Rozdział 33

95 11 2
                                    

Pojawił się pod drzwiami punktualnie o ósmej. Co prawda tydzień po terminie. Na jego usprawiedliwienie - dzień randki też spędzili razem. I kilka dni przed nią. I po.  Brakowało tylko właściwej randki.

Jace planował się zjawić już za pierwszym razem. Niecodziennie odkrywa się, że jednak dziewczyna nie jest twoją siostrą więc możesz ją gdziekolwiek zaprosić. Tylko wtedy pojawiły się trudności.

Uzgodnili datę - piątek wieczorem. Klasycznie, książkowo. 

Problemy zaczęły się w środę.


Clary znalazła wampira, którego mogłaby poświęcić zamiast Magnusa. Nie żeby zgłosił się na ochotnika - zaczaiła się na niego w zaułku i rzuciła zaklęcie, które pozbawiło go przytomności. Wybór nie był przypadkowy. Podczas ostatniej rozmowy z Rafaelem dowiedziała się, że ten konkretny wampir sprawia mu sporo problemów, które mogą ściągnąć na nich uwagę Clave. Dlatego Clary postanowiła rozwiązać dwa problemy na raz. 

Zamknęła wampira w szczątkach po kryjówce Valentine'a - wciąż znajdowało się tam kilka zaklęć maskujących, a jej nikt nie będzie tam szukał. Miejsce wydawało się idealne. 

Problem sprawiło jej otwarcie portalu do Edomu. Nigdy wcześniej nie eksperymentowała z piekielną energią. Magnus jej zakazał, a ona nie czuła ekscytacji na myśl o przypadkowej wycieczce do Piekła. 

- Wszystkie zaklęcia z tej książki - Magnus poklepał grubą księgę po okładce - są dla ciebie. Próbuj czego chcesz. Chyba że każą ci narysować pentagram. Za nic w świecie nie rysuj pentagramów.

Więc Clary narysowała pentagram.

- Myślisz, że to przejdzie bez echa? - warknął wampir. - Kiedy Rafael dowie się o tym...

"Cholera! Obudził się!" - pomyślała z paniką Clary. Zaklęcie ogłuszające przestało działać. Liczyła, że to nie nastąpi, póki wampir nie znajdzie się w Edomie.

- Kiedy Rafael się o tym dowie - powiedziała chłodno - będzie mi wdzięczny, że pozbyłam się jego problemu.

A potem rzuciła kolejne zaklęcie ogłuszające.

"Dobrze, teraz skup się na pentagramie." - wzięła głęboki wdech i zaczęła rysować najrówniejszy pentagram jaki była w stanie.


- Jace, cholera! - warknął Alec, waląc do drzwi pokoju blondyna. - Jace!

Alec wparował do pustego pokoju.

- Gdzie on się do jasnej cholery podziewa?

W całym Instytucie wył alarm.

W drodze do centrum dowodzenia spotkał Izzabelle. 

- Wiemy co się dzieje? - spytała, poprawiając miecz w pochwie na biodrze.

- Wysoka aktywność demonów - wyjaśnił krótko.

- I o to tyle szumu? - zdziwiła się. - Zawsze jest wysoka aktywność demonów.

- Nie taka. Sprawdź czy Marco wysłał wiadomość do Clave z prośbą o przysłanie większej ilości ludzi - polecił Alec. - Jeśli nie, zrób to. Jemu z niczym nie można ufać - końcówkę wymruczał pod nosem.

Marco był cierniem w oku Aleca odkąd w Instytucie pojawili się nowi Nocni Łowcy. Od samego początku dyrygował wszystkimi w zasięgu wzroku, co do tej pory, mimo młodego wieku, robił Alec. 

Kiedy Hodge był głową Instytutu większością spraw, które nie wymagały jego obecności zajmował się Alec. Teraz odebrano mu tę możliwość. Nowojorski Instytut nie miał osoby dowodzącej więc jej miejsce, tymczasowo, zajął Marco.

I need U || FF Dary AniołaWhere stories live. Discover now