3.06. prawdziwy zdrajca.

439 32 4
                                    





Su i jej synowie podbiegli do nich i schowali się za tym samym kawałkiem metalu. Musieli obmyślić dobry plan, aby odzyskać Korrę. Awatar nadal była nieprzytomna, a Rina spomiędzy dymu dostrzegała, gdzie dokładnie leżała dziewczyna. Strażnicy nie byli w stanie przedostać się do wnętrza, w którym znajdowali się porywacze i Korra.

— Nie pokonamy tej fosy — stwierdziła zmartwiona Asami.

— Nie trzeba, ja i Lin spuścimy się tam po kablami kopuły — oznajmiła Su.

— Niezły plan, tylko że zostaniemy spalone, gdy tylko ta trzy oka nas zobaczy — zauważyła Lin.

Wybuchy wydawały się nasilać z każdą sekundą. Nie było czasu do stracenia.

— Posłuchajcie, Bolin musisz ją trafić w jej czuły punkt i ogłuszyć — zaproponowała Rina.

— Dlaczego ja? — spanikował chłopak.

— Bo taki mam kaprys. Robisz co mówię, więcej pewności siebie, dasz sobie radę.

— A co jeśli nie?

— Bez presji w najgorszym wypadku zabiorą Korrę, zabiją, albo poszatkują... — sarknęła, lekceważąco machając dłonią. — Nic takiego.

— Bolin trafisz ją — powiedział pewnie Mako.

— No co wy? — zapytał spanikowany, Rina obrzuciła go spojrzeniem — Dobra rozumiem.

— Musisz ją zdjąć tuż przed naszym skokiem — nakazała Su.

Bolin przełknął nerwowo ślinę. Siostry Beifong i bliźniaczy synowie Su udali się na górę. Gdy Mako dostał komunikat, że wszystko gotowe, przyszedł czas na atak ze strony Bolina.

Rina robiła co mogła aby jakoś wspomóc i atakować wrogów magią ognia. Usilnie ignorując stan i ból swoich stóp. Rina liczyła na to, że gdy tylko odzyskają Korrę, dziewczyna uleczy jej rany magią wody.

To też była jakaś motywacja, aby ratować awatara. Nie, żeby musiała doszukiwać się sensownego powodu. Oczywiście.

Bolin'owi nie udawało wie trafić do celu.

— Ciągle ją zasłaniają — zawołał Bolin.

— Postaraj się — nakazał mu Mako, gdy z powrotem schowali się za kawałkiem metalu.

— Bolin na spokojnie, weź głęboki wdech, policz do trzech i atakuj — poradziła Rina.

Przez radio usłyszeli głos Winga.

— Możemy już?

— Jeszcze nie — odpowiedział Mako.

— Zrozumiałem wchodzimy — odparł Wing.

— Powiedziałem, że nie! — odwarknął Mako.

— Jak on to wywnioskował? — burknęła Rina i przewróciła oczami. — Teraz Bolin!

Kamyczek trafił do celu, unieszkodliwiając kobietę, która opadła tracąc przytomność. Przed tym jednak nastąpiła eksplozja, która zdezorientowała partnerujące jej osoby.

Wtedy kobieta od wodnistych rąk złapała Lin za nogę. Rina cisnęła w nią ogniem, odcinając mackę, dzięki czemu Lin i Su mogły uciec razem z Korrą. Kobieta będąca magiem wody spojrzała w stronę Riny, która pomachała do jej ze znudzoną miną. Trudno było nie dostrzec w tym lekceważącego tonu.

Niedługo później w fosie wylądował Zaheer, rozpętał coś w rodzaju powietrznej mgły. Gdy ta opadła, Zeheer i jego przyjaciele zniknęli.

Ai Wei nałożył na jej stopy maść i owinął bandażami, mówiąc, że niedługo powinno zrobić się lepiej. W końcu nie mogła liczyć jedynie na umiejętności Korry. Zwłaszcza że dziewczyna była na wpółprzytomna.





legacy || legends of korra Where stories live. Discover now