XX. Sukienka, którą on wybrał.

64 8 1
                                    

twitter: @dekliinacja + #dawkawatt

miłego czytania!

– Czy naprawdę nie mogłam tu przyjechać sama? – rzuciłam, ładując się na siedzenie pasażera w jego czarnym samochodzie – Przecież jest jasno i jesteśmy daleko od domu.

– Nie. Powiedziałem już coś na ten temat – odparł pewnie, po czym przeskanował mnie od góry do dołu – Jak wrażenia? Wyglądasz jakoś tak... Niewzruszenie.

Bo doprowadzałam się do logicznego stanu w łazience przez ostatnich dziesięć minut.

Bryce zerwał mnie dziś łóżka niewiele po godzinie ósmej rano, oznajmiając mi, że mamy przed sobą naprawdę ważny dzień, a zaplanowanych już wydarzeń nie da się odłożyć w czasie. I choć tej nocy nie zmrużyłam oka nawet na chwilę, strasznie ciężko było mi się wygramolić z łóżka w przeznaczonej mi sypialni– poczułam cholernie wielką różnicę pomiędzy najtańszym materacem, a niesamowicie wygodnym, zasłanym satyną łóżkiem.

Po odwiezieniu Emmeline do rodziców Bryce'a, pojechaliśmy pod moją kamienicę, gdzie oznajmił mi, że mam piętnaście minut na ogarnięcie się i doprowadzenie do użytku, ponieważ umówił mi na dziś pierwszą wizytę u nowej pani psycholog. Godzina terapii pokrywała się z moimi nieco uelastycznionymi godzinami pracy, więc nawet nie próbowałam się wykręcać. W głębi duszy byłam tego naprawdę ciekawa. Chciałam spróbować.

– Całkiem dobrze. Psycholog wydaje się strasznie miła, ale zastanawiały mnie niektóre pytania, którymi rzucała – skwitowałam, gdy na myśl powróciły mi dygresje o najgłębszych, względnie nieistotnych elementach relacji moich rodziców – Powiedziała mi, że będę na terapii dostawać jakieś zadania. Dziś nawet dała mi już jedno.

– To dobrze, wiesz? Pomoże ci to szybciej dojść do siebie – odparł, uśmiechając się pokrzepiająco – Czy jesteś zajęta dziś wieczorem?

– Zależy co stoi za tym pytaniem.

– Nie stoi za nim nic złego, Nessa – zaśmiał się krótko, a gdy stanęliśmy na światłach, złapał ze mną kontakt wzrokowy – Wieczorem będzie u mnie kilka osób i chciałbym, żebyś poznała je w nieco milszych okolicznościach, niż dotychczas. Wiesz Trevor, Oliver...

– Wiesz, że nie jestem zbyt imprezową osobą, no nie? – Wzruszyłam ramionami, nieco kłopocząc się przy doborze słów. – Trevor chyba mnie nie polubił, a ten blondyn jest tak poważny, że pewnie wypadnę przy nim na nieokrzesaną gówniarę.

– Leo? Uwierz albo nie, ale Hope miała takie same odczucia, kiedy go poznała, a skończyli mieszkając razem na kompletnie obcym kontynencie. On taki jest, tylko jeżeli dobrze go nie poznasz.

– Jestem strasznie zmęczona, więc tak czy tak, nie jest to najlepszy pomysł. W ogóle nie spałam w nocy.

– Nikt nie powiedział, że masz siedzieć z nami do rana.

– A jeśli nie chcę?

– A jeśli nazwę to poleceniem służbowym? – wypalił, starając się utrzymać niezwykle poważny wyraz twarzy – Nessa, nie zmuszę cię do niczego i uszanuję, jeśli nie chcesz. Chciałbym jednak, żebyś chociaż trochę rozproszyła sobie myśli po całym tym gównie, które się wydarzyło.

– Nie mogłabym tej uwagi rozpraszać w sposób, który nie angażuje innych ludzi?

– To nie jest atak; to zwykłe pytanie, na które nie musisz nawet odpowiadać, bo wiem, że tego nie zrobisz. Boisz się innych ludzi, prawda? – szepnął, usilnie starając się mnie nie spłoszyć – Wiem, dotyk to jedno, ale... Takie wrażenie też zdążyłem odnieść.

Dawka ŚmiertelnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz