X. Szemrany pomocnik.

117 14 0
                                    

NESSA.

Choć miałam do Jenny uraz spowodowany naszą słowną przepychanką w szpitalu, w całej sytuacji związanej z ucieczką dotychczas najmocniej ze wszystkich na nerwach grał mi Aidem. Nie sądziłam jednak, że ktokolwiek będzie w stanie aż tak szybko dorównać mu poziomem– jakże wielkim było zatem moje zdziwienie, gdy skala poirytowania znacznie przekroczyła jakiegokolwiek możliwe apogeum za sprawą Jenny.

Dziewczyna wróciła z hotelu dosłownie przerażona i przez bardzo długi czas miała duży problem z pohamowaniem płaczu i wyjaśnieniem nam, co właściwie się tam wydarzyło. Wiedzieliśmy tylko, że natknęła się na Garetta, co samo w sobie było już cholernie niepokojące.

Dopiero nad ranem płacz wymęczył ją doszczętnie, przez co finalnie udało jej się zasnąć, tym samym pozwalając na to również nam. Co prawda nie był to odpoczynek mojego życia, a cholerne, niewygodne panele najpewniej spowodowały u mnie bóle na następnych kilka tygodni, jednak wiedziałam, że potrzebnym był mi chociażby chwilowy reset. Spałam skrajnie niespokojnie, ale jakimś cudem udało mi się ten czas wykorzystać i przynajmniej na chwilę wyłączyć głowę.

Wtedy jeszcze nie wiedziałam, jak przydatnym to dla mnie było.

Poranek– najprościej mówiąc– był istnie popierdolony.

Aidem nagle przyjął postawę jakiegoś cholernego, pewnego siebie dupka, który uparł się na swoje zdanie, Jenny odrealniło już do reszty, Harper natomiast– podobnież, jak ja– kompletnie nie umiała się odnaleźć w zastanych warunkach.

Bowiem podczas wizyty Jacksona, do której zostałyśmy z Harper nieco przymuszone, dość istotne decyzje zostały podjęte za nas. Jenny wyrwała się przed szereg i zapytała, czy w kamienicy są jeszcze jakieś mieszkania na wynajem. Przecząca odpowiedź napełniła ją nieopisanym optymizmem, przez co błyskawicznie wyciągnęła z torebki plik banknotów i nim którekolwiek z nas zdążyło zareagować, dumnie wręczyła go właścicielowi.

Ten, wyraźnie skonsternowany, podziękował nam jedynie za branie całej sytuacji na poważnie i zobowiązał się do dostarczenia nam czajnika pod wieczór. Sprawdziwszy po raz ostatni nasze klucze, po prostu wyszedł, zostawiając nas w cholernym osłupieniu.

Jenny finalnie zebrała się w sobie i wyznała, że przyszło jej rozmawiać z Garettem przez dłuższą chwilę, a zdobyte informacje wzbudziły w niej cholernie palący niepokój.

Przybył on do Manchesteru niewiele przed nami, jednak wciąż nie zdążył upatrzeć sobie żadnego lokum, przez co pałętał się po hotelach w różnych częściach miasta, szukając dla siebie odpowiedniego miejsca.

Wymuszenie na nas zamieszkania w tym pierdolonym pokoju determinowane było tym, że akurat nasza dzielnica kompletnie nie przypadła mu do gustu, a fakt stuprocentowo zamieszkanej kamienicy gwarantował nam względne bezpieczeństwo, nawet jeżeli jego zdanie zmieniłoby się.

Choć Jenny usilnie starała się wmówić mu, że w mieście była jedynie na kilka dni, czarnowłosy ponoć zdawał się niedowierzać jej słowom.

Garett był popierdolenie przebiegły, a świadomość jego obecności w tym samym mieście, wpędzała na moje plecy ciarki.

Aidem w całej sytuacji ku zdziwieniu wszystkich, hardo stał za zdaniem Jenny i popierał niemalże wszystko, co opuszczało jej usta. Non-stop zarzekał, że Jackson nie był według niego żadnym kryminalistą i rozwodził się cholernie rozwiąźle nad tym, że mężczyzna nie miałby żadnego celu w krzywdzeniu osób, które płacą mu dobre pieniądze.

Dawka ŚmiertelnaWhere stories live. Discover now