16

1.2K 105 136
                                    

— Jeszcze tyleeeee czasu. — marudziła.

— Może pójdziemy do kina? — zaproponował. — Jeszcze kilka godzin, zanim w tej rzeczywistości skończymy lekcje.

— Nie wiem, czy to jest dobry pomysł. — zaczęła marudzić. — Ktoś nas może zobaczyć. Może nasi przyjaciele urwali się ze szkoły i przesiadują w kinie? Może spotkamy kogoś po drodze? Albo wpadniemy przypadkiem na przykład na moich rodziców i co wtedy? Przecież nie wmówimy im, że mają halucynacje, bo w tej rzeczywistości o niczym nie wiedzą.

— To mamy się tu tak nudzić? — marudził. — Moglibyśmy, chociaż wynająć pokój w hotelu. Oddam wszystko za prysznic. Chociaż tak myślę, że moglibyśmy w tym pokoju porobić ciekawsze rzeczy. — uśmiechnął się do niej przebiegle.

— Czyżbyś zapomniał, że do wynajmu pokoju potrzebny jest dowód osobisty? — spojrzała na niego spod uniesionych brwi. 

— To możemy się włamać do burmistrza. — wzruszył ramionami.

— Geniuszu, a co jak się domyślą i dzięki naszym odciskom zapuszkują nasze nastoletnie wersje? — znokautowała jego pomysł. — Nie widzi mi się wizja sporządzenia mi kartoteki. Najlepiej będzie, jak schowamy się gdzieś, gdzie na pewno żadne z nas nigdy się nie zapuściło. Nawet pod przemianą. 

— No to zostają nam chyba tylko dzielnice dla imigrantów — mruknął niezadowolony.

Kiedy Marinette miała mu odpowiedzieć, gdzieś z boku dobiegł do niej dziwnie znajomy dziecięcy głos. 

— I co narobiłaś? — oburzył się chłopiec. — Teraz wszyscy znają moją tożsamość! Nie bawię się już z wami w superbohaterów!

Oboje obejrzeli się w stronę dzieci, a Marinette, rozpoznając w nich Chrisa Lahiffe, złapała szybko Adriena za dłoń i pociągnęła w nieznanym mu kierunku. Po drodze wyjaśniła, że tam, gdzie młody Lahiffe, tam i jego starszy brat, a może nawet i Alya, bo przecież dwie towarzyszące mu dziewczynki, to na pewno bliźniaczki Cesairé. Uciekając, kątem zauważył, że młodszym rodzeństwem opiekuje się Nora, starsza siostra Alyi. Schowawszy się za starym, grubym drzewem, odetchnął głęboko, a na jego usta wpełzł szeroki uśmiech.

— Ja nie widzę w tym nic zabawnego. — burknęła, siadając na trawie. 

— Och, Kropeczko! — zaśmiał się i usiadł obok niej, otaczając ją ramieniem. — Po prostu przypomniało mi się, jak prawie zginąłem pod morderczym spojrzeniem Toma tamtego wieczora, kiedy się dowiedział, że ja to ja.

I Marinette się zaśmiała, kiedy przypomniała sobie, że faktycznie jej tata nie za specjalnie lubił bohaterskie wcielenie swojego zięcia.

🔺🔻🔺

Nucąc, tworzyła kolejnych bohaterów w wersji szmacianych lalek. Do samotnych Biedronki i Czarnego Kota dołączyła Ruda Kitka i Pancernik. Ostatnią podobizną, którą się zajęła, była mini wersja wężowego bohatera. Miała już właśnie doszywać głowę, ale czułe ręce męża jej w tym przeszkodziły.

— Jak się czujesz? — przytulił się do niej od tyłu.

— Dobrze. — odparła, zatapiając się w jego przyjemnym dotyku. — Całkiem dobrze.

Wyjrzał zza jej ramienia i zobaczywszy, co takiego robi, skrzywił się, nie ukrywając swojej niechęci do Viperiona. Może kiedyś uważał Lukę za swego rodzaju kumpla, a może i nawet przyjaciela, ale kiedy dowiedział się, że młody muzyk pałał silnym uczuciem do jego wybranki, jego stosunek do gitarzysty diametralnie się zmienił. Może nie był wtedy w związku z Marinette, ale przecież już wtedy — jako Biedronka — była miłością jego życia. Na samą myśl, że ten padalec wyznał jej kiedyś miłość, aż go skręca w środku. Był też pewien, że jego druga połówka odnosi takie samo uczucie, kiedy myśli o kręcącej się przy nim Kagami. 

Powrót do przeszłości ||Miraculous||Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt