29

656 52 7
                                    

— Wychodzisz gdzieś? — zapytała Marinette, gdy zobaczyła go zapinającego koszulę przed lustrem.

Odkąd wrócił, dziwnie się zachowywał; ciągle się uśmiechał, śmiał się sam do siebie, był jakiś nieobecny, po kryjomu z kimś rozmawiał przez telefon, codziennie przynosił jej kwiaty, bądź inne drobne upominki. A jego tajemnicze wyjścia przyprawiały ją o skurcze żołądka. O nic nie pytała, bo miała nadzieję, że sam powie, co się dzieje, chociaż już się wszystkiego domyślała. Wiedziała, że tym wszystkim próbuje odwrócić jej uwagę od tego, co wyprawia poza domem. Zawsze znajdował jakąś błahą wymówkę, że niby chłopaki coś od niego chcą, ale już ona dobrze wiedziała, z kim się spotyka. 

Zdradzał ją.

To było bardziej niż pewne. Po którymś takim tajemniczym wyjściu zastanawiała się, czy go nie śledzić. Zawsze się wahała, myśląc, że przecież on nie mógłby jej zdradzić i kiedy już miała za nim wychodzić, powstrzymywała się i zajmowała swoimi sprawami. Tym razem było inaczej. Musiała dowiedzieć się prawdy. I tylko czekała na jakąś wymówkę dotyczącą jego wyjścia.

— Nino ma jakąś sprawę. — powiedział z dziwnym uśmiechem. — Za dwie godziny będę z powrotem. 

Zrobiło jej się przykro, że ją okłamuje. Co z ich miłością? Co z jego ciągłymi deklaracjami miłości? Co z jego szczerością? Co z ich rodziną? Co będzie z nią i dziećmi, kiedy Adrien odejdzie? 

Szybko zadzwoniła do przyjaciółki, kiedy tylko zamknęły się za nim drzwi od mieszkania. Musiała go sprawdzić. Krótka rozmowa upewniła ją w swoich przypuszczeniach, bo w tle wideorozmowy z Alyą widziała jej chłopaka. Zakończyła połączenie i pod postacią Biedronki wymknęła się z domu, by śledzić swojego męża. Wcześniej poprosiła tatę o rzucenie okiem na dzieci.

Widziała, jak idzie do pobliskiej kwiaciarni, a po chwili wychodzi z niej z przepięknym bukietem kwiatów. Jej ulubionych kwiatów. Odebrał telefon, przeszedł jeszcze dwie uliczki i zobaczyła, jak wchodzi do kawiarni, jak siada na krześle i jak z uśmiechem zamawia u młodej kelnerki jakiś napój, który za chwilę mu przyniosła. Posiedział kilka minut i przysiadła się do niego młoda kobieta. Z dachu budynku po przeciwnej stronie ulicy zauważyła, że kobieta jest ładna i może nieco starsza od Adriena. Przywitali się pocałunkiem w policzek i usiedli. Gołym okiem było widać, że blondyn bardzo miło spędza z nią czas. Coś w środku w niej pękło na ten widok. Rozsypała się całkowicie, gdy zobaczyła, że wsiadają do jej luksusowego auta. Nie śledziła ich dalej. Nie chciała widzieć, jak spędzają upojnie wieczór. Tyle jej wystarczyło.

Nie potrafiła złapać tchu. Płuca odmawiały jej posłuszeństwa, a serce boleśnie biło w piersi. Każda próba złapania oddechu kończyła się tylko bólem. Tak bardzo go kochała, a on to uczucie zdeptał i ją upokorzył. Po co dalej z nią był, skoro już jej nie kochał? Czy on właściwie ją kiedykolwiek kochał? Czy wmawiał jej to uczucie dlatego, że wpadli? Mógł powiedzieć, że nie chce się wiązać na stałe. Popłakałaby trochę i skupiła się na sobie i dzieciach, a tak to teraz będzie miała jeszcze rozwód na głowie i trwały uraz do mężczyzn. Jakby tego było mało, będzie musiała jeszcze znaleźć nowego Czarnego Kota! Los jej naprawdę nienawidzi! 

Wślizgnęła się do domu przez świetlik w suficie, dając rodzicom zdawkowo znać, że już jest. Położyła się, ale nie mogła zasnąć. Zamknęła oczy i udawała, że śpi, gdy tylko usłyszała, jak Adrien wchodzi do pokoju. 

— Śpij dobrze, Księżniczko. — pocałował ją w czoło i chyba zszedł na dół do kuchni, bo było słychać stamtąd głosy reszty domowników.

— Zdrajco. — mruknęła cicho.

Rozpłakała się na dobre i nawet nie wiedziała, kiedy naprawdę zasnęła. Obudziła się dopiero wtedy, gdy za plecami poczuła ruch. Wyślizgnęła się po cichu spod jego ręki. Nie chciała, żeby ją dotykał. Dzieci spały spokojnie, więc wyszła na taras, gdzie rozsiadła się na różowym leżaku. I albo zasnęła z otwartymi oczami, albo pogrążyła się myślach tak bardzo, że nawet nie spostrzegła, kiedy wzeszło słońce. Dopiero dotyk czyjejś dłoni na kolanie wybudził ją z tego dziwnego letargu.

— Szukałem cię wszędzie, Kropeczko. — uśmiechnął się czule. — Nasze Kociaki nakarmione, przebrane i wybawione, to co powiesz na śniadanie? Zaraz nam coś tu przyniosę.

Chciał ją pocałować, ale się odsunęła. Ta radość bijąca z jego oczu rozrywała jej serce na drobne strzępy.

— Chcę rozwodu, Adrien. — oznajmiła zachrypniętym głosem. — Rozejdźmy się w pokoju. Oczywiście będziesz mógł widywać dzieci tak często, jak będziesz chciał, ale tutaj, żebym miała pewność, że nie dotknie ich to twoje nowe babsko. — ostatnie dwa słowa wypowiedziała z należytą im pogardą.

— O czym ty mówisz? Jaki rozwód? Jakie moje nowe babsko? — wyprostował się i oparł o stolik, bo miał wrażenie, że zaraz zemdleje. — Znowu ci się coś przyśniło, tak?

— Chciałabym! — prychnęła. — Proszę cię, niczego się nie wypieraj, bo wszystko widziałam! — wstała i wymierzyła palec wskazujący w jego pierś, a w oczach miała czystą furię. — Nie wiedziałam tylko, że Nino przeszedł operację zmiany płci i zamienił się w starą pudernicę!

— Och, czyli o to chodzi. — mruknął sam do siebie. — Posłuchaj, faktycznie jest coś, co przed tobą ukrywam, ale nie jest to romans. — złapał ja za ramiona, patrząc głęboko w oczy. — Muszę teraz iść na uczelnię. Wszystko wyjaśnię ci w drodzę do pewnego miejsca. Pojedziemy tam po zajęciach. Opowiem ci wszystko na miejscu.

Powrót do przeszłości ||Miraculous||Where stories live. Discover now