Rozdział 11

1.1K 97 131
                                    

Minął ponad miesiąc od tamtej sytuacji. Tak jak wcześniej - nic się nie zmieniło. Chociaż w sumie może i zmieniło się dużo. Głównie zależy to od punktu widzenia. Harry kiedy wrócił tamtego dnia do swojego pokoju, od razu położył się spać. Nie zasnął jednak szybko bo zajęło mu to dobre dwie godziny. Przez większość czasu myślał o zachowaniu William'a, które bardzo go zaskoczyło i wręcz wystraszyło. I wtedy zaczął podejrzewać. Nie miał co do tego kompletnych podstaw, ani nawet żadnych poszlak w tym kierunku. Dowodów także zero. Starał się łączyć wszystkie fakty niczym Sherlock Holmes, co wychodziło mu dość opornie. Wiadomo, jako agent wymagane od niego było w miarę logiczne myślenie i umiejetność łączenia ze sobą istotnych faktów. W tym wypadku jednak, jego umysł pozostawał pusty, a pomysłów w nim brak.

Następnego ranka ruszył na wycieczkę po domu. Miał zamiar powęszyć trochę w nieznanych mu pomieszczeniach, chcąc znaleźć jakąś wskazówkę i potwierdzenie na jego domysły. Wszystkie drzwi oprócz tych prowadzących do toalety na piętrze były zamknięte na klucz.

Po nieudanych próbach myszkowania po domu i zjedzonym szybkim śniadaniu oraz wypitą kawą - ruszył do budynku „B". Tam na swojej drodze napotkał Nialla, który powiedział mu, że Will pojechał na akcje razem z resztą chłopaków. Brunet przesiedział wtedy cały dzień z niebieskookim blondynem na oglądaniu filmów, a potem na wspólnych rozmowach dotyczących przypadkowych spraw, które szczerze mówiąc nie wnosiły kompletnie nic do ich życia, a Harry'emu w żadnym stopniu nie przydały się do jego właśnie prowadzonego śledztwa.

Przez kolejne trzydzieści jeden dni Harry i William wbrew pozorom zbliżyli się bardzo do siebie. Mogłoby się wydawać, że brunet zraził się do mężczyzny przez jego gwałtowny wybuch złości, spowodowany całkowitym brakiem kompetencji ze strony chłopaków z gangu, jednak to myślenie było bardzo nieprawidłowe. Zielonooki postanowił jeszcze bardziej zbliżyć się do mężczyzny, chcąc wyłapać każdy jego słaby punkt lub może i jeszcze lepiej - wyciągnąć z niego pewne potrzebne mu informacje. Jak dotąd, Harry nie wykorzystywał swoich umiejętności całkowicie, a wręcz w ogóle ich nie używał. Jednak od tamtego dnia, kiedy stolik w salonie został wywrócony do góry nogami, Harry zdał sobie, że to tylko i wyłącznie jego wina, że sprawa stoi w miejscu, a nie Ghost'a, który do tej pory nie chciał go zaszczycić swoją obecnością.

Styles postanowił, że jego ofiarą stanie się nie kto inny jak niebieskooki szatyn. Zauważył, że do tej pory dogadywał się z nim najlepiej i po wielogodzinnych śledztwach doszedł do wniosku, że mężczyzna nie znajduje się w tym budynku przypadkowo. Wiedział, że jest on kimś ważnym w środowisku Ghost'a, a może i nawet najważniejszym. Nie wiedział jeszcze kim mógłby on być, jednak zdawał sobie sprawę, że na pewno odgrywał tutaj ważną rolę.

Lub najważniejszą.

Nie wiedział o tym jeszcze do końca ale zdawał sobie sprawę, że to raptem kwestia czasu kiedy to wszystko wyjdzie na jaw.

Ostatnie dwa tygodnie spędził na przesiadywaniu z Willem w salonie. Przez ten miesiąc wyrobili sobie pewne nawyki, które składały się ze wspólnego robienia śniadań, obiadów, a później wieczornego przesiadywania przed telewizorem z puszką piwa bezalkoholowego i paczką karmelowych chrupek.

Mimo, że Harry miał w tym swój interes to te rzeczy sprawiały mu ogromną radość. Wydaje się, że jest to tylko zwyczajne oglądanie przypadkowych filmów i śmianie się bez powodu. Dla bruneta było to coś czego nigdy nie doświadczył.

W podstawówce miał jednego przyjaciela, z którym wychodził tylko czasem pograć w piłkę i ograniczało się to tylko do jednorazowych wyjść po szkole. W liceum Harry postanowił, że poświęci swój czas nauce co doprowadziło do tego, że przez cały ten czas nie zdobył nawet jednego znajomego. Na studiach poznał Sophie, której tylko i wyłącznie poświęcał swój wolny czas. Dopiero teraz poczuł się jakby naprawdę miał swego rodzaju przyjaciela. Kiedy przypominał sobie o tym, że to wszystko posiada swój cel - uśmiech z jego twarzy gwałtownie znikał. Zawsze jednak zauważał to William, który za wszelką cenę starał się przywrócić go z powrotem na twarz młodszego, co jeszcze bardziej krajało serce bruneta.

Canyon Moon/ larryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz