20

842 72 10
                                    

Któregoś piątkowego południa, załatwiwszy już wszystkie swoje sprawy, strasznie się nudzili. Weekend zapowiadał się wybitnie nudny, bo nie mogli dojść do porozumienia, jak mieliby go aktywnie spędzić.

— Może lodowisko? — zaproponowała, przeglądając Internet. Adrien aż się zapowietrzył; lodowisko nie kojarzyło mu się zbyt dobrze, od kiedy był tam na "randce" z Kagami, a do otuchy miał Marinette i Lukę. I to właśnie przez muzyka źle mu się ten obiekt kojarzył. Nie mógł znieść tej wizji przeszłości, jak popisywał się przed Marinette i brał ją w objęcia na tafli lodu. Zauważywszy jego minę i ona zrozumiała, że palnęła istną głupotę, bo przed oczami stanęło jej, jak to Kagami wywijała piruety przed blondynem. — Tak, masz rację, kiepski pomysł. To może kino?

— Nie grają nic ciekawego. — westchnął. — Basen też odpada.

— Trudno, możemy zająć się nauką, albo ja coś poszyję. — proponowała. — Dawno też nie byliśmy na randce. Co powiesz na lody u André?

Wtedy Adrienowi wpadł pomysł. Według niego był genialny na spędzenie weekendu.

— Zejdź na dół i się ubierz. — polecił z zadowoloną miną. — Za chwilę do ciebie dołączę.

Marinette dziwnie na niego spojrzała, bo kto, jak kto, ale jej mąż był mistrzem w wymyślaniu durnych pomysłów. Jednakże nie protestowała, każde wyjście we dwójkę z domu, oznaczało przemiło spędzony czas. Żadne z nich tego nie powiedziało, ale oboje wiedzieli, że za niedługo chwilę tylko we dwoje znacząco im się ukrócą, więc chcieli z tego pozostałego im czasu czerpać pełnymi garściami. Gdy tylko zniknęła, zabrał się za pakowanie swojej sportowej torby. Był pewien, że niespodziewany wypad za miasto jej się spodoba.

— Już jestem! — oznajmił wesoło, wchodząc do salonu. Kochanie, a mamy parasol?

— Na co nam parasol? — zdziwiła się. — Przecież nie zapowiadali deszczu.

— Na wszelki wypadek. — uśmiechnął się głupio.

Nic nie mówiła. Z myślą, że chce spędzić miłe chwile z ukochanym, wyciągnęła ze schowka pod schodami czarny parasol. Nawet nie zwrócił uwagi, że to ten sam, który pożyczył jej pierwszego dnia szkoły, kiedy to przyszedł taki zagubiony w międzyludzkich stosunkach, za jedyną przyjaciółkę mając tylko Chloé. Od razu jej podpadł, uczynkiem, w który wmanewrowała go właśnie blondynka. Na szczęście dla niego wszystko zostało wyjaśnione, a on z lekkim sercem od tamtej pory mógł nazwać Marinette swoją przyjaciółką.

Zanim wprowadził swój plan w życie, zahaczyli jeszcze o piekarnie, gdzie dyskretnie poinformował teściów o swoich planach.

Całą drogę dopytywała go o jego plany, jednak za żadne skarby nie mogła nic od niego wyciągnąć. Szła chwilę nadąsana, co szybko jej minęło, kiedy Adrien porwał ją w ramiona i zaczął się z nią okręcać wokół siebie.

— Puść mnie, wariacie! — piszczała przez śmiech. — Chyba nie chcesz, żebym zwróciła obiad na twoją ulubioną koszulę?!

— Och, kochanie! — wykrzyknął wesoło. — Nareszcie poczułem się wolny! I taki… taki szczęśliwy! Nareszcie czuję, że żyję i mogę robić ze swoim życiem, co mi się podoba! Nikt mi niczego nie zabrania, nie ogranicza czasu i spotkań z przyjaciółmi i przede wszystkim nikt mi nie ma prawa zakazywać spotkań z ukochaną! Nareszcie nie muszę spełniać wygórowanych oczekiwań otoczenia!

— Bardzo się z tego cieszę, Kotku! — odpowiedziała mu szczerze. — Tylko odstaw mnie już, bo naprawdę mi niedobrze.

Zrobił to, o co go poprosiła. Szli jeszcze chwilę, by stanąć wreszcie przed wejściem na główny dworzec w Paryżu.

— Co powiesz na weekend w Londynie? — zapytał z iskrzącymi od szczęścia oczami.

— Powiem, że oszalałeś! — zaśmiała się. — Jesteś naprawdę niemożliwy!

— Pomyślałem, że mógłbym ci pokazać miasto. — wzruszył ramionami. — Zresztą sam bym je chciał zobaczyć, bo ostatni raz jak tu byłem, to ganiałem z receptą po aptekach.

Marinette momentalnie pobladła, przypominając sobie ten dzień, jak to Adrien jechał do Londynu razem z ojcem i Kagami, a ona zamiast listu miłosnego, wręczyła mu receptę, na której lekarz zapisał leki na przeczyszczenie dla Mistrza Fu.

— O nie… — szepnęła, chowając twarz w dłoniach. — To nie tak miało być! — zaczęła, panikować, krążąc wokół blondyna. — Mistrz miał problemy z żołądkiem, poprosił, żebym zrealizowała mu receptę, ale w międzyczasie dowiedziałam się, że jedziesz z Kagami do Londynu, będziecie tańczyć wolne tańce, zakochacie się bez pamięci i nie będziemy mieli trójki dzieci, pięknego domu i chomika! — wymachiwała rękoma, bredząc nieskładnie. — Oba papiery schowałam do biedrofonu i nie patrzyłam, co wyjmuję. Jeszcze Mistrz również napisał list miłosny do Ofelii i to też schowałam. I wszystko poszło nie tak, jak powinno! Farmaceutka dostała list do Ofelii, Ofelia dostała mój list do ciebie, a ty dostałeś receptę. Katastrofa, kompletna katastrofa!

Adrien zaśmiał się wesoło, patrząc i słuchając tego wszystkiego. No tak, cała Marinette. Niezdarna i roztrzepana. Taką ją właśnie kochał.

— No chodź tu. — przyciągnął ją do siebie. Wtuliła się w niego i omal nie rozpłakała bez powodu. Pachniał tak miło, tak słodko, tak znajomo. Ten zapach świeżych wypieków bez dwóch zdań kojarzył jej się z bezpiecznym domem. Ciszę między nimi przerwało głośne burczenie, dochodzące z brzucha dziewczyny. — Ktoś tu jest głodny? — zachichotał.

— Bo pachniesz ciasteczkami i to przez to. — odpowiedziała mu śmiechem. — I nabrałam potwornej ochoty na słynną londyńską rybę z frytkami.

— Tak się składa, że wiem, gdzie serwują najlepsze. — chwycił jej dłoń i poprowadził najpierw do kasy, gdzie kupili bilety, a potem do pociągu, który punktualnie odjechał z paryskiego peronu prosto do Londynu.

Mimo początkowych obaw bardzo cieszyła się na ten wypad. Wewnątrz maszyny było tak, jak to zapamiętała, kiedy miała okazję pojechać na wycieczkę wraz z klasą. Zatopiła się w wygodnym fotelu i niemal od razu zachciało jej się spać. Teraz oczywiście było jej o wiele lepiej niż te kilka lat wcześniej. Teraz mogła się do niego po prostu przytuli, czy pocałować w policzek. Tak po prostu, bez skrępowania.

🔺🔻🔻

Dzień dobry weno i chwilo wolnego czasu! :)

Chciałam Wam bardzo podziękować, że tu jeszcze jesteście! :)

Powrót do przeszłości ||Miraculous||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz