3. misja ratunkowa.

774 49 30
                                    







_________

Mimo że Rina chciała uniknąć kolejnej przygody z Korrą, to ponownie spotkała dziewczynę na swojej drodze. Tym razem prowadziła ją do miejsca, które pokazał im wczoraj Bolin. Zastały chłopaków w środku, jednak wyglądali oni na przygnębionych.

Mako opierał ścianę, a zrezygnowany Bolin siedział na ławce. Rina spojrzała na nich z uniesioną brwią. Za to Korra zapytała:

— Co się stało? Wyglądacie, jakbyście już przegrali.

— Bo przegraliśmy — rzucił Bolin.

Narine i Korra wymieniły spojrzenia.

— Hasook nie raczył się dziś pojawić — oznajmiał Mako.

Rina prychnęła.

— Nie potrafiłeś się z nim dogadać i teraz masz — zauważyła Rina.

— To ma być twoja rada? — burknął Mako, posyłając jej pochmurne spojrzenie. Nie robił na niej wrażenie. Przecież nie chciał słuchać rad, więc czego niby oczekiwał? Miał to, co sobie sam zasiał. — Nici z naszej szansy na turniej, no i wygranej.

— Nie możecie wziąć kogoś z nich? — zapytała Korra, wskazując na trzech chłopaków przy stoliku.

— Nie — odpowiedziała Rina. — Mogą walczyć tylko w jednej drużynie.

— No to, weźcie mnie — odezwała się Korra. — Jestem świetnym magiem wody, jeśli wolno mi się pochwalić.

— No, ale ty jesteś w awatarem... — w głosie Bolina rozbrzmiał sceptycyzm. — To nie będzie oszustwo?

— W regulaminie nie ma nic o tym, że awatar nie może uczestniczyć w rozgrywkach — zauważyła Rina. — Jeśli nie chcecie zostać zdyskwalifikowani, to radzę wam nie marudzić.

— Poza tym, jeśli ograniczę się jedynie do używania magii wody, nikt się nie domyśli, kim jestem — dodała Korra.

— O nie, wolę oddać walkę, niż tam się zbłaźnić — wtrącił Mako, irytując tym samym Narine, oraz urażając Korrę. Awatar obdarowała go wzburzonym spojrzeniem.

— Wow, dzięki za zaufanie — mruknęła Korra.

— Jesteś totalnym kretynem — mruknęła Rina, spoglądając na Mako z wyzwaniem w oczach. — Jeśli nie chcesz wystąpić, to ja cię zastąpię. W końcu jestem magiem ognia.

— Idziecie czy nie? — zapytał pracownik, wystawiając głowę przez drzwi.

— Idą, idą! — odkrzyknęła Rina.

— Tak, idziemy — potwierdziła Korra.

Mako zaś zaczął wyrażać głośny sprzeciw. Rina tak naprawdę nie zamierzała nawet wchodzić na arenę. Po prostu chciała zdenerwować Mako.

— Ja się nie zgadzałem! — zawołała, gdy Korra podbiegła do szafek, aby się przebrać.

— Pózniej podziękujesz — rzuciła Korra.

— To jakaś wariatka — burknął pod nosem.

— Nie marudź durniu — nakazała sucho Narine. — Nie zamierzam się dla was męczyć. Korra jest zdolna, nie skompromituje was.

Mako nie wyglądał na przekonanego, ale przynajmniej postanowił udać się na arenę. Gdy rozbrzmiał dzwonek, Korra wyrzuciła jednego z zawodników. Jednakże zrobiła to w nieregulaminowy sposób. Spychając go bokiem, przez bramki.

legacy || legends of korra Where stories live. Discover now