ich historia

229 20 13
                                    

– Yunho?! Co ty tu robisz?!

Młodszy odwraca się do tyłu, zatrzymując auto, a jego wyraz twarzy i nerwowy uśmiech wskazują na to, że spodziewał się takiej reakcji.

– Cześć, braciszku... – mówi niepewnie, doprowadzając Seonghwe do czystej furii.

– CzEśĆ bRaCiSzKu – powtarza po nim piskliwym głosem – Chodź no tutaj, już ja się zaraz z tobą przywitam... – schyla się z morderczym wyrazem twarzy i próbuje chwycić go za kołnierz, ale Hongjoong przytrzymuje go w miejscu

– Woah woah woah, spokojnie!

– Spokojnie?! – czarnowłosy odwraca się do niego z taką gwałtownością, że Kim aż czuje powiew wiatru na twarzy – Ten głąb, że tak powiem brzydko, nie odzywał się do mnie przez calutki tydzień po tym jak wpakował mnie w to bagno, na którym na dodatek nie raczył się nawet zjawić! A teraz siedzi tutaj, zadowolony z siebie, prowadząc auto ZE ZŁAMANĄ RĘKĄ. CZY TY JESTEŚ NORMALNY?

– Głąb to dla ciebie brzydkie słowo?

– Tyle wyniosłeś z mojej wypowiedzi?! – Seonghwa łapie się za głowę, a obrazu dopełnia rozlegający się z tyłu chichot Yunho.

– Seonghwa nigdy nie przeklina. Tak go uczyli od dziecka, wiesz, etykieta wyższych sfer i te sprawy. Jak już to robi to tylko w absolutnie ekstremalnych sytuacjach, jak emocje biorą górę. Normalnie jego limit to "cholera".

– W sumie jak tak teraz powiedziałeś, to rzeczywiście nie pamiętam, żeby kiedykolwiek przy mnie przeklął. To znaczy, na co dzień – jasnowłosy zaczyna zupełnie poważnie zastanawiać się nad tym wątkiem, na co starszy Park zwiesza ramiona w niedowierzaniu.

– Halo, ja wciąż tu jestem – macha im pretensjonalnie ręką przed oczami, zyskując ich uwagę – Ty – pokazuje oskarżycielsko palcem na Yunho – Masz mi do wyjaśnienia co tutaj robisz, czemu mnie unikałeś i dlaczego do cholery spiskujesz z Hongjoongiem. A ty – przenosi palec na białowłosego – Masz do opowiedzenia mi o swojej rodzinie. I żaden z was się nie wykręca – dodaje stanowczo, z impetem opadając z powrotem na siedzenie.

Hongjoong i Yunho wymieniają ukradkiem spojrzenia. Najwyraźniej rozumieją się bez słów, gdyż jeden wzdycha, a drugi wzrusza ramionami, dając mu głową znak, żeby zaczął pierwszy.

– Więc, uh... twój brat poprosił mnie o pomoc.

– Yunho? Poprosił CIEBIE o pomoc? – czarnowłosy unosi brwi tak wysoko, że o mało nie zahaczają mu o opadającą na czoło grzywkę – Słuchaj, prosiłem o wytłumaczenie, a nie jakieś nieśmieszne kawały wytworzone przez twój chory móżdż...

– Mówi prawdę. Poprosiłem go o pomoc – młodszy wchodzi mu w słowo, sprawiając, że Seonghwie opada szczęka z zaskoczenia. Odwraca się do białowłosego i obrzuca go szczerze zaciekawionym spojrzeniem

– Czyli to nie był dowcip wymyślony przez twój malutk... przez ciebie?

– Czy ty właśnie próbowałeś mnie obrazić?

– Masz paranoje.

Kim przewraca oczami, ale mimo wszystko decyduje się zignorować oczywisty przytyk.

– Nieważne. Kontynuując: Twój brat przyszedł do mnie wczoraj i poprosił mnie o pomoc z tym całym bałaganem, który stworzył.

– I ty tak po prostu mu pomogłeś? Nie nienawidziliście się przypadkiem?

– Cóż, niby się nienawidziliśmy... – zerka na Yunho przelotnie – Ale kiedy tak posiedzieliśmy i porozmawialiśmy jak ludzie, obydwoje zauważyliśmy, że w sumie to druga strona nie jest taka zła – stwierdza, na co młodszy potakuje.

paradise lost - 𝚂𝙷 𝚡 𝙷𝙹Where stories live. Discover now