IV. Mogłam być następna.

335 38 11
                                    

twitter @dekliinacja + #dawkawatt

miłego czytania!

O ile wierzyłam Jenny na słowo, o tyle mój mózg w dziwny i pokrętny sposób zbywał jej ostrzeżenia i nieco przysłaniał wszystkie oczywiste wady, które Garett prezentował na każdym kroku. Wciąż starałam się wmówić sobie, że wcale nie był aż taki zły, jak wszyscy o nim mówili; że historie o nim są horrendalnie przerysowane lub źle interpretowane.

Przypominał mi mojego Blake'a, którego na ten moment bardzo mi brakowało, przez co ciężko było mi go sobie odpuścić.

Mimo wszystko po tym, co powiedziała mi Harper, wiedziałam, że powinnam się od niego trzymać z daleka, a Jenny nie mówiła mi tego wszystkiego bez powodu. To nie tak, że po prostu nie lubiła Wilsona i dlatego mnie od niego odciągała; ona wiedziała coś, czego ja dotychczas nie i starała się mnie w subtelny sposób ostrzec.

Okazało się bowiem, że wszystkiego jego tekściki, które w pobłażliwy sposób wplatał w nasze rozmowy, nie mijały się w prawdą i bliżej im było do gróźb, niż żartów.

Początkowo bardzo sceptycznie podchodziłam do wszystkiego, co padało z ust dziewczyny– przecież nie rozmawiałyśmy ze sobą nigdy wcześniej i mogła być ona po prostu zazdrosną ex czarnowłosego, która chciała zaprzepaścić wszystkie jego szanse na nowe znajomości.

Sceptycyzm skończył się w momencie, w którym zaczęły się twarde fakty i dowody. Harper pokazała wszystkie swoje siniaki, wyraźnie wskazując przy tym ich sprawcę.

Garett ją bił.

Byłam co prawda podejrzliwa, jednak nie śmiałabym podważać prawdziwości jej słów w aż tak delikatnej kwestii. Harper uparła się jednak, by dobitniej zobrazować mi sytuację i raz na zawsze mnie od niego odstraszyć. Początkowo cała sytuacja wydawała mi się nieco abstrakcyjna, ponieważ nigdy wcześniej nie miałyśmy ze sobą do czynienia, jednak względnie szybko się do niej przekonałam. Zarzekała się, że nie ma w tym żadnego ukrytego sensu i drugiego dna; chciała mnie po prostu ostrzec i wyciągnąć z tej sytuacji nim będzie zbyt późno i coś mi się stanie.

„Nie chcę, by ktoś jeszcze przeszedł przez to samo piekło, co ja" dudniło mi w głowie jeszcze na długo po całym incydencie.

Przecież mogłam być następna.

Szatynka chciała odebrać od niego swoje rzeczy, które wciąż przetrzymywał po rozstaniu i uznała to za idealną okazję, by go podpuścić i zmusić, by przyznał się do faktycznych objawów agresji.

Tak też się stało.

Całe zajście było cholernie chaotyczne i nieprzewidywalne; początkowo ich dwójka po prostu wyzywała się i sprzeczała o to, kto zachowa wszystkie przetrzymywane przedmioty; szybko jednak ataki słowne przeszły w te fizyczne. Musiałam wtedy ujawić się i wyparować z mojej kryjówki; nie mogłam tak po prostu stać i słuchać w momencie, gdy Garett znów podnosił na nią rękę.

Wzniosłam alarm na cały oddział i pomimo późnej pory w przeciągu pięciu sekund skłębiło się wokół mnie przeszło dziesięć osób, w tym pielęgniarka dyżurna, która od razu zarządziła zamknięcie Garetta w izolatce. Niewiele po tym została również wezwana policja i Wilson, która ze smutkiem przyznała, iż nie był to pierwszy jego wybryk tej natury.

Harper od wieczora płakała praktycznie bez przerwy, a ja za żadne skarby nie wiedziałam, jak powinnam była zareagować. Chciałam ją choć minimalnie wesprzeć, jednak słowa więzły mi w gardle równie mocno, jak podczas wysłuchiwania problemów Blake'a.

Dawka ŚmiertelnaTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang