4. Rozjaśnione niebo.

7.6K 158 23
                                    

Koniec sierpnia,
2019r.

Możliwe, że pierwszy raz w moim nudnym życiu, samej z siebie chciało mi się iść pobiegać. Czułam lekką ekscytację jak i determinację. Dreszczyk emocji przeszedł po moich plecach, gdy tylko opuściłam posiadłość o ósmej rano. Z lekkim uśmiechem na ustach, założyłam słuchawki i włączyłam piosenkę. Wpatrywałam się w czyste niebo, biegnąc truchtem. Białe chmury jakby się przesuwały, a błękitne tło dopełniało całość. Było prześliczne, takie lekkie i spokojne jak ja, choć nie do końca taka jest prawda. Dzisiejsze niebo rozjaśniło mi dzień.

••• •••

Perspektywa Dylana

Ubrałem czarne spodenki przed kolano oraz tego samego koloru koszulkę. Zmierzwiłem wilgotne włosy ręką, opuszczając pokój. Obok sypialni Evans zwolniłem, zerknąłem na białe drzwi. Zbiegłem po schodach, zaglądnąłem przez okno balkonowe w salonie. Końcówka lata dawała znaki, ponieważ świeciło lekkie słońce i nie było duszno w środku. W całym domu była cisza, co oznaczało że dziewczyna zapewne spała.

Zrobiłem sobie szybkie kanapki, pisząc z chłopakami na grupie którą nazwał Davis „Księżniczki". Na samo to słowo się dziwnie patrzyło, a jeszcze dziwniej było gdy okazywało się, że pięciu pełnoletnich chłopów na niej pisało i tylko jedna dziewczyna. Zaledwie minęło piętnaście minut, gdy usłyszałem przekręcanie się zamka w drzwiach wyjściowych. Popatrzyłem na zegarek w kuchni, było po dziesiątej.
Mój ojciec i Sophie by aż tak szybko nie wrócili.

Usłyszałem jak drzwi się otwierają, a później zamykają. Wstałem z krzesła i podszedłem do ściany, która dzieliła kuchnie z przedpokojem. Wychyliłem głowę się, zmarszczyłem brwi gdy, zobaczyłem Emily.

Nie było jej na noc w domu?

Zamknęła drzwi na zamek i odwróciła się. Zobaczyła mnie, popatrzyła i wyminęła. Odwróciłem się z powrotem w stronę kuchni. Dziewczyna otworzyła lodówkę i wyjęła z niej jogurt. Z jednej z szuflad wygrzebała łyżeczkę.
Otworzyła małe kartonowe pudełeczko i zaczęła jeść opierając się tyłem ciała o blat. Usiadłem znowu przy wyspie, gdy nagle się odezwała.

- Co tam, sztywniaku?

Oparłem ramiona na blacie przed sobą, po czym obdarzyłem ją swoim spojrzeniem, parskając pod nosem.

- Nie jestem sztywniakiem. - rzekłem stanowczo, jednak moja twarz wyrażała spokój i łagodność.

- To tylko takie przezwisko, podoba ci się? - przemknęła obok mnie, znikając za moimi plecami. Powędrowałem za nią do salonu na narożnik. Usadowiłem się naprzeciwko niej.

- Nie było cię w domu na noc? - w końcu spytałem.

- Czemu pytasz? - zmarszczyła brwi, ukradkiem zerkając w moją stronę, by po chwili znów zająć się swoim jogurtem. - A nawet jeśliby mnie nie było, to co? - dodała z ironią.

- Odpowiedz. - powoli traciłem cierpliwość.

- Nie wiem skąd wpadł ci taki pomysł do głowy. Po prostu wyszłam rano.

Chciałem coś odpowiedzieć, ale dostałem wiadomość. Odblokowałem telefon i wszedłem w powiadomienie.

Od: Chujek Jordan
Siema stary, pamiętasz, że dzisiaj masz wyścig?

Od: Chujek Jordan
Bo będziemy ci wszyscy kibicować, tak jak zawsze.

Uśmiechnąłem się delikatnie pod nosem.

Do: Chujek Jordan
Nie, nie zapomniałem. Evans jedzie ze mną.

Od: Chujek Jordan
Zostaw ją w spokoju.

Do: Chujek Jordan
Przestańcie już.

Od: Chujek Jordan
Nie wiesz co robisz, będziesz tego później żałować.
Widzimy się o dziewiętnastej tam gdzie zawsze, cześć.

Odczytałem ostatnią wiadomość i zablokowałem smartfona.

- Jedziemy gdzieś wieczorem z innymi. - odezwałem się, a mój głos rozszedł się po parterze.

- Gdzie jedziemy? - założyła nogę na nogę, odchylając lekko głowę do tyłu.

- Obiecaj, że nikomu nie wygadasz - powiedziałem ostrożnie, ale niby ostro.

- No dobra, mów. - pokiwała głową.

- Dzisiaj są organizowane nielegalne wyścigi, w których ja za każdym razem uczestniczę i wygrywam. - powiedziałem spokojnie i obserwowałem reakcje brunetki, której twarz wyrażała zdziwienie.

- Co? To nie żarty? - prychnęła, powracając do mnie wzrokiem. - Twój ojciec wie?

- Żadne żarty. Ojciec nie wie i ma tak zostać. - odpowiedziałem stanowczo.

- Ale po co mam tam jechać? I w ogóle gdzie to jest? - dopytywała,

- Za miastem. - oznajmiłem.

- Niech będzie, pojadę. - stwierdziła, wzdychając.

- Bądź gotowa przynajmniej na osiemnastą. - tylko mruknęła w odpowiedzi.

==========================

Hejj! No to kolejny rozdział.

Do następnego,
Buźki

Gdy nastanie jutro Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz