Rozdział 14

1K 96 191
                                    

Harry stał oparty biodrem o blat i przyglądał się paczce popcornu, która z każdą chwilą coraz bardziej się powiększała w mikrofalówce. Uderzał delikatnie palcami o swoje biodro, przysłuchując się uderzeniom gorącej kukurydzy o papierową paczkę. Poderwał się do przodu kiedy w kuchni rozbrzmiało charakterystyczne piknięcie. Otworzył urządzenie i ostrożnie wysunął rękę, aby wyciągnąć jedzenie.

-O Jezu! - krzyknął ktoś za nim łapiąc go za boki i delikatnie szczypiąc.

Harry podskoczył kompletnie nie spodziewając się tego, prawie parząc przy tym swoje dłonie gorącym opakowaniem, które wylądowało na podłodze.

Odwrócił się w stronę roześmianego szatyna i rzucił mu jedynie poirytowane spojrzenie.

-Aż tak bardzo ci się nudzi Will? Idź może pobiegaj z psem czy coś? - zaproponował nasypując popcorn do miski.

-Ja dziś nie mogę. - zabrał garść kukurydzy z miski bruneta na co tamten wywrócił oczami - Będę zajęty.

-Oh tak? Ciekawe czym, może... zabijaniem kolejnych niewinnych ludzi? - rzucił złośliwie zamykając mikrofalówkę.

-Haroooold przestań mi to wypominać na każdym kroku, minął jakiś dobry tydzień od tamtej sytuacji i tak jak ci wtedy mówiłem, w naszym środowisku jest to całkowicie normalne. - wzruszył ramionami popijając wodę z butelki.

-Widzę, że ktoś tu ma chyba dobry humor? - uniósł brew skanując wzrokiem sylwetkę szatyna.

Will jedynie uśmiechnął się delikatnie i poprawił swoją koszulkę, która delikatnie się podwinęła ukazując jego nieźle opalony brzuch. Odkaszlnął cicho odwracając tym samym uwagę Stylesa od jego ciała, kręcąc karcąco głową w jego stronę.

-Kto by nie miał dobrego humoru przed pójściem na randkę? - spytał opierając się o blat i przyglądał Harry'emu, który skamieniał podczas nalewania coli do szklanki.

-Pójściem na co? - wydawało mu się, że się przesłyszał. Jego żołądek wykonał podwójnego fikołka, a gardło się zacisnęło. Czyżby Will miał już kogoś na oku, a to wszystko z Harry'm to byla tylko i wyłącznie gra?

-Na randkę? Wątpisz we mnie?

-Coś ty, po prostu jestem pod wrażeniem, że ktoś zdecydował się iść na randkę z mordercą. - wzruszył ramionami nie zauważając szatyna, który prychnął pod nosem. Uniósł szklankę do ust i zaczął pić, aby nie pokazać po sobie, że jest może chociaż trochę... zazdrosny?

-Ja także jestem pod wrażeniem, że idziesz ze mną na randkę. Nie do pomyślenia. – mruknął sarkastycznie wyrzucając ręce w powietrze.

Harry przełknął napój przetwarzając sobie słowa starszego w głowie. Cmoknął i wypuścił z ust powietrze kręcąc głową.

-Nigdzie nie idę. - powiedział dość stanowczo, sam będąc pod wrażeniem tego jak pewnie zabrzmiał. Rzadko kiedy udawało mu się to w towarzystwie Williama - Umówiliśmy się na dzień filmów z Niallem, więc wybacz ale musisz poszukać sobie nowej randki. - wzruszył ramionami łapiąc za miskę i skierował się w stronę wyjścia z kuchni nie mając ochoty na dalszą rozmowę z mężczyzną.

-Horan jest właśnie w drodze do budynku „B", okazało się, że jest tam niespodziewanie pilnie potrzebny. - oparł się o szafkę obok Harry'ego uśmiechając się szyderczo pod nosem.

-Nienawidzę cię. - wysyczał w jego stronę.

-Obaj wiemy, że to nieprawda. - zaśmiał się Will wymijając bruneta - Idź się przebierz bo wyglądasz jak pół dupy zza krzaka. Wstyd z tobą gdzieś wyjść.

Canyon Moon/ larryKde žijí příběhy. Začni objevovat