ciemne chmury

134 22 1
                                    

Od tamtej pory minął tydzień. Hongjoong powoli przyzwyczajał się do nowej pracy i panującej w niej atmosfery, a Seonghwa na razie nie miał co do niego większych zastrzeżeń, więc można powiedzieć, że radził sobie całkiem nieźle.

Jedynym problemem było to, że wciąż nie trafił na żaden trop. Nie wie nawet, gdzie zacząć szukać. Wszystko co do tej pory robił, kręciło się wokół sortowania Parkowi dokumentów i przynoszenia kawy, ale czy może coś na to poradzić? Przecież to nie tak, że Seonghwa po tygodniu znajomości rzuci się swojej sekretarce w ramiona i wyzna, że zamordował dwójkę ludzi. Musi być cierpliwy.

Ale znowu. Jak ma być cierpliwy i jednocześnie szybko znaleźć dowody na jego winę?

Marszczy się, zamykając oczy.

Ta sprawa będzie dużo bardziej skomplikowana niż na początku przypuszczał.

———

Odkłada długopis i jeszcze raz przejeżdża wzrokiem po wypełnionym dokumencie, po czym kiwa głową z zadowoleniem. Dobrze, udało mu nadrobić już wszystkie zaległe papiery z wczoraj.

Spogląda na zegarek i stwierdza, że zostało mu jeszcze trochę czasu przed przyjściem Hongjoonga. Rozluźnia się, odchylając głowę i układa się wygodnie w fotelu. Wreszcie może trochę odpocząć.

A, jeszcze tamten egzemplarz do wydrukowania...

Wstaje i momentalnie się chwieje, czując niespodziewane zawroty głowy. Cholera. Dlaczego? Przecież jeszcze przed chwilą czuł się dobrze.

Chwyta za krawędź biurka aby złapać równowagę, ale nic to nie pomaga. Jego ciało opada bezwładnie do tyłu i gdyby nie stojące tam krzesło, niechybnie wylądowałby na podłodze. Mroczki zasłaniają mu obraz, w zastraszającym tempie gęstniejąc przed jego oczami.

Jak tak dalej pójdzie, to zemdleje.

Czuje, jak jego oddech staje się ciężki i zaczyna panikować. Na skraju przytomności otwiera drugą szufladę od dołu i w amoku wygrzebuje swoje tabletki. Wysypuje na rękę ostatnie dwie i wrzuca je do ust, przełykając bez popijania.

Opiera się z powrotem krześle i wypuszcza powoli powietrze ustami, starając się uspokoić. Tabletki jeszcze nie działają, ale sam fakt, że je wziął, pomaga mu się trochę opanować.

Powoli normuje oddech i zamyka oczy, przeklinając w myślach swój stan. W tym tempie nie będzie mógł pracować do końca miesiąca.

– Dzień dobry – akurat wtedy do pokoju wchodzi Hongjoong, kiwając mu głową na powitanie – Przyniosłem od razu kawę, bo wiem, że i tak byś mnie po nią zaraz posłał. Proszę – stawia przed nim parujący napój.

– Dziękuję – posyła mu wdzięczny uśmiech, jednak nie bierze napoju do ręki. Zamiast tego spogląda na Hongjoonga pytająco – A grafik?

– Tutaj – sekundę później trzyma już swój ulubiony, aż do porzygu szczegółowy plan dnia ułożony przez Kima.

– Hmm, zapowiada się ciężki dzień – marszczy brwi, przyglądając się uważnie każdemu rozpisanemu punktowi. Ma nadzieję, że Kim nie widzi jego z trudem opadającej klatki piersiowej i rozkojarzonego spojrzenia – Ze spotkania z tą żmiją z departamentu zarządzania idę prosto na lunch z matką. Dramat.

– Skoro dyrektorka od zarządzania jest taką "żmiją" – robi cudzysłów palcami – To dlaczego jej nie zwolnisz?

– To proste. Bo jest przydatna – odkłada kartkę i patrzy na białowłosego – Nieważne jak niemiła, podstępna i wyrachowana by nie była, jej wyniki mówią same za siebie. Nie mogę zwolnić kogoś tak efektywnego przez swoje osobiste odczucia.

paradise lost - 𝚂𝙷 𝚡 𝙷𝙹Where stories live. Discover now