Rozdział 16

134 11 0
                                    

Magnus z niechęcią rozejrzał się po Jade Wolf. Tak jak podejrzewał - w restauracji wciąż śmierdziało mokrym psem. Ale spalenizna nie była tak dokuczliwa. No i ktoś przemalował ściany. Nie żeby nowy kolor przypadł Magnusowi do gustu.

Dwie kobiety stojące przy drzwiach mierzyły go niechętnymi spojrzeniami. Magnus westchnął teatralnie i uśmiechnął się szeroko. Choć większość Podziemnych trzymała się swojego gatunku, czasem kontakt był nieunikniony. A Magnus liczył wystarczająco lat by wiedzieć jak może być przyjemny.

Z dwojga złego zawsze lepiej inny Podziemny niż Nephilim.

W końcu drzwi się otworzyły i do restauracji wmaszerował Luke Garroway - wysoki, barczysty, wyprostowany aż do przesady.

- Witaj stary przyjacielu - Magnus natychmiast wstał z krzesła, na którym kilka chwil wcześniej usiadł z wyraźną niechęcią.

- Cześć Magnus. Zostawcie nas.

Kobiety wyszły.

- Twoi ludzie za mną nie przepadają - zauważył Magnus.

- Nie znają cię. Nie maja powodu by ci ufać - zauważył oschle wilkołak.

- Ale ty masz, prawda? - podchwycił natychmiast czarownik.

- Po co tu przyszedłeś? - Luke zignorował zaczepkę. - Chodzi o Clary?

Magnus parsknął.

- Ona ma się dobrze - zapewnił.

- Akurat - mruknął pod nosem Garroway. - To co o niej słyszę, sprawia, że jestem innego zdania.

- Daj spokój plotkom - żachnął się czarownik. - Sam wiesz jakie potrafią być krzywdzące. Z Clary wszystko w porządku. Przyszedłem w innej sprawie.

- Wyduś to w końcu z siebie - westchnął Luke. - Nie mam czasu na twoje gierki.

- Wiem, wiem - Magnus wszedł mu w słowo. - Valentine zostawił ci jakiegoś trupa, prawda? Ostatnio wszędzie ich pełno.

 - Do rzeczy, Bane.

- Ten psychopata porwał Catarinę. 

Luke opadł na krzesło i spojrzał na Magnusa szeroko otwartymi oczami.

- Nie ma jej na lądzie. Co oznacza, że... - czarownik urwał. Nie mógł się zmusić do wypowiedzenia swoich przypuszczeń na głos. - Że przetrzymuje ją na wodzie. Albo pod wodą. Nie wiem. Dla czarowników i wampirów woda to ciężki temat. 

- Ale nie dla wilkołaków.

Magnus pokiwał głową.

- Proszę cię o przysługę, jako dawny towarzysz broni, pomóż nam ją odnaleźć.

- Zrobię co będę mógł.

Magnus natychmiast ruszył w kierunku drzwi.

- Daj znać gdy się czegoś dowiesz.

Zniknął ze schodów w kłębach dymu, zanim zamknęły się zanim drzwi.

Teraz pozostało mu czekać.



Droga do domu jeszcze nigdy nie była dla Clary tak długa. Bez telefonu i pieniędzy nie miała innego wyjścia jak dotrzeć na Fulton Street piechotą. 

Nie była to krótka droga.

W mieszkaniu zastała rozgardiasz znacznie większy niż ten, który zostawił tu Magnus. Ktoś powyrzucał wszystkie rzeczy z szuflad i półek, poodsuwał meble. Nawet dywan był przecięty na pół.

I need U || FF Dary AniołaTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang