2. Pomocna dłoń.

8.3K 177 27
                                    

Koniec sierpnia,
2019r.

Po kilku minutach, drink stał przede mną, zapłaciłam. Wzięłam go do ręki, a w drugiej miałam torebkę.
Zaczęłam się kierować w stronę naszego miejsca. Napiłam się drinka przez słomkę. Był okej, nie jakoś bardzo mocny, ale było czuć. Lecz i tak się skrzywiłam.

Rozmowy nam się kleiły, rozmawiałam z chłopakami, również dużo z Clarą, z którą złapałam bardzo fajny kontakt.
Przed chwilą Clara wyciągnęła mnie na parkiet. Ból w klatce piersiowej się nasilał z każdą minutą. Tańczyłyśmy do kilku piosenek i chyba po kilku albo nawet kilkunastu piosenkach wróciłyśmy na nasze miejsca.

Tym razem nie udało mi się usiąść obok tego dupka, pociągnął mnie na swoje kolana. Mi samej było dosyć dziwnie, nie zwracałam zbyt uwagi na to co się działo. Nie miałam siły się z nim użerać, było mi zbyt słabo. Przymknęłam lekko powieki, tak jakbym traciła kontakt z rzeczywistością. Głosy z otoczenia do mnie nie docierały. Musiałam do toalety i miałam ogromną nadzieję, że nie będę wymiotować. Powiedziałam Dylanowi, żeby pokazał gdzie są łazienki.

Poszłam w tamtym kierunku, ledwo doszłam do toalety, gdy zrobiło mi się strasznie słabo. Dusiłam się powietrzem, próbowałam uspokoić huczące serce. Podeszłam powoli do umywalek, które mają nad sobą duże lustro. Nie wyglądałam wcale tak źle, makijaż za bardzo się nie rozmazał. Widać było po mnie, że ledwo się trzymam. Lekko się trzęsłam, a ból w klatce wcale nie przechodził. Dziwne uczucie bólu przedzierało się w mojej głowie. Przecież wypiłam jednego, cholernego drinka.

Opierając się o ścianę, weszłam do kabiny. Opadłam na zamkniętą klapę od sedesu, przyłożyłam ręce do miejsca pomiędzy piersiami. Oparłam bok głowy o ściankę kabiny, oczy zaczęły mnie piec. Otworzyłam je szerzej, aby po chwili znów się przymknęły. Świat mi się zamazywał, było mi duszno. Kręciło mi się w głowie. Nie wiedziałam co mam zrobić, ale wiedziałam jedno.

Na pewno nie uda mi się ruszyć.

•••

Perspektywa Dylana

Cały czas jej wypatruje czy właśnie nie wraca. Ale do tej pory jej nie ma. Uciekła czy co?

Minęło kolejne pięć minut, musiałem po nią iść. Nie jestem aż takim sukinsynem aby ją tutaj zostawić.
Odszedłem od moich znajomych bez słowa. Pokierowałem się do łazienki, a w między czasie wypatrywałem czy się gdzieś nie kręciła na parkiecie. Nigdzie jej nie widziałem. Wpadłem do damskiej toalety, nikogo nie zastając.
Wszystkie drzwi, prócz jednych, były otwarte.

- Evans. - powiedziałem w głuchą ciszę, podchodząc do zamkniętej kabiny. Stanąłem przed nią, wstrzymując oddech. Usłyszałem gwałtowne wciąganie powietrza, ale czy to była ona? - Evans, jeśli to ty to się odezwij.

- Ja. - cichy, słaby głos dotarł do moich uszu.

Złapałem za klamkę i spokojnie otworzyłem drzwi. Zastałem tam ledwo trzymającą się dziewczynę. Ostrożnie podniosła na mnie wzrok niebieskich oczu z domieszką zielonego.

- To ty. - westchnęła ciężko, jakby dopiero do niej dotarło że tutaj jestem.

- Nie wyglądasz za dobrze, chodź. - złapałem ją za ramię. Drugą dłoń ułożyłem na jej plecach. Ostrożnie pomogłem jej wstać, lekko się opierała nie chcąc abym jej pomagał, ale wyglądała jakby miała zaraz zemdleć.

- Będziesz mdleć? - spytałem dla pewności, gdy udało nam się wyjść z damskiej łazienki.

- Nie, nie leży to w mojej naturze. A jak już to bardzo rzadko. - odparła zduszonym głosem.

Gdy nastanie jutro Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz