✾Rozdział 19

209 33 17
                                    


Opadłam twardo na kolana gdzieś pośrodku ciemnego lasu. Zniknęło lustro, a wraz z nim ciemna komnata i cała reszta dworu z Doliny Burz. Przywitała nas cisza i mrok nowego miejsca, do którego wyrzuciła nas zaczarowane zwierciadło.

Pierwszym, co usłyszałam, był wściekły krzyk elfki:

— Czy ciebie pogięło?! — Siedziała okrakiem na ziemi, pośród wysokich źdźbeł trawy i otrzepywała swoją sukienkę z kurzu. — Wiesz, co narobiłaś?

Chyba jeszcze to do mnie nie docierało.

Rozejrzałam się. Otaczały mnie gęsto rosnące drzewa otulone sączącą się między gałęziami mgłą. Las patrzył na nas z każdej strony.

Rishka szarpnęła mnie za nogawkę.

— Przez ciebie zraniłam sobie skrzydło. — Musiałam uklęknąć, żeby słyszeć, co mówi. — Podnieś mnie natychmiast, zamiast się gapić!

Podsunęłam jej dłoń, na którą niechętnie weszła, i posadziłam ją na ramieniu.

— Tak lepiej. Teraz mi powiedz, gdzie my jesteśmy.

— Wnioskuję, że w lesie.

— Jeśli chcesz bezpiecznie wrócić to domu, radziłabym zacząć współpracować, ty wredna...

— Do domu? — warknęłam. — Masz na myśli ten piękny pałacyk, w którym twoi przyjaciele mnie uwięzili?

Rishka zatkała sobie uszy dłońmi.

— Przestać się wydzierać, bo zaraz ogłuchnę!

Westchnęłam. Nie tak wyobrażałam sobie akcję ratunkową Aili. Tkwiłam w obcym miejscu z elfką, która wszystko wypapla, jak tylko wrócimy do dworu, mając za broń jedynie nóż kuchenny.

Nóż. Gdzie on jest?

— O, nie... — Uklękłam na trawie, żeby go poszukać. — Gdzie jest nóż?

— Uwierz, że na niewiele by ci się tutaj zdał. Ale z pewnością lepiej byłoby go teraz mieć, niż nie mieć.

Zaklęłam. Dlaczego wszystko musiało pójść nie tak?

— Gdzie my właściwie jesteśmy? Zdradzisz w końcu tę tajemnicę?

Podniosłam się z ziemi.

— Ailę zabrał król Hadrian z Zielonej Prowincji. Chciałam nas zabrać do jego zamku, nie wiem, gdzie jesteśmy. Może ten las otacza pałac?

Rishka pokiwała głową.

— Nigdy tam nie byłam, ale możesz mieć rację. Zielona Prowincja może się pochwalić wieloma lasami i polami uprawnymi. Oczywiście to żaden dowód, po prostu nie zdziwiłabym się, gdyby w środku miasta rósł zagajnik.

Ale dokąd iść? W tej mgle widoczność była niewielka, a Rishka z rannym skrzydłem nie mogła polecieć i zobaczyć, gdzie jesteśmy. Pozostało mi zrobić to samej.

— Musimy ustalić, w którą stronę iść.

— Na północ — odparła od razu.

— Dlaczego?

— Zawsze trzeba iść na północ, nie słyszałaś o tym? Tam, gdzie północ, tam jagód słodkich smak i złotych monet dźwięk. To elfickie przysłowie.

— Więc skąd miałabym je znać?

W odpowiedzi tylko wzruszyła ramionami. Postanowiłam zignorować jej pomysł ślepego podążania na północ i zaczęłam wspinać się na jedno z wysokich drzew. Gdy tylko postawiłam stopę na gałęzi, usłyszałam szept. Znów poczułam szybkie bicie serca, jak wtedy, gdy medytowałam z Cassyanem.

Klątwa orchideiDonde viven las historias. Descúbrelo ahora