijam myśl.
- Dzięki - rzuca. - Mam propozycję dla ciebie.
- Jaką? - Marszczę brwi. Budzi we mnie ciekawość.
- Niedziela. Ty. Ja. Randka. Kino. - Wymienia, pozostawiając pauzy między kolejnymi wyrazami, czym buduje napięcie. - Co ty na to?
- Myślę, że nie muszę się zastanawiać dwa razy.
- Świetnie, więc nie będę więcej przeszkadzać. Wybaw się, jak najlepiej tylko możesz, a my widzimy się za dwa dni.
- Jasne. - Kiwam głową. - Na razie.
- Na razie.
Kończę połączenie. Wpatruję się w komórkę. Analizuję przeprowadzoną rozmowę w głowie. Przywołuję wszystkie słowa, które usłyszałem i wypowiedziałem. Ekran wygasa, a wtedy dostrzegam swoje odbicie, w którym uśmiecham się od ucha do ucha, ponieważ wypełnia mnie ekscytacja.
CZYTASZ
Youth || Muke Clemmings ✔️
FanfictionMy youth, my youth is yours Tripping on skies, sipping waterfalls My youth, my youth is yours Run away now and forevermore My youth, my youth is yours A truth so loud you can't ignore My youth, my youth, my youth My youth is yours Troye Sivan - Y...