Rozdział 24

78 7 0
                                    

- Hodge to zdrajca, który zrobi wszystko by ocalić własną skórę - powiedział Magnus. - Nie jest najbardziej wiarygodny.

- To prawda - poparł go natychmiast Alec - jednak czy jesteś pewien, że w jego słowach nie ma ziarna prawdy?

Magnus zacisnął wargi. Zatajanie tej części historii Clary mogło okazać się niebezpieczne. Może to dzięki temu fragmentowi układanki odnajdą Clary a Nocni Łowcy zabiją Valentine'a. Ale równie dobrze mogli ją zamknąć w Gardzie albo skazać na coś gorszego. 

Ryzyko było zbyt duże.

- Nie mam pojęcia co łączy Waylanda z Valentine'm - powiedział w końcu. - Pierwszy nigdy nie znajdował się w obszarze moich zainteresowań, a drugiego staram się unikać. 

- A co z Fray? - zapytał cicho Alec. Wpatrywał się w Magnusa w sposób przez który czarownikowi było niemal żal Nocnego Łowcy. Czuł do niego sympatię i gdyby okoliczności były inne, gdyby to nie życie Clary leżało na szali, chętnie by mu pomógł.

- Została porwana przez Nocnego Łowcę.

- Valentine nie jest jednym z nas - powiedzieli jednocześnie Lightwoodzi, na co Magnus tylko delikatnie pokręcił głową.

- Na tym się skupcie - kontynuował jak gdyby nikt mu nie przerwał. - Nic innego nie powinno mieć znaczenia.

Obrócił się na pięcie i ruszył w kierunku wyjścia. 

Alec i Izabelle spojrzeli po sobie. On był zrezygnowany. Liczył na to, że czarownik rzuci trochę światła na całą sytuację. Po za tym cieszył go fakt, że miał zobaczyć Magnusa. Nie spodziewał się tylko, że spotkanie się tak potoczy.

W Izzabelle aż się gotowało. Nie było czasu na tajemnice - życie Jace'a i - chcąc nie chcąc Clary (a ona jako Nocna Łowczyni miała w obowiązku chronić Podziemnych, nawet takich jak ona) - wisiało na włosku. Sugestywnie przerzucała spojrzenie z brata na odchodzącego czarownika. Chłopak pokręcił przecząco głową, ale dziewczyna jedynie zmarszczyła czoło i zaczęła przerzucać spojrzenie jeszcze szybciej. 

W końcu Alec westchnął i truchtem ruszył za Magnusem.

Nie chciał się z nim konfrontować. 

- Magnus! - zawołał, gdy tylko zauważył sylwetkę znikającą za rogiem.

Czarownik przeklął w duchu. Choć jego mała część chciała by Alec poszedł za nim, znacznie większa - rozsądniejsza - wiedziała, że to będzie oznaczało dalsze dociekania. A na to nie mógł sobie pozwolić. 

Miał do odnalezienia dwie kobiety, o które troszczył się najbardziej na świecie. To połowa żyjących, którym ufał. 

Wywrócił oczami. Ragnorowi ufał tylko w osiemdziesięciu procentach.

Zatrzymał się i poczekał na młodego Nocnego Łowcę.

- Coś jeszcze? - spytał, rozkładając ręce.

Alec patrzył na niego w milczeniu. Nie potrafił znaleźć odpowiednich słów. "Powiedz co wiesz o kontaktach kogoś, kto jest dla ciebie jak rodzina z największym przestępcą ostatniego stulecia."? "Odpowiedz na nasze pytania albo zostaniesz wezwany przez Clave."? Nie chciał być agresywny, ale musiał zdobyć odpowiedzi.

- Nie mam całego dnia - stwierdził w końcu Magnus. - Muszę odnaleźć Catarinę i Clary. I zadbać o to by Valentine nie porwał już żadnego czarownika.

Alec zesztywniał. Jak Magnus chciał to osiągnąć? Jedynym sposobem na zapewnienie wszystkim trwałego bezpieczeństwa było pozbycie się Morgensterna. A to oznaczało bezpośrednią konfrontację. 

I need U || FF Dary AniołaWhere stories live. Discover now