2.07. śledztwo dwóch ( prawie ) detektywów.

497 33 5
                                    


Być może gif na górze komuś poprawi humor chociaż trochę.



____________

Od tamtego momentu Rina nie rozmawiała z Korrą, poza tym dziewczyna prawdopodobnie udała się do Narodu Ognia. Chociaż Rina nie była tego taka pewna. Nawet nie zajrzała na wyspę, gdyż zamieszkiwała mieszkanie Arisy, która wyjechała do swojej rodziny w stolicy Królestwa Ziemi.

Rina postanowiła skupić się na własnych sprawić. To nie tak, że uważała Korrę za beznadziejny przypadek awatara, po prostu twierdziła, że dziewczyna musiała się jeszcze wiele nauczyć. Miała inny problem na głowie niż nieodpowiedzialność Korry. Musiała zając się swoją pracą, która była dla niej ważna.

Firma Asami ledwo wiązała koniec z końcem. Do tego wszystkiego okradziono ładunek ze statków Varricka. To wiązało się z kolejnym poważnym problemem. Rina i Mako obserwowali przesłuchanie kapitana statku.

— Nosisz przy sobie waszą romantyczną fotografię? — uniosła brew, zaglądając mu przez ramię.

— Co? A nie... To tylko, tak o... — tłumaczył chaotycznie.

— Yhym — mruknęła bez przekonania.

Przybycie Asami uratowało Mako od dokuczliwej strony charakteru Riny.

— To prawda? — zapytała zmartwiona. Próbowała uratować biznes, ale co chwila podkładano jej kłody pod nogi.

— Przykro mi, wszystko skradziono — oznajmił Mako, chowając zdjęcie.

Asami przytuliła się do Riny, która jej na to pozwoliła. Chciała jej pomóc, ale nie do końca wiedziała, jak to uczynić.

— Nie mam pojęcia, jak długo uda mi się utrzymać firmę — wyznała Asami.

— Nie martw się, znajdę tego, kto za to odpowiada — zapewnił Mako.

— Chyba chciałeś powiedzieć, że oni znajdą. Mako, nie jesteś detektywem — przypomniała Rina. — Ja również. Nie obiecuj czegoś, czego możesz niebyć w stanie uczynić.

Mako włączył mikrofon i rozległ się głos Lin Beifong. Kobiet spróbowała dowiedzieć się czegoś od kapitana. Mężczyzna oznajmił, że wpadli w pułapkę, a komendantka przypomniała, że to był już trzeci atak w tym tygodniu. W tym samym miejscu. Faktycznie. Detektyw, za którym Rina nie przepadała, również zabrał głos. Sugerując, że zapewne to wina północnego plemienia wody. Z czym, ku rozczarowaniu Riny, Beifong się zgodziła.

Może i tak. Może to cały czas była północ, chcąca zaognić konflikt ze swoimi współbraćmi z południa. Być może. Mimo to Rina zawierzyła intuicji Mako. Jej samej, cichy głosik w głowie podpowiadał, że sprawa była bardziej skomplikowana.

— Pamięta pan coś jeszcze z tego ataku? Coś niezwykłego? — drążyła Beifong.

— Była jedna rzecz — przyznał szczerze mężczyzna. — Bomby eksplodowały w niespotykany sposób. Nie miały zapalników. Jakby ktoś je detonował na odległość.

Wtedy Mako na coś wpadł. Rina pomyślała o tym samym. Takiej bomby użyto także w ataku na Centrum Kultury. Chłopak ruszył do wyjścia, a Rina domyśliła się co chciał zrobić.

— Mako, kretynie, nie idź tam! — zawołała szeptem Rina, ale chłopak jej nie posłuchał.

Cofnęła się i obserwowała przez szybę, jak Mako zbiera opiernicz od swojej szefowej.
W tym samym czasie pojawił się Varrick i rozmawiał z Asami. Całą trójką weszli do sali przesłuchań, akurat, wtedy kiedy Beifong kazała Mako wyjść.

legacy || legends of korra Where stories live. Discover now