22. Słowa mają ogromną moc.

6.9K 141 54
                                    

Wtorek,
3 grudnia 2019r.

Jak na skazanie, siedziałam przed gabinetem dyrektorki w którym byłam tylko raz w ciągu całej mojej edukacji w tym liceum. Byłam tam wtedy, ponieważ przy rekrutacji do liceum nastąpiły komplikację. Dzisiaj tutaj siedzę i nie znam tego powodu. Nie mieli żadnych podstaw, aby mnie wywalić ze szkoły czy dać mi jakieś uwagi. Pani z sekretariatu przyszła pod moją klasę w której miałam zacząć kolejną lekcję, poprosiła abym z nią poszła. Od piętnastu minut siedzę na niewygodnym krześle, cisza jest przerażająca, ponieważ przed chwilą zaczęły się lekcje. Moja noga dygotała w miejscu, położyłam dłoń na kolanie, aby się uspokoić.

Podniosłam głowę, kiedy na pustym korytarzu usłyszałam stukot butów. Zmarszczyłam brwi w niezrozumieniu, gdy zza zakrętu wyszła moja mama. Szła pospiesznie w moim kierunku, obdarzając mnie spojrzeniem pełnym troski.

— Córcia — zawołała łagodnie, kiedy podeszła bliżej. — Czemu mi nie powiedziałaś? — ukucnęła przede mną, zabierając moje dłonie w swoje. Byłam jeszcze bardziej zdezorientowana. Nie wiem, dowiedziała się o tym, że palę, czego ona nienawidzi?

— O czym? O tym, że zjadłam ten ostatni kawałek szarlotki który był w lodówce? — na koniec się lekko zaśmiałam. Zmarszczyła na mnie brwi zaskoczona.

— Jaka szarlotka? — zamrugała szybko powiekami. — Nie ważne. Nie o to chodzi — powróciła jej czuła i poważna postawa.

— To o czym mówisz? — spytałam cicho.

— Pani dyrektor wezwała mnie w twojej sprawie, w sprawie tego, że jakiś chłopak dopuścił się do molestowania seksualnego wobec ciebie — zamarłam na jej ciche słowa pełne skruchy. Język ugrzązł mi w gardle. Mina mi zrzedła, co na pewno było widać gołym okiem. — To prawda? — szepnęła, starając się być ostrożna.

— Tak — przyznałam zgodnie z prawdą.

— Mam ochotę go wpieprzyć do więzienia, zamknąć go tam na zawsze — wycedziła szorstko, na chwilę odwracając ode mnie spojrzenie. Po chwili znów na mnie spojrzała. — Czemu mi nie powiedziałaś? — zapytała słabym głosem.

— Nie chciałam rozgrzebywać starych ran — spuściłam lekko głowę. — Po za tym tamten chłopak tylko położył dłoń na moim kolanie i przybliżył się zbyt bardzo, naruszając tym moją strefę komfortu jak i bezpieczeńtwa —wyszeptałam, wyrzucając to z siebie.

— Nie można tego bagatelizować. To poważna sprawa — szepnęła, kątem oka widziałam jak zacisnęła usta w wąską linię.

Odwróciłyśmy głowy kiedy drzwi od gabinetu się otworzyły. Wyszła z nich niska brunetka oraz starsza kobieta. Kobieta uśmiechnęła się do nas słabo, po czym ruszyła powoli do przodu. Nastolatka obróciła się, napotkała moje niepewne spojrzenie. Zerknęła również na moją matkę. Odetchnęła i powiedziała cicho w moim kierunku.

— Teraz twoja kolej.

Moja kolej?

Tych dziewczyn jest więcej?

Obserwowałam jak obydwie zniknęły za zakrętem, obejmując się ramionami. Mama stanęła na prostych nogach, posłała mi zawiedzione spojrzenie i pokazała abym weszła za nią do środka. Wstałam pospiesznie, próbując się ogarnąć. Weszłam do środka, uśmiechnęłam się uprzejmie do sekretarki i zamknęłam za sobą drzwi. Moja mama się przywitała, ja już zrobiłam to wcześniej.

Gdy nastanie jutro Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz