Rozdział 17

129 13 0
                                    

Alec i Jace pędzili do Instytutu na złamanie karku, gdy Magnus wszedł do mieszkania przy Fulton Street.

- Clary? - zawołał, gdy tylko złapał za klamkę. - Clary, musimy iść, mamy jeszcze kilka spraw... 

Wiedział, że rudowłosej nie ma w mieszkaniu, gdy tylko postawił stopę na perskim dywanie.

- Clary!

Mimo to zajrzał do każdego pomieszczenia.

- Biszkopciku? - zatrzymał się w jej pokoju. Na podłodze leżał jej telefon. Natychmiast go odblokował. 

Z hasłem poradził sobie bez problemu. 

Przeglądając historię połączeń, zniknął z mieszkania.

Clary próbowała dodzwonić się do Raffaela bezpośrednio po rozmowie z nim, ale rozłączyła się po kilku sygnałach i nie zareagowała na próby oddzwonienia wampira. Okienko czasowe między ich rozmową a pojawieniem się Magnusa w mieszkaniu wynosiło dwanaście minut. 

Magnus zmaterializował się w salonie kryjówki czarowników.

- Clary zniknęła - oświadczył głośno.

Kilkoro czarowników, którzy akurat znajdowali się w pomieszczeniu zamarło. Po kilku sekundach Ragnor pojawił się w drzwiach.

- Zaginęła druga czarownica - powiedział bezbarwnym tonem - powiadomcie bliskich, że za godzinę zapieczętuję przejście. Nie stracimy już nikogo.

Po tych słowach ruszył w kierunku Ragnora. Złapał mężczyznę za ramię i pociągnął w głąb korytarza.

- Gabinet - mruknął tylko pod nosem.

W milczeniu pokonali dwie kondygnacje schodów i korytarz. Magnus zamknął za nimi drzwi na klucz, po czym wymruczał pod nosem kilka zaklęć. Teraz miał pewność, że nikt ich nie podsłucha.

- Catarina i Clary? W tak krótkim odstępie czasu? - odezwał się natychmiast Ragnor. 

- Ona nie ma mocy - wydusił z siebie Magnus, opadając na skórzany fotel.

- Co?

- Miałem ją odebrać z mieszkania, bo wyczerpała zapas. Jest bezbronna - powiedział cicho Magnus, patrząc na przyjaciela.

Ragnor wiedział w jakich okolicznościach Clary Fray pojawiła się w życiu Magnusa.

- Jeśli ludzie Valentine'a się o tym dowiedzą uznają ją za abominację i zabiją - Ragnor mówił powoli, jakby niepewny własnych słów.

- Albo gorzej - w głosie Magnusa pojawiła się gorycz - Valentine się o niej dowie. On nie może mi jej odebrać. Nie może.


Zazwyczaj w nowojorskiej siedzibie Nocnych Łowców nie dzieje się zbyt wiele. Ze stolicy rzadko wysyłają kontrole czy oficjalne delegacje - zazwyczaj zadowalają się zwykłymi raportami. Nie ściągają tam też tłumy młodych zapaleńców - w zasadzie Nocni Łowcy to wymierający gatunek - młodych zapaleńców jest za mało by gdziekolwiek mogli stworzyć tłum. 

Prócz codziennych treningów i tradycyjnego zabijania demonów nowojorscy Nephilim nie mają zbyt wielu obowiązków. Podziemni wolą rozwiązywać swoje spory między sobą niż mieszać w nie Clave. 

Jednak ostatnie kilka tygodni naprawdę dało im się we znaki. Podziemni zaczęli znikać. Pojawiły się plotki o powrocie Valentine'a. Clave przyznało, że nikt ciała Valentine'a  nigdy nie widział. Ostatecznie zdecydowano się na prośbę o pomoc czarowników (Jace zadecydował, a Alec i Izzy mu przytaknęli. W końcu już i tak szukali informacji u faerie. I chociaż starali się zachować to w tajemnicy to ostatecznie jednak wszystko wyszło na jaw. A przez to całe zamieszanie nikt ich nawet porządnie nie ochrzanił). Dlatego, gdy Izzabelle zamknęła za sobą drzwi od swojego pokoju i położyła się w łóżku z ogromną porcją lazanii, myślała, że trafiła do nieba.

I need U || FF Dary AniołaWhere stories live. Discover now