Rozdział 19

1.1K 84 294
                                    


Miały kolejne dni, a wszystko co działo się między Louisem, a Harry'm zdawało się przybierać na siłach. Spędzali teraz ze sobą praktycznie każdą chwilę. W pewnym momencie zaczęli nawet chodzić wspólnie do toalety. Niall i Zayn cały czas podśmiewali się z nich, że zachowują się jak stare małżeństwo, na co Louis zawsze odpowiadał pukaniem się palcem w czoło. Harry wzruszał tylko ramionami i w środku czuł się jak nastolatka, którą ktoś swatał z jej crushem. Eleanor więcej nie zawitała w ich domu, za co Harry codziennie dziękował Bogu. Wciąż nie dowiedział się kim ona była, ale był gotów stwierdzić, że nikim ważnym, poza tym w dużej mierze nie chciał też wiedzieć.

Styles przez ten czas, kleił się do szatyna niczym rzep do psiego ogona. Nie panował nad tym i doskonale o tym wiedział, ale ignorował ten jakże nieistotny fakt. Przecież jak na razie nic się nie działo, więc ten mały szczegół nie był zbytnio ważny. Postanowił, że będzie kierował się intuicją, która ostatnio trochę go zawodzi. ALE TO NIE BYŁO WAŻNE. Od tamtego momentu żył chwilą i był gotów przyjąć wszystko co wszechświat postawiłby mu na drodze. O tak, był na to gotowy. Cały życie uważał i wszystko dogłębnie przemyślał, w końcu nadszedł czas, aby zaryzykować!

Louis za to, kiedy Harry zdawał się przeżywać najlepszy czas swojego życia u jego boku, on wydawał się nieobecny. Kiedy Styles się do niego odzywał, on tylko przytakiwał i wychodził do swojej sypialni, w której spędzał następne kilka godzin. Mimo to, że Harry w dużym stopniu się o niego martwił i zawsze stał pod drzwiami, pytając się czy starszy niczego nie potrzebuje, ten zawsze zbywał go słowami, że jest zmęczony i musi pozałatwiać kilka spraw.
Jednak tak czy siak spędzali ze sobą dużo czasu, albo siedząc na kanapie i przytulając się do siebie(to zdecydowanie było ich ulubione miejsce), lub oglądając telewizje razem z Niallem i Zaynem.

Harry bardzo polubił przyjaciół Tomlinsona. Czasem Niall stawał się bardzo irytujący, no ale co poradzić. Blondyn po prostu taki był.

Jakim zaskoczeniem dla Harry'ego było, kiedy Horan, pewnego dnia, wszedł do salonu z głową owiniętą folią aluminiową. Zdawało mu się wtedy, że się przewidział, a Horan wcale nie miał dwóch czułek po bokach głowy udając kosmitę.

— Niall... co ty robisz? — zapytał lekko unosząc się z ciała szatyna, na którym przed chwilą leżał.

— Nie widać?

— Pali głupa. Tak jak zwykle. — odezwał się Tomlinson. Niall zgromił go wzrokiem i uśmiechnął się dumnie kiedy Louis uniósł ręce w geście poddania się.

— Niall maluje włosy. — odpowiedział znudzonym głosem Zayn.

— O, a na jaki kolor? — Styles widocznie się zaciekawił.

— Na blond.

— Chwila... to on nie... — Louis wybuchnął głośnym śmiechem łapiąc się za brzuch.

Harry posłał mu niezrozumiałe spojrzenie i przyglądał się pozostałym dwóm mężczyznom, którzy także śmiali się z niego w najlepsze.

— Czy ty serio myślałeś, że on ma takie włosy naturalnie? Przecież to typowa tleniona barbie.

— Ach spadajcie, każdy się może pomylić. — fuknął obrażony i usiadł z założonymi rękami na piersi oddalając się znacząco od Louisa.

Od tamtej pory wszyscy mu to wypominali, a on za każdym razem się irytował, co jeszcze bardziej nakręcało chłopaków do dalszego podjudzania bruneta.

Dzisiejszego dnia, kiedy Harry chodził po domu w poszukiwaniu szatyna, wręcz w kościach czuł, że coś się święci. Starszy rano chodził jakiś nieobecny, po czym kiedy Harry ruszył do swojego pokoju i teraz z niego wyszedł, za żadne skarby nie mógł go znaleźć. Było już po godzinie dwudziestej drugiej, a on zaczynał się niepokoić.

Canyon Moon/ larryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz