Rozdział 10

390 27 3
                                    

- To niemożliwe. Mamy zabezpieczenia, tarcze ochronne... Valentine nie ma szans tutaj wejść – Jace pokręcił głową i zmierzył Clary niedowierzającym spojrzeniem.

- To raczej nie mój problem, że macie słabe zabezpieczenia – rudowłosa wzruszyła ramionami. – Ale nie bój się. Będę go szukać razem z wami, więc jesteście w miarę bezpieczni. A na pewno bezpieczniejsi niż gdybyście poszli sami.

- To sprawa Nocnych Łowców – Jace złapał stelę i serafickie ostrze z szafki nocnej.

- Którą oddaliście w ręce czarownika – dopowiedziała Clary.

- Znajdź Bane'a i oddaj nam Aleca. W tym miejscu kończy się nasza współpraca – drzwi trzasnęły i Clary została sama.

- Ty chyba sobie ze mnie kpisz – mruknęła pod nosem i machnęła ręką. Wskoczyła do portalu w chwili, gdy zawył alarm.

Jace biegiem przemierzał kolejne korytarze. Gdy dotarł do centrum dowodzenia, rozległ się alarm.

- Nieupoważnione otwarcie portalu! – krzyknął ktoś.

- Clary wyszła! – odkrzyknął Jace. – Nie ma czym się przejmować.

Alarm ucichł.

- Gdzie jest Hodge?! – krzyknął Jace. Jego głos trafił w ciszę jaką zostawił po sobie alarm.

- Coś się stało? – blondyn się odwrócił. Hodge stał na schodach, kilka kroków od niego.

- Valentine – oczy mężczyzny się rozszerzyły.

- Chodźmy do gabinetu.



W lofcie Magnusa pojawiła się kolejna osoba. Uścisnęła rękę gospodarzowi, podziękowała za schronienie i rzuciła  zdziwione spojrzenie, zauważając Aleca.

-Nie rozumiem co w tym dziwnego, że tutaj jestem - mruknął chłopak, gdy Magnus zamknął Bramę i razem usiedli w kącie.- Nocni Łowcy są właśnie po to by pomagać. Jeśli ktoś jest zagrożony mają obowiązek go chronić.

-To co stoi w waszym prawie, Alexandrze, to coś do czego rzadko który Podziemny jest przyzwyczajony. Żyjemy setki lat i pamiętamy czasy, gdy świat był podzielony na my i oni. A Nocni Łowcy zawsze byli po przeciwnej stronie barykady - powiedział Magnus. - Dzisiaj też często się to zdarza. Po prostu nieoficjalnie.

- Wiem, że nie wszyscy jesteśmy idealni i wykonujemy swoje obowiązki tak jak powinniśmy, ale są wśród nas tacy, którym możecie zaufać.
- Chciałbym żeby to była prawda - Magnus uśmiechnął się smutno i ruszył przywitać kolejną osobę.



Simon otworzył oczy. Z zaskoczeniem zauważył, że jest w klatce. Chwilę później dotarł do niego potworny ból głowy. Jęknął pod nosem i spróbował wstać. Na próżno. Jego nogi były skrępowane łańcuchem w bardzo niewygodny sposób.

- W końcu się obudziłeś – do klatki podeszła niewysoka dziewczyna. Maureen- przypomniał sobie Simon.

- Co ja tu robię? – wymamrotał chłopak pod nosem.

- Zabrałam Cię z daleka od tej wstrętnej Clary – zachichotała Maureen. – Tu jesteśmy sami.

- Nie obraź się, ale nie mam zbyt wielkiej ochoty tu być – mruknął Simon, przyglądając się pomieszczeniu.

I need U || FF Dary AniołaWhere stories live. Discover now