III. Połowa tablicy Mendelejewa.

444 40 14
                                    

twitter @dekliinacja + #dawkawatt

miłego czytania!

– Wyjaśnisz mi wreszcie, czemu aż tak bardzo nie chciałaś widzieć swojej matki? – rzucił Garett, gdy usiedliśmy na fotelach w jego pokoju – Strasznie skrajnie zareagowałaś i okej, Pamela nie jest najprzyjemniejsza na świecie, ale odnoszę też wrażenie, że przesadzasz.

Pokój czarnowłosego był zdecydowanie większy i lepiej urządzony, niż mój czy Jenny. Jego łóżko wyglądało dość podobnie, jednakże pozostałe meble były zdecydowanie droższe i ładniejsze. Oprócz typowego wyposażenia, miał również okrągły stolik i dwa nad wyraz wygodne fotele, których obicie idealnie zgrywało się z satynową pościelą.

– Przesadzam? – prychnęłam, unosząc przy tym brwi – Bezczelne.

– Ja pierdole – westchnął zrezygnowany, po czym założył sobie jedną nogę na drugą – Powiem to nieco inaczej, może wtedy panienka się nie oburzy. Co spowodowało aż tak skrajną reakcję z twojej strony?

– Lepiej – parsknęłam, kręcąc z rozbawieniem głową – Strasznie nie lubię mojej matki; nie chcę jej widzieć, a tym bardziej wracać z nią do domu.

– Bo?

– To przesłuchanie?

– Tak, jakbyś przypadkiem jeszcze nie zauważyła – sarknął, sięgając po coś do jednej z szuflad w pobliżu – Nie, żeby mnie to wybitnie obchodziło; po prostu uważam, że za zmyślenie całej ustawy i podszywanie się pod ordynatora, należy mi się słówko wyjaśnienia. Może i matka ma to samo nazwisko, ale z wyglądu raczej daleko mi do niej i finalnie zbiorę po łbie za tą akcję.

– Jesteś synem Wilson? – palnęłam odruchowo, ponieważ za grosz nie zrozumiałam jego ostatniej wypowiedzi.

– To ja jestem od zadawania pytań, Spencer.

– Moja matka jest pizdnięta na łeb i wyżywa się na mnie od lat – wypaliłam dość obojętnym tonem, a przez twarz chłopaka przebiegł cień zdziwienia – Jestem tu, by od niej odpocząć. Leczenie to chyba aktualnie poboczna kwestia; najważniejsze, by jej nie widzieć.

– Szybciej spodziewałbym się, że zamknęła cię tu wbrew twojej woli, ale tym to mnie akurat zaskoczyłaś – odparł od razu – Jakiś sens to w sumie ma, przecież od razu powiedziałaś, że nie chcesz, by cię stąd zabierać. Czyli mam rozumieć, że to matka jest powodem twojej „chyba depresji"?

– Czy ty wreszcie darujesz sobie to spierdolone słówko? – burknęłam, zakładając sobie ręce na piersi – Po co w ogóle chciałeś ze mną rozmawiać, skoro cały czas się mnie w jakiś sposób czepiasz?

– Za bardzo bierzesz do siebie wszystko, co mówię, Nessa – parsknął, wspierając łokcie na kolanach – Już przy śniadaniu powiedziałem ci, że to żaden przytyk do twojej osoby.

– Nadal nie rozumiem, po co chciałeś ze mną rozmawiać.

– Kurwa, debilko – westchnął, po czym pociągnął łyk z piersiówki, którą uprzednio wyjął z szafki – Chciałem z tobą rozmawiać, bo wydajesz się ciekawa, a mi cholernie się nudzi. Nawet nie wiesz, ile czasu już tu siedzę; to bywa uciążliwe.

– A z jakiego powodu tu właściwie jesteś? – spytałam, starając się grać faktyczne zainteresowanie i niewiedzę – W kółeczku nie zdecydowałeś się zwierzyć.

Garett krótko zaśmiał się na moje słowa, po czym wlepił we mnie intensywne spojrzenie. Dość długo zastanawiał się nad tym, co chciał powiedzieć, a moje skonsternowanie rosło z każdym kolejnym razem, gdy chaotycznie rozglądał się wokół siebie albo nagle marszczył brwi.

Dawka ŚmiertelnaWhere stories live. Discover now