Epilog

234 7 15
                                    

sierpień

Nic nas nie zabiło. Jeszcze.

To niestety była kwestia czasu i wszyscy o tym doskonale wiedzieliśmy. Ja, nasi znajomi i... Connor. Wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę, że z końcem wakacji skończy się to, co nas łączyło.

Skończy się nasza relacja, my się skończymy.

Nie będzie już Agnes i Connora. Będzie Agnes, mieszkająca w Oxfordzie i Connor mieszkający od niej cholernie daleko, bo w słonecznej Hiszpanii.

Jednak żadne z nas nie podejmowało tego tematu, unikaliśmy go jak ognia, udając że się to nie wydarzy. Postanowiliśmy z Connorem cieszyć się tymi ostatnimi tygodniami razem, nie rozmyślając nad rozstaniem, które miało właśnie nadejść.

Nie byłam na nie gotowa. Zwłaszcza po tych wspólnych miesiącach. Nie żałowałam ich, ponieważ były najlepszymi w moim życiu... ale przez ten czas po prostu jeszcze bardziej się do niego przywiązałam i to bolało.

Był to błąd... który powtórzyłabym raz jeszcze, gdybym tylko mogła.

– Zastanów się Agnes – powiedział nagle Josh, wyrywając mnie z latargu.

Od prawie dwóch tygodni znajdowaliśmy się całą paczką w Los Angeles, ponieważ Connor zaczynał właśnie swoje pierwsze zgrupowanie przed rozpoczęciem sezonu. Postanowiliśmy wykorzystać ten moment na wakacje i wyciśnięcie naszego wspólnego czasu do cna.

Dziś był ostatni dzień. Już jutro miałam go nie widzieć. Już jutro nasze drogi miały się rozejść, a ja nie potrafiłam znieść tej myśli. On tu zostawał, rozpoczynając przygotowanie do sezonu, a my wyjeżdżaliśmy, ponieważ wszyscy musieliśmy ogarnąć parę spraw przed rozpoczęciem studiów.

– Co? – zapytałam, patrząc na niego.

– Możesz zostać z Siódemką.

Zabawne. Już nie grał z tą cyfrą. Klub przypisał mu siedemnastkę, choć na początku miała to być osiemnastka. Connor był niezły w stawianiu na swoim. Dlatego właśnie znalazł się w tym miejscu, a nie w innym. Gdyby tego nie zrobił i nie postawił na swoim, siedziałby teraz w Anglii... bliżej mnie.

Nie Agnes. Nie możesz być tak egoistyczna. To jego marzenie.

Dlatego mimo wszystko byłam dumna.

– Dobrze wiesz, że nie mogę. On musi skupić się na najbliższym meczu, a ja muszę ogarnąć przeprowadzkę.

Poza tym z każdym kolejnym dniem było trudniej się rozstać.

– Nie o tym mówię – mruknął oburzony. – Chodzi mi o zostanie z nim. Tak na stałe, przy jego boku – wytłumaczył, a gdy chciałam się odezwać, dodał: – W Hiszpanii. Nie chcesz być jak te wszystkie WAG's? – zaśmiał się, na co przewróciłam oczami. – To musi być fajne.

Mówił mi o tym odkąd tu przylecieliśmy. Wziął sobie chyba na cel przekonanie mnie do tego jakie fajne mogłoby być bycie dziewczyną piłkarza.

Jednak mnie to kompletnie nie interesowało. I tak w sumie... chyba powinnam poczuć się urażona. Myślał, że mnie to przekona?

– Ósemka...

– Problem w tym, że Agnes nie umie hiszpańskiego – wtrąciła się Maya. – No co? – powiedziała, gdy zobaczyła mój wzrok.

– Nauczyłaby się.

– Ma rezygnować ze swojej kariery? – zapytała oburzona Cure. – Ma podcinać sobie skrzydła? Rzucić wszystko i wyprowadzić się do obcego kraju. Oszaleliście czy jak?

Układ Where stories live. Discover now