32. Twój KOLEGA

233 11 8
                                    

Siedziałam z Connorem u siebie w pokoju, chociaż wiele ryzykowałam. Moim rodzicom nie podobał się fakt, że tyle czasu poświęcałam na pomóc w nauce chłopakowi, o czym dali mi do zrozumienia w dniu, w którym zobaczyli Connora w naszym domu.

Wyrzucili go dosłownie za drzwi, za co później go przepraszałam. No cóż, nasi rodzice (bo i jego również) nie mogli się pochwalić udanym pierwszym wrażeniem, co wróżyło nam klęskę... Jednak nie myślałam o tym.

Naprawdę nie chciałam myśleć o tym, jak zareagują rodzice w momencie, w którym na jaw wyjdzie moja relacja z Connorem, która po prostu... była. Connor im nie odpowiadał, o czym również raczyli mnie poinformować. Nie chcieli bym zadawała się człowiekiem, który nie potrafi sam sobie poradzić w SODS, z chłopakiem, który nie planował iść na studia, ponieważ o tym wiedział każdy.

Każdy oprócz jego ojca, który nie przyjmował do wiadomości, że jego syn wiąże przyszłość z zawodową karierą piłkarską. Nie obchodziło go to. Tak samo jak moich fakt, że nie byłam pewna co do prawa.

Byliśmy zaskakująco podobni, mimo tylu różnic, które widać na pierwszy rzut oka.

Właśnie się uczyliśmy, ale tym razem to Connor dawał lekcje mi. Uparł się, że teraz on będzie mnie uczyć hiszpańskiego, a ja go całej reszty. Na początku nie pasowało mi to. Nie lubiłam, gdy ktoś mi pomagał w ten sposób, ale szybko moje nastawienie się zmieniło, kiedy okazało się, że Connor... był dobrym nauczycielem. A w dodatku jakim słodkim. Uwielbiałam go w tej roli.

– Dasz radę Mi fresa – mruknął w moją stronę, kiedy szukałam w głowie odpowiedzi na zadane mi pytanie.

Czy on właśnie? On...

– Czy ty... – zaczęłam, ale mi przerwał, uśmiechając się.

– Si.

Moja. Powiedział moja.

Boże!

Z jego ust to nawet i hiszpański brzmiał bardzo dobrze. Ten język był niczego sobie, ale moja awersja do niego wykazywała wszystkie aspekty walorystyczne.

– Nie wiem – jęknęłam, zrezygnowana.

– Powiedz to chociaż po hiszpańsku.

– Uwielbiasz mnie torturować, co?

– Uwierz mi, że dopiero mogę zacząć to robić – szepnął mi wprost do ucha, muskając go wargami, czym wywołał ciarki na mojej skórze.

Czemu głupie słowa, głupi ton, głupie gesty tak na mnie działały? Miłość naprawdę ogłupywała, ale nie zamieniłabym tego na nic innego. To było coś czego pragnęłam.

– Powiedz to po prostu. – Odsunął się ode mnie, co naprawdę mi się nie spodobało.

– I wtedy dasz mi spokój?

– Dogadamy się. – Zbył mnie.

Westchnęłam cicho, ale pokornie wypowiedziałam:

– No sé.

– Było to tak trudne? – sarknął w moją stronę, nie mogąc odpuścić.

– Bardzo – mruknęłam, na co prychnął, sięgając po podręcznik.

– Tu masz odpowiedź na moje pytanie. – Pokazał na tekst, spojrzałam na niego przelotnie, nawet dobrze nie czytając.

– Yhym.

Chciałam jak najszybciej to skończyć, ponieważ nie lubiłam nie wiedzieć. NIe lubiłam pokazywać słabości.

– Teraz...

Układ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz