25. Pierzony ranking

2.1K 97 169
                                    

#ukladwatt

Życie lubi zaskakiwać. Bo kto spodziewałam się, że Connor mnie pocałuje i to dwa razy? Prawie trzy. Wtedy u mnie w domu byliśmy naprawdę blisko i nie wiem, co by się stało, gdyby nie Jake. Uratował mnie, uratował nas, ponieważ to co się działo, nie powinno mieć miejsca. Powinniśmy zachowywać pewną granicę. Dla własnego dobra.

Jednak dla mnie okazało się to bardzo trudne. Może i nie możliwe.

Toczyła się we mnie istna batalia. Potyczka, gdzie jedna strona uświadamiała mnie, że to na maksa głupie i niebezpieczne dla mojego serca, a druga pokazywała jak bardzo mi się to podobało, podsycała mnie i namawiała na więcej.

Bo chciałam więcej. Pragnęłam tego, ale wiedziałam, że nie może to się skończyć dobrze. Oboje patrzyliśmy na świat inaczej... Inaczej traktowaliśmy uczucia i to co się działo wokół nich.

Czy do tych zaskakujących rzeczy zaliczało się również to, co robiłam teraz? A prędzej to, do czego próbował przekonać mnie Connor.

– No dalej – namawiał mnie dalej. – Na co się tak patrzysz? Rozbieraj się.

Sam ściągnął koszulkę, ukazując swoją klatkę piersiową, na której malowały się wyraziste mięśnie. Zawsze było je widać, nawet przez koszulkę, więc czy to mnie zdziwiło? Nie. Jednak zrobiło wrażenie... Tak mogłam to określić, prawda? Zważając na fakt, że właśnie stałam w osłupieniu, skanując każdy cal jego ciała...

Connor Daniels wcale nie jest przystojny. Wcale.

– Jest płytki. – Wskazał po chwili na basen, ruszając w moją stronę.

– Tak samo jak ty – mruknąłem bez większego sensu.

Wczoraj, gdy rozmawialiśmy o Anne pojawił się temat wrzucenia mnie do wody przez nią i tego, że kompletnie mnie wtedy sparaliżowało.

Musiał pomagać mi tamten chłopak, a to dlatego, że pływałam gorzej niż fatalnie i unikałam zbiorników wodnych jak ognia. Pozostał we mnie pewien rodzaju lęk, od momentu kiedy jeden z nauczycieli pływania w dzieciństwie, nie był do końca czujny, pozwalając na zanurzenie się pod wodą i zachłyśnięcie.

– Ale mi dowaliłaś – sarknął, przewracając oczami, a następnie złapał mnie za rękę. – Obiecałem, że trochę cię podszkolę.

Tak właśnie było. Gdy się tylko dowiedział o moim delikatnym strachu postanowił coś z tym zrobić. Zaprosił mnie więc do siebie na basen. Najpierw go wyśmiałam, bo kto w marcu sobie pływał w basanie? Ale szybko zorientowałam się, że taka willa, w jakiej mieszkał chłopak, musi mieć rownież pływalnie w środku. I miałam rację. Była cholernie duża.

Przekonywał mnie do przyjścia bardzo długo. Nie byłam za bardzo chętna, ponieważ po pierwsze uznawałam to za marnowanie czasu, który mogłam poświęcić naucę a po drugie bałam się przebywać w jego domu. Czułam się tu tak nieswojo i strasznie skrępowana. Poza tym jego mama mnie nie polubiła, zresztą wzajemnością. Ale to ja byłam u niej – czego pewnie sobie nie życzyła.

Jednak Connor potrafił mnie przekonać. Robił to ostatnio zbyt często, a ja za każdym albo prawie (starając się zachować choć garść godności) mu ulegałam. Ale jak patrzył na mnie tym swoim wzrokiem kota ze shreka i posyłał w moim kierunku olśniewający uśmiech miękły mi kolana. Zresztą przysięgał, że tym razem nie wpadniemy na jego mamę. Chyba wyczuł mój główny problem.

– Connor – jęknęłam, dalej mu się uważnie przyglądajac, ponieważ nie mogłam się powstrzymać.

Miałam ochotę wyciągnąć dłoń i dotknąć jego skóry, ale... zachowałam resztki godności i tego nie zrobiłam.

Układ Where stories live. Discover now