XXI. Nowe polecenia służbowe.

74 13 5
                                    

twitter: @dekliinacja + #dawkawatt

miłego czytania!

– Czy opowiadając mi o pracodawcy, który ponoć ma cię dość, miałaś na myśli Bryce'a? – rzuciła rozentuzjazmowana Hope od razu po tym, jak zamknęła za nami drzwi do łazienki – Wreszcie udało nam się wymknąć i nikt na pewno nie słyszy, więc możesz mówić, spokojnie.

– Zostawiłam tam Harper... – westchnęłam, rzucając jej błagalne spojrzenie – Będzie na mnie zła, bo ona ich w ogóle nie zna.

– Trevor się nie dobrze zajął, już zdążyłam zauważyć – parsknęła, siadając na brzegu wanny – Nie będę cię do niczego zmuszać, ale wiesz... Mogłabym ci naprawdę wiele rzeczy rozjaśnić.

– Rozjaśnić?

– Jeśli tylko powiesz mi, czy to właśnie o niego chodziło.

– Tak, o niego – przytaknęłam, zasiadłszy na ziemi. Wsparłam się plecami o stojącą za mną szafkę, po czym wlepiłam w blondynkę zaciekawione spojrzenie. – Nie wygadaj mu tego wszystkiego, błagam.

– Co? Błagam cię, czemu miałabym? – machnęła ręką, uśmiechając się przy tym delikatnie. – Gdybyś jeszcze planowała mu okraść dom albo rozstrzelać kolegów to mogłabym coś szepnąć, ale w tych okolicznościach będę milczeć, jak grób.

Zważywszy na to, że miałam za sobą niezwykle szeroką przeszłość upubliczniania i szeroko pojętego komentowania na forum moich sekretów i wstydliwych tajemnic, przytaknęłam głową na słowa Hope, jednak w duszy już nastawiałam na to, że Addams prędzej czy później pozna całą prawdę. Choć dziewczyna wydawała mi się zbyt czysta i szczera na to, by prosto w oczy mnie okłamać, wiedziałam że nowopoznanym osobom nie warto było ufać.

Choć tym znanym od kołyski niekiedy też nie.

– Bryce nie chciał z ciebie zrezygnować, wiesz? – rzuciła nagle, wyrywając mnie tym z letargu – Gdybyś go tylko spytała, sam by ci o tym opowiedział. Choć jestem niemal pewna, że zdążył już o tym wspomnieć. Mam rację?

– Może...– palnęłam, śmiejąc się pod nosem– Ubierał to co prawda w dziwne frazesy, ale powiedział.

– No widzisz, miałam rację – uśmiechnęła się zwycięsko, po czym pociągnęła łyk trzymanego przez siebie wina – Od samego początku wydałaś mu się odpowiednia na to stanowisko, ale nie chciał cię narażać na zbyt wiele nerwów. Chciał być pewien, że wiesz, na co się piszesz.

– A na co się piszę? – zaśmiałam się krótko, podwijając nogi pod brodę – Brzmisz tak, jakby ta praca miała być jakaś przerażająca.

– Czy ja wiem, czy przerażająca... – skwitowała, głupio się przy tym uśmiechając – Może troszkę. Nawet dobrze się składa, że tamtego dnia się zgadałyśmy, bo oszczędzę ci trochę nerwów i dziwnych domysłów.

– Z jakiego tytułu?

Hope nachyliła się nade mną, by móc swobodnie szeptać. Westchnęła przeciągle, po czym zdecydowała się zasiąść na podłodze tuż obok mnie.

– Wiesz... Pan ważniak w garniturku może ci tego nigdy nie powiedzieć, ale ma ADHD – szepnęła, wbijając wzrok w płytki przed nami – Zdenerwuje się, jeśli dowie się, że ci powiedziałam, bo chyba się tego w pewien sposób wstydzi, ale to jest coś, co może wam cholernie pomóc w pracy.

– Ma to sporo sensu. – Wzruszyłam ramionami, unosząc brwi w lekkim zdziwieniu. – Ale wiesz... To mi jakoś do niego nie pasuje. Zawsze jest taki opanowany, zorganizowany, spokojny.

Dawka ŚmiertelnaWhere stories live. Discover now