Jace i Izzabell zajmowali kanapę naprzeciwko jednoosobowej celi w jednej z wież nowojorskiego Instytutu. Za grubą taflą szkła i kratami, na podłodze, siedział mężczyzna przykuty do ściany. Puste spojrzenie Jace'a i wściekłe spojrzenie Izabelle przez cały czas wbijało się w więźnia.
- Wiecie, że od gapienia się na mnie nie znajdziecie żadnych odpowiedzi, prawda? - więzień podniósł głowę.
- A od skopania ci tyłka? - burknęła Izzabelle.
- Zachowujecie się jakbym zrobił to z własnej woli! Myślicie, że mi się podobało? Że pomogłem Valentine'owi, bo taki miałem kaprys?
- Wytłumaczysz się przed Clave - głos Jace'a był bezbarwny. Odkąd Hodge się odezwał, nie poruszył się.
- Nie obchodzi mnie Clave - parsknął Hodge.
- To akurat wiemy, zdrajco! -warknęła Izzabelle.
- Wy mnie obchodzicie.
Nagle drzwi się otworzyły. Nocni Łowcy błyskawicznie podnieśli się z kanapy.
Magnus wpadł do pomieszczenia jak burza i natychmiast skierował się w stronę szyby oddzielającej ich od więźnia.
- Ty! - warknął. - Miałeś ją chronić!
W tym momencie do pomieszczenia wpadł również Alec. Szybko podszedł do Magnusa, złapał go delikatnie za łokieć i odciągnął od Hodge'a.
- Spokojnie - powiedział - nie mamy teraz czasu na wyrzuty.
- Co się stało? - spytał Jace. - Miałeś sprowadzić Clary.
- Gdybyście wykonali swoje zadanie byłoby to możliwe! - warknął Magnus, wbijając w Jace'a rozeźlone spojrzenie.
Alec wzmocnił uścisk.
- Prawdopodobnie porwał ją Valentine - wyjaśnił.
- Na pewno - poprawił go Magnus. - Całe mieszkanie nim cuchnie.
- Czyli po problemie - powiedziała Izzabelle. Wszyscy utkwili w niej spojrzenia. - Pewnie rozszarpała ich na strzępy.
- Izzy... - zaczął Alec, ale nim powiedział cokolwiek więcej z palców Magnusa trysnął strumień niebieskich iskier.
Dziewczyna uniosła się kilka centymetrów nad podłogę i gwałtownie uderzyła o ścianę!
- Magnus! - krzyknął Alec.
Czarownik go zignorował.
- Macie obowiązek chronić Podziemnych! A jednak zaginęła kolejna osoba. Moja mała dziewczynka jest bezbronna i zdana sama na siebie!
- Magnus, przestań! - Alec gwałtownie szarpnął mężczyzną, przewracając go na ziemię.
Magnus uniósł głowę. Kilka kroków od niego stał Jace z wyciągniętym sztyletem.
- Opuść Izzy na ziemię. Już - rozkazał Alec.
Czarownik machnął ręką i dziewczyna upadła na podłogę. Jej brat natychmiast znalazł się przy niej. Jace wciąż nie spuszczał oka z Magnusa.
Ten szybko podniósł się z podłogi.
- Nie masz prawa mówić o Clary w ten sposób - powiedział do Izzabelle.
- Mam wszelkie prawo - warknęła dziewczyna w odpowiedzi. - Twoja mała Clary to chora morderczyni, która...
- Izzy!
Tym razem było już za późno. Magnus uniósł rękę i trysnęły iskry, a czarnowłosa z impetem uderzyła w szybę.
- To Valentine Morgenstern jest chorym mordercą. I jest jednym z was. Sporo to mówi o Nocnych Łowcach.
YOU ARE READING
I need U || FF Dary Anioła
Teen Fiction"Dziewczyna, której dotyk zabija", "Prawa ręką Bane'a", "Morderczyni". O Clary Fray krążą różne pogłoski. Jedno jest pewne - nienawidzi Nocnych Łowców najbardziej na świecie. Co więc się stanie, gdy okaże się, że będzie musiała z nimi współpracow...