3.02. problemy.

482 32 7
                                    







Po długich rozmyślaniach, Bolin i Bumi wpadli na pewien pomysł. Wspólnymi siłami opracowali małe przedstawienie. Rina nie chciała wierzyć, że coś takiego im pomogło.

Mimo, że znaleźli tylko jednego chętnego. Młodego chłopaczka, Kaia.

— Jedną chwilę, musimy porozmawiać z twoimi rodzicami — zawiadomił Tenzin. — Nie możemy zabrać cię ze sobą bez ich zgody.

Chłopak nagle posmutniał.

— Moich rodziców już... nie ma — oznajmił. Nastała niezręczna cisza.

— Jesteś sierotą? — upewnił się Bolin.

Wow, takt chłopie takt. Chociaż Rina sama nie obchodziła się z ludźmi zbyt delikatnie.

— To zdarzyło się prawie rok temu. Nasze miasteczko najechali bandyci. Rodzice z nimi walczyli. Strasznie się bałem. Mówili że mnie obronią i obronili — opowiedział. — Uratowali miasteczko, ale polegli w walce. Byli dla mnie najważniejsi. Byli moim życiem. Od tamtej pory jestem sam, wciąż uciekam bo tamci bandyci wciąż mnie szukają.

Rina przekręciła głowę, przyglądając się mu z niezwykłą przenikliwością. Była podejrzliwa w kwestii wszelkich nieznajomych.

— Coś mi się zdaje, że dzieciak łże — szepnęła półgębkiem Rina.

Stała obok Korry, Mako i Bolina, którzy pewnie słyszeli jej mamrotanie.

— Nie bądź taka podejrzliwa to smutna historia jego życia, musiało go wiele kosztować, ze się nią z nami podzielił  — mruknął do niej Bolin.

— To tylko dziecko — rzuciła Korra.

Rina przewróciła oczami. Bolin otarł łzę.

— Nie będziesz musiał już uciekać — zapewnił mag ziemi. — Co wy na to?

— Współczuje ci straty rodziców — wyznał Tenzin. — Nie obiecuje, że ich zastąpimy, ale postaramy się i będziemy z tobą.

— Obronimy cię, chodźmy — zapewniła Korra.

— Ej ty, młody przebieraj nóżkami i właź na pokład — nakazała Rina, wskazując na statek.

Musiała przemilczeć swoje podejrzenia. Korra i tak nie wydawała się jej wierzyć. Bolid to już w ogóle odpłynął. Nie znała zdania Mako. Po prostu będzie się dzieciakowi przyglądała. W końcu, raczej sobie z nim poradzą. W razie jakiś problemów. Prawda?

Ruszyła do statku, gdy Bolin przystanął obok chłopaka i mówiąc mu pokrzepiające słowa, zaprowadził go na statek.

Mako zauważył jakiś mężczyzn, którzy kazali im wypuścić chłopaka. Byli to magowie ziemii i prawdopodobnie bandyci o których mówił.

O ile można mu w ogóle wierzyć, a tak się składa, że wcale nie można.

— Dzieciak jest złodziejem naopowiadał wam bajeczek — zawiadomił szeryf, którego właśnie zbiła Korra. Rina rzuciła jej znużone spojrzenie, mówiące: a widzisz. — Od miesięcy go ścigamy.

— Gdzie jest Kai? — zapytała Korra, mrużąc gniewnie oczy.

Po chwili przyprowadził chłopaka Mako, trzymając go za ubranie.

— Całe życie był sierotą, aż pół roku temu adoptowała go rodzina, a on odwdzięczył jej się kradnąc oszczędności — opowiedział szeryf.

— To prawda? — zapytała Korra.

— Ta osoba, która to ukradła to dawny ja — oznajmił Kai, ze skruchą.

legacy || legends of korra Where stories live. Discover now