Rozdział 15

161 11 0
                                    

Magnus miał ochotę chodzić po ścianach. I gdyby nie fakt, że ściany w nowej kryjówce zostały świeżo odmalowane, pewnie by to zrobił. Catarina wciąż się nie odnalazła, co oznaczało przeszukiwania rzeki a żeby to zrobić czarownicy musieli by wkroczyć do doków. Czyli Magnus jest zmuszony układać się z wilkołakami na co nie ma najmniejszej ochoty.

- Magnus, uspokój się - mruknął Ragnor z fotela pod oknem. - W innych okolicznościach twoje zdenerwowanie byłoby naprawdę zabawne, ale teraz chcę spokoju.

- To nie ty masz tam iść! - warknął w odpowiedzi Bane, przyśpieszając. Może i nie mógł chodzić po ścianach, ale wydeptanie dziur w podłodze zdecydowanie leżało w zasięgu jego możliwości.

- To nie mój obowiązek - burknął Ragnor. - Lepiej idź tam teraz, bo dłużej żaden z nas nie zniesie cię w tym stanie.

- Sugerujesz, że masz mnie dość? - oburzył się Magnus. - Cudownego mnie? 

Obaj się uśmiechnęli. Słowne przepychanki były czymś normalnym, bezpiecznym. 

- Od chwili, w której cię poznałem - zapewnił. 

- Poczułem się dowartościowany - westchnął Magnus. - Nie ma to jak prawdziwy przyjaciel w trudnych czasach.

- Przynajmniej jestem zabawny - żachnął się Ragnor - przydaj się na coś i zrób mi drinka zanim wyjdziesz i w końcu wyjdź - na ostatnie słowo położył nacisk.

Magnus burknął coś buńczucznie pod nosem z przyzwyczajenie. Naprawdę nie chciał odwiedzać wilkołaków. W ich nowojorskiej siedzibie, chińskiej knajpce Jade Wolf ciągle śmierdziało mokrym psem i przypalonym jedzeniem. 

Nie mniej Catarina sama się nie odnajdzie.


Jace nie był pewien co zrobić ze świeżo zdobytą wiedzą na temat Clary Fray. Zmieniała wszystko. Jako córka Nocnej Łowczyni, rudowłosa także nią była. Nie mogła więc być czarownicą, a mimo to posiadała moce czarownicy. Clave musiało by ją osądzić za wszystko co zrobiła... 

"Czyli co dokładnie?" - zapytał samego siebie Jace w drodze do doków. Do tej pory słyszał same plotki i żadnych szczegółów. Wcześniejsza rozmowa z Clary też zasiała w nim wątpliwości. Nie wiedział jakim cudem udało mu się namówić dziewczynę do opowiedzenia czegokolwiek o jej przeszłości. Prawdopodobnie zdenerwowały ją jego przytyki co do tej zabawki... Simona. Dlatego powiedziała mu coś co miało sprawić, że uwierzy w istnienie przyjaźni między Przyziemnym i czarownicą. Nie czarownicą. Czy czymkolwiek Clary była. Czarownicą, Nephilim...  i Przyziemnego. 

- Doceniam, że przybyliście tak szybko.

Jace i Alec zatrzymali się kilka metrów przed grupą wilkołaków. Ich przywódca, Luke Garroway stał na przedzie. I to on się odezwał.

Alec skinął głową.

- Gdzie znaleźliście wampira? - spytał.

- Jakieś dwieście metrów stąd, przy pustych magazynach. Zazwyczaj przyłapujemy tam pijące dzieciaki. Dziś rano znaleźliśmy ciało - wyjaśnił Garroway.

- Prowadź.

Przeszli kilkanaście metrów, gdy odezwał się telefon mężczyzny. Zerknął na ekran i zacisnął usta.

- Zaczekajcie chwilę - powiedział do Nocnych Łowców, po czym dodał znacznie głośniej - Roberts i Potter, do mnie!

Cała trójka usłyszała cichy trucht i z za budynku, który właśnie obeszli wyłoniła się wysoka, barczysta dziewczyna i postawny chłopak. Jace widział ich w grupie wilkołaków, których przed kilkoma sekundami zostawili za sobą.

I need U || FF Dary AniołaWhere stories live. Discover now