8

2.9K 190 175
                                    

— Ugh! Jest piekielnie gorąco! — marudziła Biedronka.

— Racja. — przytaknął. — Co moja Królowa powie na lemoniadę?

— Jak zwykle mój Kotek czyta mi w myślach. — zachichotała, trącając jego złoty dzwonek.

— Pamiętasz, gdzieś tu mieli genialne mrożone napoje. — przypomniał sobie.

— Tak! — klasnęła w dłonie. — To jakieś dwie, trzy ulice stąd. — zauważyła, rozglądając się w dół.

Wizja odwiedzin ich ulubionego miejsca w taki upał była wręcz genialna. Już na samą myśl o ukochanych napojach zrobiło jej się jakoś chłodniej. Pociągnęła małżonka w jakieś ciche miejsce i tam się przemienili.

— Pani pozwoli. — zaproponował jej ramię, które chętnie przyjęła, a po chwili zniknęli gdzieś w tłumie.

Doszli do urokliwej lodziarni, w której sprzedawali też najlepsze mrożone napoje w całej stolicy. Marinette zamówiła sobie mrożoną herbatę z mango, a Adrien swoją ulubioną z malinami. Wcześniej jakoś nie miał przekonania do tych owoców, ale kiedy tylko zaczął spotykać się ze swoją ukochaną, jakimś cudem przekonał się do malin, bo to właśnie z nią mu się kojarzyły.

Szli spacerem w stronę parku, wymieniając między sobą jakieś niezobowiązujące zdania.

— Mmm… — zachwyciła się smakiem swojego napoju. — Gdyby ta herbata była facetem, bez wahania bym cię z nim zdradziła. — zażartowała. Szła do przodu, nie zauważając, że blondyn zatrzymał się kilka metrów wcześniej. — Kotku? — rozejrzała się za nim. — No hej, przecież żartowałam tylko. — przytuliła go.

— Pfff! — prychnął, patrząc na plakat, który bezwstydnie się im przyglądał. — Te perfumy śmierdziały gorzej od zadka jakiegoś starego capa. — komentował, kampanię promującą najnowsze, jak na tamten czas, perfumy marki Gabriel. — Zamiast nazwać je moim imieniem, powinni je nazwać Koko Szambonel. Ja nie wiem, jak ludzie mogli to kupować. — zastanawiał się. — Nie mieli węchu, czy po prostu chcieli być na siłę modni?

— Nadal mam wyrzuty, że to przeze mnie masz taki kontakt z ojcem. — objęła go mocniej.

— Ile razy mam ci jeszcze powtarzać, że sam sobie na to zasłużył? — założył jej luźny kosmyk włosów za ucho. — Jeżeli jeszcze raz miałbym wybierać pomiędzy tobą, Księżniczko, a nim, to chyba wiesz, kogo bym bez wahania wybrał. — złożył czuły pocałunek na jej czole. — Jesteś kobietą mojego życia, która dała mi wszystko to, dzięki czemu jestem szczęśliwy.

🐞😺🐞😺

— Jesteś pewna, że możesz się przemieniać? — zatroszczył się.

— Tikki twierdzi, że to bezpieczne i nie zagraża to ciąży. — uspokoiła go.

— A co z misjami? — pytał dalej. — Chyba nie myślisz, że pozwolę ci łapać akumy w takim stanie.

— Przypominam Ci, kochany partnerze, że ciąża, to nie choroba. — argumentowała. — Dam sobie z wszystkim radę! — tupnęła nogą. — Muszę już iść. — spojrzała na miejski zegar. — Tata kończy za chwilę pracę i pewnie do mnie zajrzy.

— Tematu misji nie zamknęliśmy jeszcze. — zastrzegł. — Pamiętaj, że jutro na szesnastą jesteśmy umówieni z moim ojcem. Najwyższy czas, żeby już się dowiedział, że zostanie dziadkiem.

— Myślisz, że się ucieszy? — zainteresowała się, przytulając go.

— Nie wiem, Kropeczko, naprawdę nie wiem. — cmoknął ją w czubek głowy. — Po nim można się spodziewać wszystkiego. Coby się nie stało, pamiętaj, że bardzo cię kocham i zawszę będę przy tobie. Zawsze.

Powrót do przeszłości ||Miraculous||Where stories live. Discover now