27. Pierdolone truskawki

283 13 2
                                    

#ukladwatt

Connor

Szliśmy z Liamem przez prawie pusty korytarz, który prowadził do szatni. Za kilkanaście minut miał zacząć się trening.

– Agnes idzie z nami do klubu?

– Nie wiem. To, zależy czy da się przekonać Cure.

Mnie się nie dała, choć próbowałem. Była za bardzo uparta, ale w sumie to w niej uwielbiałem...

– Dobrze, że już między nimi okay. – skomentował, a ja przytaknęłem. – Cece to bardzo przeżywała. Obie z pewnością.

Czy on serio nazywał ją Cece? Naprawdę aż tak bardzo mu odjebało?

– Przecież przyjaźnią się od zawsze.

Fresa i Cure były przyjaciółkami, których nie mogła poróżnić głupia kłótnia o wyniki. Nie mogły pozwolić na to, by ich przyjaźń się popsuła przez powoli rodzącą się niezdrową rywalizację. Obie chciały być najlepsze.

Ja próbowałem wytłumaczyć to Agnes, a on swojej Cece.

– To, co stary. – Poklepał mnie po plecach. – Pogodziliśmy nasze dziewczyny.

– Yhym – mruknąłem, dopiero po chwili orientując się, na co właśnie odpowiedziałem. – To znaczy... Co? Nie. Ile razy mam ci mówić, że...

Nie skończyłem, ponieważ oboje usłyszeliśmy muzykę, a następnie piski, głośne śmiechy i okrzyki. Brzmiały jak jakieś wiwaty. Gdy znaleźliśmy się na końcu korytarza, zamurowało mnie na widok moich kumpli z drużyny... paradujących na środku w samych bokserkach do piosenki "Shake it off".

Wokół nich znajdowałam się tłum uczniów, niektórzy tylko oglądali, inni dopingowali, a jeszcze inni nagrywali...

Kurwa.

– Pojebało was? – krzyknęłem po dobrych paru sekundach, które potrzebowałem na przyswojenie do siebie sytuacji. – Co wy do chuja robicie?

Nagle zrobiło się cicho, ponieważ Liam włączył muzykę, a tłum skupił się na mnie.

– Kapitanie, mogę wyjaśnić... – odezwał się Czwórka jeden z piątki

– Wyłącznie to – mruknąłem. Ludzie momentalnie posłuchali, odkładając urządzenia. – Ubierzcie się kurwa za nim ktoś was... – zwróciłem się tym razem do chłopaków, ale nie skończyłem, ponieważ na to już było za późno.

– Co to za zbiegowisko? – zapytała pani Winter. Nie musiałem się odwracać, by wiedzieć, że to ona. Miała tak cholerni irytujący głos. – Co tu się dzie... O boże!

– Możemy to wyjaśnić – powtórzył się.

– Oczywiście wyjaśnicie, ale nie mi. Ależ już do pani dyrektor.

Wszyscy milczeli, tylko Jedenastka miał na tyle odwagi, by się odezwać:

– Ale...

– Nic już nie mów – burknąłem.

Wymienili się spojrzeniami, pozbierali ciuchy i zrezygnowani ruszyli.

– Ależ na litość boską ubierzcie się – jęknęła nauczycielka.

– Potwierdzam, nie macie się czym chwalić – krzyknęła jakaś dziewczyna z tłumu ze śmiechem.

– Starczy. Spokój. Proszę się rozejść – powiedziała stanowczo, a następnie dodała: – Idziemy chłopcy. Co wam przyszło do głowy? Przecież tak nie przystoi. My w tej szkole nie... – I zniknęli za zakrętem.

Układ Where stories live. Discover now