30.

155 16 9
                                    

Uroczystość zakończenia roku szkolnego rozpoczęła się o dziewiątej rano, a zakończyła około dziesiątej. Odebrałem swoje świadectwo, gwarantujące promocję do trzeciej klasy liceum. Moje wyniki z ostatnich dziesięciu miesięcy nauki są...dobre. Ledwo zdałem chemię (chwała Bogu, że siedziałem cały rok z Ashley w ławce, bo inaczej skończyłbym z poprawką w sierpniu), ale z matematyką wyszedłem na stopień bardzo dobry (poszczęściło mi się, że dostałem dobre geny mamy, dzięki którym nie posiadam żadnych problemów z liczeniem), co idealnie odwzorowuje całą moją edukację.

Po zakończeniu roku szkolnego skoczyłem z Ashtonem do sklepu monopolowego, aby zakupić cztery setki wódki (po dwie dla każdego z nas), które zamierzaliśmy wypić przed wyjściem na imprezę oraz litrową butelkę, żeby nie iść z pustymi rękoma. Odwiedziliśmy lokal, obsługiwany przez starszą kobietę, której wzrok z lekka siada, więc bezproblemowo sprzedaje alkohol większości młodzieży z okolicy. Stamtąd odebrała nas Jack z Maggie, z którymi odwiozłem swojego przyjaciela wprost pod jego dom, żeby nie musiał tułać się przez całe miasto autobusami. Wracając do własnego domu, brat zahaczył o McDonalda, gdzie zakupiliśmy zestawy na obiad dla całej rodziny, ponieważ nikomu nie chciało się gotować tego dnia.

Michael wczorajszego dnia wysłał wiadomość ze szczegółami, dotyczącymi domówki. Godzina rozpoczęcia była zaplanowana na godzinę dwudziestą, aczkolwiek wszyscy zdecydowaliśmy, aby zjawić się w okolicach dwudziestej pierwszej, dlatego około dziewiętnastej zacząłem się szykować. Postawiłem na spodnie z szerokimi nogawkami, koszulkę na krótki rękaw oraz Converse za kostkę.

Około dwudziestej trzydzieści spotkałem się z Ashtonem, gdzieś w połowie drogi do miejsca docelowego. Wyzerowaliśmy nasze wcześniej zakupione butelki z alkoholem, które wyrzuciliśmy do pobliskiego kosza na śmieci.

I dochodzimy do czasu teraźniejszego, gdzie znajdujemy się kilka metrów od domu Crystal, z którego słyszymy głośną muzykę, wymieszaną z głosami imprezowiczów. Na podjeździe stoją ciasno zaparkowane samochody. Dla poniektórych nie starczyło miejsca, więc pozostawili pojazdy na równoległym kawałku chodnika.

- Michael napisał, żebyśmy kierowali się na ogród z tyłu - informuję, patrząc w ekran komórki, na którym mam otworzoną konwersację.

Obieramy wyznaczony kierunek, dlatego wymijamy wszelkie auta przed domem i przeciskamy się prawą stroną, gdzie znajduje się wąskie przejście na drugą stronę działki.

Ogródek jest niewielki, ale wystarczający, żeby pomieścić kilkunastu imprezowiczów, pragnących zaczerpnąć świeżego powietrza albo palących. Znajduje się tutaj kilka krzesełek, które są nieustannie oblegane. W powietrzu unosi się dym tytoniowy, a nawet opary marihuany, co jest dosyć przytłaczającą mieszanką. Drzwi, prowadzące na zewnątrz są otwarte na oścież, więc bezproblemowo słychać muzykę, wymieszaną z ludźmi, którzy (próbują) śpiewać albo gadają.

Wzrokiem w pierwszej kolejności odnajduję Ashley, wyróżniającą się spodniami w kroju dzwonów w kolorze białym, różowym topem na ramiączka oraz niewielką torebką przewieszoną przez ramię. Jasne włosy zostały pofalowane za pomocą lokówki oraz spięte po bokach uroczymi spineczkami.

Obok blondynki znajduje się Beatrice, stanowiąca całkowite przeciwieństwo. Dziewczyna postawiła na spódniczkę w czerwoną kratkę, czarną koszulkę z nadrukiem oraz ciężkie buty. W jej ustach gości papieros, na którego filtrze pozostają ślady krwistoczerwonej szminki, która wpasowuje się do grubych kresek na oczach oraz wachlarzu sztucznych rzęs.

Papierosa dzieli z Calumem, a on postawił dzisiejszego wieczoru na połączenie spodenek z bluzą z kapturem. Wszystko dopełniają długie skarpety oraz Vansy, które zdecydowanie wiele przeszły.

Youth || Muke Clemmings ✔️Where stories live. Discover now