5. Mały wypadek

3.5K 124 57
                                    

Hejka misiaki! 

Dziś już poniedziałek, więc dodaję obiecany rozdział. Następny na dniach. 

Miłego czytania

Przez kolejne dni było dosyć spokojnie. Szkoła, wolontariat, praca... Tak pracowałam dalej, ponieważ wybłagałam o to mamę, obiecując jej że znajdę jeszcze jedno zajęcie, które mogłabym wpisać na swoją listę osiągnięć, zasług czy godnych uwagi rzeczy, które przybliżą mnie na wymarzoną uczelnie.

Jej warunek nie był łatwy do zrealizowania, ponieważ i tak już miałam za dużo obowiązków, ale była wdzięczna jej za tą szansę. Z nią chociaż dało się dogadać, nie była taka nieugięta jak ojciec. On nie liczył się z nikogo zdaniem. Jego było tym najważniejszym i jedynie słusznym i ostatnim, no prawie, ponieważ mama miała swoje sposoby...

Chciałam wiedzieć jakie...

Jednak życie z nim było dosyć ciężkie.

Właśnie wchodziłam do szkoły, czytając wiadomość, którą otrzymałam od Clare.

Od Najlepsza przyjaciółka pod słońcem:

Właśnie wychodzę z auta. Zaraz będę.

Do Najlepsza przyjaciółka pod słońcem:

Okay. To ja czekam pod salą.

Miałyśmy mieć za chwilę razem hiszpański. Hiszpański, którego nienawidziłam całym sercem. Boże, ile ja musiałam się namęczyć, by mieć w miarę znośne oceny. Słabsze nawet nie wchodziły w grę. Uczyłam się go tyle lat, a ja potrafiłam tylko parę podstawowych zwrotów i gramatykę na poziomie sześciolatka. Co za wstyd...

Zatrzymałam się pod klasą, odblokowując telefon, by po prostu zabić jakoś ten czas, podczas którego czekałam na przyjaciółkę. Nie zdążyłam wejść nawet na żadną głupią aplikację, ponieważ zajęta byłam czymś innym. Mianowicie nieporadnym ścieraniem czegoś lepkiego z końcówek moich włosów. Po chwili poczułam chłód również na klatce piersiowej.

Podniosłam głowę i zobaczyłam Anne, która stała przede mną z przechylonym kubkiem, w którym jeszcze przed chwilą był shake... Teraz znajdował się on na mojej białej koszuli i nie tylko na niej.

Miałam ochotę coś jej zrobić... Ja ja wyglądałam?

– Oszalałaś? – usłyszałam gdzieś obok podniesiony głos. Szybko rozpoznałam jego właścicielkę. Clare. – Wszystko okay? – zapytała, podchodząc już do mnie.

– Ups – powiedziała, ale jej ton i tak wszystko zdradzał. Zresztą ona nie próbowała nawet tego ukryć. – Niechcący. Wybacz

– Jak niechcący? – zapytała z drwiną Cure, która stała po chwili za plecami dziewczyny.

Pojawiła się w porę, stając w mojej obronie.

Ja nie potrafiłam znów tego zrobić...

Żałosne.

– Kto normalny idzie z odkręconym shakiem i wpada na kogoś, kto stoi przez cały czas w tym samym miejscu? Jeśli nie umiesz iść i pić równocześnie to... – przerwała mojej przyjaciółce, mówiąc.

– Wyluzuj – zaśmiała się, akcentując dosadnie to słowo. – To tylko wypadek. Wypadki się zdarzają, prawda? – pytanie już skierowała w moją stronę, ewidentnie coś insynuując.

Ja jednak nie wiedziałam co.

– Tak, przez wypadek pojawiłaś się na tym świecie i...– zaczęła, ale to tym razem ja przerwałam.

Układ On viuen les histories. Descobreix ara